14
Rano wstałam jak w zabawnej komedii która nie jest śmieszna tylko dla tego co obrywa.
Bradley oblał mnie wodą z kostkami lodu. A za co?? Za jego głupie chipsy!!!
- Jak będe chora to zostaniesz moją niańką- warknęłam
- Zgoda-zaśmiał się
Wygoniłam go i ubrałam czarną bluzke a do niej szare jeansy.
Spakowałam plecak bo niestety ale Brad kazał mi iść do szkoły bez wymówek.
- Gotowa?-spytał
Kiwnęłam głową i ruszyłam za nim do auta. Zapięłam pas i rzuciłam plecak na tyły auta.
Włączyłam radio po czym skupiłam swój wzrok na drodze przed nami.
Zanim się obejrzałam staliśmy już na parkingu szkoły. Wysiadłam i wyciągnęłam plecak z tyłów. Następnie trzasnęłam tak mocno jak tylko mogłam bo wiedziałam jak bardzo Brad tego nie lubi.
Widziałam jak mocno zacisnął oczy i powoli wypuścił powietrze z ust. Uśmiechnęłam się i dyskretnie pokazałam środkowego palca.
Przemierzałam szkolny dziedziniec aż ktoś na mnie nie wpadł.
Upadłam na kolana i podniosłam głowe
Plastik no nie!!
- Jeszcze kolejki nie ma a ty już klęczysz. Dziwka- syknęła i odeszła
Podniosłam się i szybko weszłam do szkoły. Weszłam do łazienki i spojrzałam na moje spodnie.
Krew...podwinęłam nogawkę jednego kolana i z niechęcią stwierdziłam że jest rozcięte co cholernie piecze.
Nagle do łazienki weszła Marie i szybko do mnie podbiegła.
-Boże co ci??- spytała zaniepokojona patrząc na moje nogi
- Plastik Wood'a- burknęłam
- Poczekaj tu zaraz przyniose ci coś od chigienistki. A spodnie weźmiesz moje ubierzesz- uśmiechnęła się i biegiem wyruszyła z łazienki
Cholerne drzwi muszą zamykać się tak długo??
Widziałam jak mnie zauważył, zaczął iść w kierunku łazienki ale nagle tuż przed nim pojawiła się Marie i szybko kazała ściągnąć mi spodnie. Opatrzyła mi rane i dała swoje spodnie na zmiane.
- Dzięki- uśmiechnęłam się lekko
- Spoczko foczko- puściła mi oczko
- Mówisz jak geje- zaśmiała się
- Uwaga- szepnęła- Wood przed drzwiami- spojrzała na mnie
- To otworzysz drzwi szeroko a ja wylece jak torpeda do klasy!- dziewczyna klasnęła na mój pomysł i zajęła się wykonaniem
Gdy tylko otworzyła drzwi wyleciałam jak perszing do przodu i wio!!
Było pięknie...a najlepsze było to jak nie wyrobiłam zakrętu i jebłam w kant ściany.
Odbiłam się i poleciałam na ziemie. Leżałam na plecach w szoku aż zaczęłam się śmiać z samej siebie.
Kilku chłopaków pomogło mi wstać i zaprowadzili mnie do chigienistki.
Śmiali się ze mnie po drodze ale nie w ten chamski sposób tylko razem ze mną.
Jeden z nich był naprawdę słodki...ukhym..no prawie...miły był no!!
Przystojny, wysportowany i z tego co wiem to jest w drużynie koszykarskiej
- Poczekamy!- odpowiedzieli równo po czym razem się zaśmieliśmy
Chigienistka opatrzyła mi głowe i dała leki oraz zwolnienie z którego zrezygnowałam z wiadomo z jakich powodów
Gdy wyszłam chłopcy poderwali się do góry a za ich czwórki wyłoniła się Marie która uderzała ich po głowach za ,, debilizm,,
- Znasz ich?- spytałam
- Taa...potem ci opowiemy- nie pawała optymizmem ale to jej sprawka
- Co ty siostra taka wredna co??- spytał ten uroczo-miły..
- Idziemy na pizzę!!!!- krzyknęła pozostała trójka chłopców
- A James też?- spytała Marie
- A co? Kuzyna już nie lubisz?- o wilku mowa
- Nigdy nie lubiłam- burknęła
Po piętnastu minutach chłopcy zabrali nas do swoich aut.
Ja jechałam z uroczo-miłym, Marie, Wood'em bo jakby inaczej a w drugim aucie pozostała trójka tylko że on dopakowali jeszcze dwie dziewczyny.
Gdy brat Marie zatrzymał auto wysiedliśmy jednocześnie. Spojrzał na mnie i przegryzł warge.. seksi...o kurka.. nie...
- Wiem że chciałaś się przede mną schować- usłyszałam cichy pomruk James'a tuż przy moim uchu.
Przeszły mnie nieprzyjemne ciarki a on uśmiechnął się i zadowolony ruszył do pizzerii łapiąc moją dłoń.
Miałam wrażenie że zaraz prąd mnie kopnie. Co on naelektryzowany jest czy jak??!!?
Wszyscy usiedliśmy przy wielkim stole a gdy brakło miejsca pusta blondi usiadła na kolanach Wood'a. Spojrzał na mnie z chytrym uśmiechem. Po czym pocałował dziewczyne...
Patrzyłam na niego nie wzruszona a on wydał się być lekko zszokowany moją reakcją...
- Lil chodź ze mną- Marie pociągnęła mnie za sobą do łazienki- Co z tobą?
- Hmm??
- Mówiłam coś do ciebie ale ty gapiłaś się na Camerona- uśmiechnęła się znacząco
- Cam to twój brat??
- Nah...tak, ale to totalny idiota- dodała a ja się zaśmiałam
- Fajny jest- przyznałam
-Wracamy- powiedziała z uśmiechem
Gdy spowrotem udałyśmy się do stolika moje miejsce zajęła ta głupia lafirynda.
Spojrzałam na wrednie uśmiechjącego się Wood'a który poklepał swoje kolana a ja natomiast spojrzałam na Cama który uśmiechnął się zniewalająco i złapał mnie za biodra sadzają na swoich nogach. Pisnęłam zaskoczona a chłopcy się ze mnie śmieli.
Spojrzałam na Wood'a który był mało zadowolony z tego obrotu akcji ale to nie moja wina....jego wina...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro