22
- Gumki!!- krzyknęłam przerażona
James uśmiechnął się głupio i spojrzał na mnie
- Wcale ich nie zapomnieliśmy
- Jak to kurwa nie?! Nie założyłeś gumki!
- Nie zapomniałem jej założyć, nie chciałem jej zakładać. Lil zawsze chciałem dziecko- powiedział a ja spojrzałam na niego z łzami w oczach
- To powinna być nasza wspólna decyzja. James! Ja nie chce żadnego dziecka!
- Lily...
- NIE MA KURWA LILY!!
Wstałam z łóżka ale od razu padłam na ziemie.
- Kurwa- szepnęłam, byłam naga i nie mogłam chodzić a bardzo chciałam uciec z tamtego miejsca.
- Lily uspokój sie. Przecież to nic złego
- Nic złego?!- krzyknęłam
Oparłam się o łóżko i poprostu płakałam jak głupia. Po kilkudziesięciu oddechach uspokoiłam się
- James- spojrzałam na niego
- Wszystko będzie dobrze skarbie- uśmiechnął się
- Mamy piękny dom, dobre prace, stabilne życie- zamyślił się- no prawie, mamy świetnego psa, przyjaciół
- Ale to ja nie jestem gotowa na dziecko, co jak nie będe umiała go nawet przewinąć? Albo jak dostane tej depresji po porodowej? A jak będe złą matką?
- Będziesz wspaniałą matką. Zrobisz test ciążowy i będziemy wiedzieć na sto procent.
- Dobrze.
*****
Po południu pojechaliśmy z James'em do domu mojego brata i Marie. Uśmiechnęłam się na ich widok i powoli weszłam do środka przed moim narzeczonym.
- Oficialnie chcemy was poprosić byście byli naszymi świadkami na ślubie- powiedziałam
- To było wiadome- oboje się zaśmiali i nas przytulili
- I jeszcze jedno- James zaczął i otoczył mnie ramieniem.
- Wow co wy nagle tacy poważni?
- Lily jest w ciąży- James uśmiechnął się dumnie
- Co?! Jezu to wspaniale!! Będe ciocią a ty wujkiem cymbale, ciesz się!- Marie krzyknęła do mojwgo brata który skamieniał
- Wy naprawde?- spytał po chwili ciszy
- Tak- podeszłam do niego i przytuliłam- Miałam gorszą reakcje od ciebie
- Dostałem w ryj- James się zaśmiał
Po chwili poszliśmy do ich salonu, usiedliśmy naprzeciw nich i razem z James'em patrzeliśmy na nich niezrozumiale.
Ciągle dyskutowali po cichutku.
Nagle oboje obrócili sie w naszą strone i nas zlustrowali wzrokiem.
- Wyprzedziliście nas z wiadomością o ciąży i z zarenczynami też nas wyprzedziliście- szybko spojrzałam na ręke Marie i zobaczyłam piękny pierścionek
- Aaaaaa!! To niemożliwe! Że wy? Że tak szybko?!- krzyknęłam uradowana- Będziemy miały dzieci w tym samym czasie!- rzuciłam się na nią i mocno przytuliłam
- Też się ciesze. Najpierw to płakałam jak głupia
-Ona też- James mruknął z tyłu
- Cicho bądź.
- Opijmy to James- Brad uśmiechnął się porozumiewawczo
- Prowadzę
- Lily może prowadzić
- Wole nie, wiesz ona i jazda moim autem to dwa światy, swój samochód to ona ogarnia świetnie ale w moim sie gubi- zaśmiał się
- Zostańcie na noc- zaproponował Brad
- Świetny pomysł
******
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro