46
Po wyjściu wszystkich otarłam łzy i rozglądnęłam się za telefonem, na moje nieszczęście nigdzie go nie znalazłam a też nikogo o pomoc nie chce prosić
Nagle za ściany usłyszałam czyjeś rozmowy
- Idź tam
- Ma mnie poćwiartować!?-krzyknął dobrze znany mi głos
- Idź tam do cholery!- Marie?
- Dobra- usłyszałam ledwo
Po chwili klamka od moich drzwi zaczęła się osuwać w dół a drewniana powłoma lekko poszła do przodu.
Załapałam pierwszy lepszy przedmiot z szafki obok i rzuciłam z drzwi
- Spierdalaj Wood!-krzyknęłam
Drzwi się zamkneły ale ten debil nie odszedł od nich tylko tam stał
- Walić to- warknął i z impetem wszedł do pokoju
Po drodze kaleczył swoje buty szkłem, no bo czym ja mogłam rzucić jak nie ozdobną szklaną doniczką
- Chce pogadać- powiedział
- Pierdol sie- fuknęłam i odwróciłam głowe od niego
- Miło- prychnął po czym wział moją twarz w dłonie i mocno ją obrócił w jego strone
Jego oczy pociemniały i zamiast ponętnej szarośći pojawiiła się straszna czerń. Miał zaciśniętą szczęke przez co jego kości policzkowe mocno się wyostrzyły
Wyglądał jak seryjny morderca
- To boli- powiedziałam a on oprzytomniał i wziął swoją ręke
- Wiesz że nie możesz nas odtrącać. Musisz wiedzieć że nie powiedzieliśmy ci tego bo chcieliśmy twojego dobra. Chcieliśmy bezpieczeństwa- odetchnął
- Ta sama nędzna pogadanka.- wymarudziłam- Spierdalaj!- zaśmiałam się jak mordercy w horrorach- Albo cie poćwiartuje- dodałam
- Żegnam- warknąłi wyszedł trzaskając mocno drzwiami
***
Po miesiącu Miko ściągnął mi gips i dał jeszcze tabletki przeciw bólowe
Jak narazie mam chodzić z kulami ale to lepsze niż leżenie w tym łóżku i bycie zdaną na członków tej gangsterskiej ,,rodzinki,,.
Powoli zeszłam po schodach i doszłam do wielkiej kuchni gdzie nie było nikogo. Z resztą jak zawsze o tej godzinie
Równo o 14 wszyscy stąd wychodzą na jakieś mega ważne spotkanie.
Pewnie planują kolejne morderstwa albo napady... sama święta nie jestem ale nie zabiłam jakoś dużo osób a jak już zabiłam to dla własnego dobra
Wyciągnęłam składniki na pizze i zaczęłam wyrabiać ciasto. Przez trudności jakie sprawiały mi kule poprostu odłożyłam je i powolutku se chodziłam...
Nagle za mną usłyszałam jakiś ruch, z prędkością światła rzuciłam tam nożem i jak się okazało ta osoba celowała we mne z klamki
Nóż nie zranił jakoś mojej ofiary więc podbiegłam do zdezorientowanego jeszcze faceta i przyjebałam mu z patelni
Upadł na ziemie a ja szybko poszukałam taśmy jakiejś mocnej i go zataśmowałam dookoła razem z ustami
Wzięłam jego broń i położyłam na blacie zaciągnęłam chłopaka pod ściane i oparłam go. Przez to że nie miał możliwość ruchu jak sie obudzi
spokojnie wróciłam do robienia sosu na pizze.
Gdy włożyłam wszystko do piekarnika i wziąłam spowrotem kule do domu wparowało pełno tych tępych gangsterów razem z Wood'em i Bradley'em
- Co do chuja?-spytał James patrząc na faceta z kominiarce
- Coś ci zrobił?-spytała szybko Marie podbiegając do mnie
- Jedyne co zrobił to chciał mi odstrzelić głowe- spojrzałam na niego
- To jak sie obroniłaś?-spytał jeden z gangsterów
- Nożem i patelnią- powiedziałam poważnie
Każdy spojrzał na mnie zszokowany
- Jaja se kurwa z nas robisz?!- krzyknął James
- Macie dwanaście gorących pizz na stole- powiedziałam powoli odwracajac uwage od tematu mijego niedoszłego zabójcy
- Jedzenie!!- wydarła się wspólnie ta zgraja i rzucili się w pościg kto zabierze więcej kawałków- Idioci- mruknęłam i spojrzałam na chłopaka pod ścianą, prychnęłam w myślach i ruszyłam do salonu
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro