Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

62

- Nie

- Tak

- A przyjebać ci?-spytałam

- Okej zgoda- uniósł ręce w geście obronnym po czym razem się zaśmialiśmy

Kłociliśmy się o to czy wziąść piwo dla gangu. I jak każdy zdążył zauważyć, NIE BIERZEMY PIWA

- James, idź już do kasy- powiedziałam i odwróciłam sie

- Dlaczego?-spytał

- Bo musze coś kupić- musiałam kupić tampony a on nieloniecznie powinien o tym wiedzieć

- Co?

- Nie bądź taki ciekawski bo kociej mordy dostaniesz- pruchnęłam

Chłopak mruknął ciche okey i skierował się do kasy, ja natomiast poszłam po tampony. Wzięłam kilka opakowań i modliłam się by chłopak już skończył płacić i poprostu poszedł do auta.

Specjalnie się ociągałam

- Kupujesz tampony?-usłyszałam głos tego idioty.- Nie mogłaś mi powiedzieć?

No i wszystko się poszło pieprzyć

- Nie mogłam- mruknęłam niechętnie i skierowałam się do kasy

Pani za ladą skasowała nas i wyszliśmy ze sklepu

Miałam w rękach dwie torby bo wyprzedziłam Wood'a i wcale nie były one takie lekkie jak oczekiwałam

- Daj mi je- zaśmiał się i odebrał ode mnie torby

Wsadził je do bagażnika a ja w tym czasie weszłam na siedzenie i chwile poczekałam. Chłopak wsiadł i ruszył z parkingu

- Chce jeszcze jechać do zoologicznego- powiedziałam

- Po co?

- Musze kupić Hulkowi kilka rzeczy

                              ***

-  I to jest kurwa kilka rzeczy?- spytał zbulwersowany James

- Nom- uśmiechnęłam się niewinnie

- Żartujesz? Wydałaś na to wszystko kilkaset dolarów!- krzyknął niby zły ale w jego oczach widziałam że był tym rozbawiony

- Bedzie szczęśliwym psiakiem- zaśmiałam się

- Zawołaj Brada niech mi z tym pomoże- jęknął bezsilny

Biegiem ruszyłam szczęśliwa do drzwi willi po brata. Gdy tylko weszłam wydarłam się

- Bradley! Rusz dupsko do auta!- po czym normalnie zaczęłam się śmiać bo zobaczyłam Wood'a z legowiskiem i karmą na ramieniu

Podbiegłam po legowisko i trochę go obciążyłam

Po chwili mój brat wrócił z innymi rzeczami.

Gdy chłopcy tak przynosili rzeczy do willi ja zanosiłam je do mojego pokoju

Po pół godzinie w domu były już zakupy piesa jak i zakupy moje i Wood'a

Chłopcy poszli do salonu pograć a ja zgarnęłam moje rzeczy do pokoju

Zaczęłam chować słodycze do komody a dokładnie do szuflad a tampony do mojej łazienki

Następnie rozpakowałam wszystkie rzeczy psa i je poustawiałam w pokoju

Dałam mu karmy i wody po czym sama zeszłam do kuchni by zrobić kolację mieszkańcą domu

- Co chcecie na kolacje!?- krzyknęłam patrząc na lodówke

W odpowiedzi usłyszałam jeden wspólny krzyk kilkudziesięciu osób

,, Pizza,,

Wybrałam więc numer i zamówiłam 20 opakowań pizzy

Dla siebie jednak zrobiłam budyń czekoladowy i smoothie truskawkowo- bananowe

Wkroczyłam do salonu i zaczęłam jeść siedząc przed kanapą.
Bradley popijał sobie moje smoothie a Wood przyniósł sobie łyżeczke i razem jedliśmy budyń

- Brad daj sie napić- powiedziałam nie patrząc na niego

- Nie ma już. Wypiłem

- Ja pierdole- szepnęłam- Okey- zwróciłam się do niego i spojrzałam na Wood'a- Masz coś dobrago do picia?

- Mam aloesa- uśmiechnęłam się na jego odpowiedź i dorwałam jego napój

- Ej, zostaw trochę- po kilku łykach namysłu zostawiłam mu mniejszą połowę butelki

Nie jestem jak Bradley, nie jestem chamem

Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi. Ktoś poszedł odebrać pizze i zapłacić

Po chwili...gdy inni jedli pizze ja poszłam na góre do pokoju Rey'a

Przyjaciel leżał pod kroplówką.
Głaskałam jego dłoń tak długo aż Wood nie zaciągnął mnie do mojego łóżka bym poszła spać

- Branoc idioto- uśmiechnęłam się z zamkniętymi oczami

-Dobranoc księżniczko- to było słodkie

Każdy to przyzna












Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro