Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

20







To jest ten dzień

MOJE URODZINKI no i obiad u rodziców James'a

- Kochanie! Gotowa?!- krzyknął z dołu

- Daj mi pięć minut!

Szybko pomalowałam rzęsy i założyłam swoje nowe białe buty. Zeszłam na dół

- Hulk!- James krzyknął do psa który od razu przyleciał do nas, chłopak dał mu jedzenie a potem podszedł do mnie nonszalanckim krokiem i pocałował w usta

- Wszystkiego Najlepszego kochanie- szepnął mi

Uśmiechnęłam się i pocałowałam go, złączając nasze usta w kolejnym pocałunku

- Prezenty dostaniesz później- powiedział

- Okej

Szybko wyszliśmy z domu i pojechaliśmy do jego rodziców. Zobaczyłam wielką wille, zakrztusiłam się powietrzem na widok 8 ochroniarzy przed samą bramą

- Zabiją mnie?- spytałam

- Raczej nie

- Pocieszenie straszne

- Lepsze takie niż wcale

Wjechaliśmy za bramę i dostrzegłam trzy wielkie owczarki niemieckie. Super wyglądały, aż chciało się je przytulić.

Zadzwoniliśmy do drzwi willi po czym matka James'a otworzyła je nam.

W środku wszystko było piękne, nie wierzyłam, że tacy ludzie jak oni będą mieli podwieszone do sufitu kolorowe balony. Choć pewnie zaraz po tym jak mnie zabiją to będą świętować.

- Jak sie masz Lily?- spytał ojciec James'a a na twarzy miał parszywy uśmiech

- Świetnie

- Tato chodź ze mną- James wziął swojego ojca pod rękę i razem wyszli z ogromnego salonu zostawiają mnie tutaj samą z jego matką

- No więc Lily... jak to się stało, że jesteś z moim synem

- To strasznie pogmatwane. Sama nie rozumiem jak to się stało. Poprostu moje życie toczy się własną drogą

- Pewnie James zdobył cie jak wszystkie poprzednie

- Co?

- Miał przed tobą dwie dziewczyny. Każdą porwał i zmusił do kochania

- Nie, nie, nie mnie nikt nie porwał ani nie zmusił do kochania

- W każdym razie, wiem że dzisiaj masz urodziny Lily, więc Wszystkiego Najlepszego- powiedziała to i wyszła

Usiadłam na sofie. Nagle zgasły światła słyszałam jak otacza mnie kilkadziesiąt osób. Przestraszyłam się dlatego niezauważona chciałam uciec, ale nagle zapaliły się światła.

Zobaczyłam moich przyjaciół i gang, rodziców Jamesa stojących uśmiechniętych obok syna

- WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO!!- wszyscy krzyknęli. Stałam oszołomiona i nie ruszałam się z miejsca.

- Co?

- To wszystko to była podpucha kochanie- James złapał mnie za biodra i przyciągnął do siebie- Moi rodzice są normalni, nikt nikogo nie zabije a teraz ty jesteś królową.

- James- szepnęłam

- Jesteś najwspanialsza na świecie, jesteś dzielna i zawsze chcesz mieć racje, jeśli się mylisz to tego nie pokazujesz, udajesz twardą podczas gdy jesteś wrażliwa. Nikt cie nie przegada, nikt cie nie uciszy dlatego jesteś niepowtarzalna i to tylko z tobą chcę spędzić reszte życia.

- To się nie dzieje na prawdę- zasłoniłam usta dłonią a łzy ciekły mi po policzkach

- LiLy Czy zostaniesz moją żoną?- spytał klękając z pudełkiem od pierścionka w rękach

- James. Jesteś najlepszym i najkochańszym idiotą tego świata. Oczywiście że tak!-krzyknęłam i rzuciłam mu się w ramiona

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro