6
Od dwóch tygodni leże w łóżku i za chuja nie wychodze. Nie wiem na ile jeszcze zostały mi zapasy jedzenia, ale jak narazie to nic nie każe mi przestać jeść wręcz przeciwnie.
Do moich drzwi Brad walił już chyba z godzine ale ani razu mu nie odpowiedziałam.
-Albo wyjdziesz albo wyważe te głupie drzwi Lily!- krzyknął
Przetarłam oczy i wyszłam na przeciwko mojego brata. Od razu mnie przytulił ale ja mu uciekłam spowrotem na łóżko.
Chłopak wszedł do środka i zamknął drzwi
- Dalej nikt nie wie co ci się stało a ty nie chcesz nikomu nic powiedzieć. Proszę! Ja musze to wiedzieć- złapał mnie za dłoń
- Nic, sie nie stało do cholery- jękłam
- Spokojnie. Powiedz co sie stało bo chyba sama se nie wyjebałaś w twarz- spytał a ja przełknęłam śline- Powiedz mi to
- Ktoś próbował mnie zgwałcić. To sie kurwa stało- warknęłam
-No zabije tego kutaczana który próbował.- spojrzał na mnie- Wszystko będzie dobrze
- Nic nie będzie. Teraz wszystko będzie inne, gorsze.
- Wszystko będzie okej. Pomoge ci
- A Wood? Przecież on już wie gdzie mieszkam, byli tu. On widział mnie w takim stanie a teraz pewnie rozpowiada każdemu niewiadomo co
- Nie przejmuj się nim.
- Niby jak?
- Jutro pójdziesz normalnie do szkoły, z dumnie podniesioną głową i nie dasz sobą pomiatać jasne?
- Nie dam rady- mruknęłam
- Dasz! Jesteś silna! Mądra i jesteś moją siostrą która nigdy się nie poddawała i nie podda- dodał
- Pójdę ale jak będe chciała to mnie stamtąd zabierzesz Okej?
- Jasne młoda- uśmiechnął się
******************
Następnego dnia poszłam do szkoły i ruszyłam prosto do mojej szafki. Widziałam jak każdy mi się przyglądał ale jakoś mało mnie interesowało to!
- Odsuńcie się od mojej szafki- mruknęłam patrząc na Wooda ze swoją zgrają
- Ile bierzesz?- spytał jeden z jego przyjaciół
- Co?
- Ile bierzesz za danie dupy?- powtórzył
Spojrzałam na Wood'a który spuścił głowę w dół. Pewnie wstyd mu
Gwałtownie przydusiłam go do szafki.
- Nie jestem dziwką!- wydusiłam
Skąd wogóle takie coś? Wood ma zbyt pojebany umysł.
Po chwili doszło do mnie to co zrobiłam i odsunęłam się od chłopaka. Wood patrzył na mnie z szeroko otwartą buzią i wytrzeszczonymi oczami
- Kujonka cię prawie pobiła!- krzyknął jeden z jego kolegów a reszta zaczęła się śmiać.
Nagle Wood dokładnie pociągnął mnie za ramie mocno je ściskając w jakiś róg
- Nie za bardzo się zapędziłaś?- syknął
- Zostaw mnie-spojrzałam na niego dziwnie
- Ej! Jeszcze nic ci nie zrobiłem!!- odsunął się
- Ale ktoś inny już tak- rzuciłam i z prędkością światła uciekłam ze szkoły
- Stój!!- krzyknął za mną łapiąc za nagdarstek, którego jeszcze nie zdążyłam pociąć- Powiedz mi dlaczego wszystko ukrywasz?
- Bo chce zapomnieć a jak ludzie będą o tym gadali to nigdy nie zapomne, więc prosze żebyś puścił mój nadgarstek- chłopak wykonał to o co go poprosiłam i wziął na ręce wnosząc do swojego auta- Zostaw mnie w spokoju
- Mam w dupie co mówisz chce tylko wiedzieć dlaczego ciągle wszystko ukrywasz i kłamiesz- warknął odjeżdżając z parkingu
- Nic ci nie powiem, sam przed chwilą powiedziałeś że masz w dupie to co mówię
- Teraz mi wszystko powiesz i bez prób ucieczki.- otworzył drzwi od mojej strony ciągnąc za ręke do swojego domu.
Po chwili siedziałam już w jego pokoju na łóżku. Usiadł na przeciwko mnie i oparł się plecami o metalową ranę łóżka. Wpatrywał się we mnie z pod przymrużych oczu.
- Zaczniesz coś w końcu mi mówić?
- Nic ci nie powiem bo nic nie ukrywam
- A to że mieszkasz dwa domy ode mnie?- zacisnęłam usta w cienką linie
- Powiedziałam ci to ale to ty nie uwierzyłeś-warknęłam
- Może faktycznie coś tam mówiłaś, ale już od początku każdy przyjął że jesteś biedna więc to proste że myślałem że kłamiesz- spuściłam głowę a chłopak poruszył kolejny temat- Dlaczego wtedy wróciłaś do domu zakrwawiona?Wiem że sie nigdzie nie wyjebałaś
Nie odezwałam się do niego tylko tępo gapiłam w jego pościel ze wzorkiem Batmana.
- Odpowiedz mi.- powiedział groźnie
- Nie chce
- Powiedz. Ulży ci
- To pewnie ty rozgadałeś w szkole jaką to dziwką jestem. Więc teraz nic nie powiem bo i tak mnie nie zrozumiesz- mruknęłam cicho
- No tak to kurwa napewno nie zrozumiem jak mi nic nie powiesz!-krzyknął
- Chciał mnie zgwałcić!-krzyknęłam równie głośno z mordem w oczach- Teraz daj mi spokój. Powiedziałam ci więc się do mnie nie zbliżaj.
Wstałam i zostawiłam osłupiałego chłopaka na łóżku. Szybko wbiegłam do mojego domu gdzie na wejściu zderzyłam się z ojcem
- Hej.Co ci sie stało?- spytał łapiąc moją twarz w ręce
- Wszystko tato- mruknęłam a mężczyzna ujął mnie w swoje ramiona
- Będzie dobrze młoda- odezwał się wtulając swoją głowe w moje włosy
- Napewno będzie dobrze.- oddaliłam się
- Twój brat napewno coś wie ale nic nam nie chce powiedzieć. Może w końcu się otworzysz. Nigdy nie miałaś z tym problemu zawsze to mi mówiłaś o czymś ważnym. Nawet o twoim pierwszym okresie wiedziałem najpierw ja a potem matka i brat.
Uśmiechnęłam się na wspomnienie. Kiedyś byli inni. Teraz też są inni
- Nie dzisiaj- minęłam go dając mu tym samym do zrozumienia że naprawdę nic nie powiem.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro