Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

51




Obudziłam się na łóżku a wokół mnie siedziało kilka osób z gangu. Ci których poznałam lepiej wpatrywali się we mnie.

Bradley spał w rogu na fotelu a na jego kolanach te ździra

- Lily, jak się czujesz?- Marie powoli do mnie podeszła i delikatnie przytuliła

Spojrzałam na nią i byłam pewna że dużo płakała

- Boli mnie to ramie

- Jeszcze troche będzie bo w końcu zostałaś postrzelona, ale jak Gabriel znalazł sie zabity w bagażniku auta?- spytała cichym głosem bo dużo osób spało

-  Chciał mnie zabić, udałam że ktoś z was jest za nim a on się odwrócił. Wtedy właśnie ja go kopnęłam a on mnie postrzelił, gdy upadł ja rzuciłam się na niego i zrobiłam piękną dziure w tej jego główce- uśmiechnęłam się sztucznie by zamaskować ból ramienia

Marie chyba to zauważyła bo zmarszczyła brwi i wyciągnęła z szuflady tabletki

- Jedna na dzień- poinformowała

- Spoko- uśmiechnęłam się i wzięłam tabletke

Przyjechałam wzrokiem po pokoju i zatrzymałam się na Hulku na moich nogach

Nagle do pokoju wszedł James z butelką wody  jak sie domyślam dla mnie

- Obudziłaś się- mruknął smętnie ale w jego oczach był dziwny błysk

- To aż tak źle?-spytałam a Marie się usunęła i poprostu wyszła

- Bardzo- zaśmiał się cicho siadając na rogu łóżka

Hulk na niego zawarczał ale machał ogonem

- Spokojnie- powiedział do psa

- I tak cie nie zrozumie- uśmiechnęłam sie złośliwie

- Ale ciebie chyba tak.

Zaśmiałam się cicho

Spojrzałam na brata który gapił się na mnie razem z tą dziwką

- Muszę do łazienki- powiedziałam i chciałam wstać ale szatyn wziął mnie na ręce i wyniósł z pokoju- Umiem chodzić- mruknęłam

- A dla mnie to żaden problem, tylko że spałaś całe 34 godziny i nie wiem czy ci nogi nie zdrętwiały- zaśmiał się a  ja zostałam w ciężkim szoku

Aż tyle spałam?!

Chłopak posadził mnie na sedesie i wyszedł zamykając drzwi

Załatwiłam swoje sprawy i powoli podeszłam do lustra gdzie prawie poleciałam na ziemie.

Przeraziłam się moim wyglądem ale skoro on patrzył na mnie normalnie to nie mam problemu chodzić tak przy wszystkich

Przemyłam twarz i wyszłam z łazienki. Szatyn czekał na mnie po drzwiami i gdy wyszłam złapał mnie za ręke i zaczął prowadzić do pokoju

- Chce jeść Wood- spojrzał na mnie po czym wybuchnął śmiechem ale zaprowadził do kuchni

Dziwnie się czułam gdy trzymał mnie za ręke ale gdy puścił ją by zrobić mi coś do jedzenia poczułam zimno w miejscu gdzie była jego duża dłoń

- To co byś chciała?-spytał

- Nutelle i naleśniki- zaśmiał się ale grzecznie wykonał mi naleśniki i posmarował dużą warstwą czekolady

Talent to on ma. Najlepsze naleśniki jakie kiedykolwiek jadłam

- Dobre?-spytał

- Fantastyczne- powiedziałam i nabiłam na widelec kawałek jedzenia

Przyłożyłam mu do ust i zaśmiałam się gdy go ubrudziłam. Chłopak zjadł naleśnika po czym oblizał się tam gdzie go ubrudziłam

- Najadłaś się?-spytał

- Tak, ale nie chce wracać do pokoju

- Przez Madison?-spytał

- Tak. Nie wiem jak ona może go tak wykorzystywać. Jestem pewna że to nie jest miłość, ona go zrani, to zwykła szmata

- Pogadam z nim- powiedział

- Dzięki- uśmiechnęłam się i wyciągnęłam ręce w jego stronę

- Jak małe dziecko- prychnął i wziął mnie na ręce














Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro