Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

14

Rano wstałam jak w zabawnej komedii która nie jest śmieszna tylko dla tego co obrywa.

Bradley oblał mnie wodą z kostkami lodu. A za co?? Za jego głupie chipsy!!!

- Jak będe chora to zostaniesz moją niańką- warknęłam

- Zgoda-zaśmiał się

Wygoniłam go i ubrałam czarną bluzke a do niej szare jeansy.

Spakowałam plecak bo niestety ale Brad kazał mi iść do szkoły bez wymówek.

- Gotowa?-spytał

Kiwnęłam głową i ruszyłam za nim do auta. Zapięłam pas i rzuciłam plecak na tyły auta.

Włączyłam radio  po czym skupiłam swój wzrok na drodze przed nami.

Zanim się obejrzałam staliśmy już na parkingu szkoły. Wysiadłam i wyciągnęłam plecak z tyłów. Następnie trzasnęłam tak mocno jak tylko mogłam bo wiedziałam jak bardzo Brad tego nie lubi.

Widziałam jak mocno zacisnął oczy i powoli wypuścił powietrze z ust. Uśmiechnęłam się i dyskretnie pokazałam środkowego palca.

Przemierzałam szkolny dziedziniec aż ktoś na mnie nie wpadł.

Upadłam na kolana i podniosłam głowe

Plastik no nie!!

- Jeszcze kolejki nie ma a ty już klęczysz. Dziwka- syknęła i odeszła

Podniosłam się i szybko weszłam do szkoły. Weszłam do łazienki i spojrzałam na moje spodnie.

Krew...podwinęłam nogawkę jednego kolana i z niechęcią stwierdziłam że jest rozcięte co cholernie piecze.

Nagle do łazienki weszła Marie i szybko do mnie podbiegła.

-Boże co ci??- spytała zaniepokojona patrząc na moje nogi

- Plastik Wood'a- burknęłam

- Poczekaj tu zaraz przyniose ci coś od chigienistki. A spodnie weźmiesz moje ubierzesz- uśmiechnęła się i biegiem wyruszyła z łazienki

Cholerne drzwi muszą zamykać się tak długo??

Widziałam jak mnie zauważył, zaczął iść w kierunku łazienki ale nagle tuż przed nim pojawiła się Marie i szybko kazała ściągnąć mi spodnie. Opatrzyła mi rane i dała swoje spodnie na zmiane.

- Dzięki- uśmiechnęłam się lekko

- Spoczko foczko- puściła mi oczko

- Mówisz jak geje- zaśmiała się

- Uwaga- szepnęła- Wood przed drzwiami- spojrzała na mnie

- To otworzysz drzwi szeroko a ja wylece jak torpeda do klasy!- dziewczyna klasnęła na mój pomysł i zajęła się wykonaniem

Gdy tylko otworzyła drzwi wyleciałam jak perszing do przodu i wio!!

Było pięknie...a najlepsze było to jak nie wyrobiłam zakrętu i jebłam w kant ściany.

Odbiłam się i poleciałam na ziemie. Leżałam na plecach w szoku aż zaczęłam się śmiać z samej siebie.

Kilku chłopaków pomogło mi wstać i zaprowadzili mnie do chigienistki.

Śmiali się ze mnie po drodze ale nie w ten chamski sposób tylko razem ze mną.

Jeden z nich był naprawdę słodki...ukhym..no prawie...miły był no!!

Przystojny, wysportowany i z tego co wiem to jest w drużynie koszykarskiej

- Poczekamy!- odpowiedzieli równo po czym razem się zaśmieliśmy

Chigienistka opatrzyła mi głowe i dała leki oraz zwolnienie z którego zrezygnowałam z wiadomo z jakich powodów

Gdy wyszłam chłopcy poderwali się do góry a za ich czwórki wyłoniła się Marie która uderzała ich po głowach za ,, debilizm,,

- Znasz ich?- spytałam

-  Taa...potem ci opowiemy- nie pawała optymizmem ale to jej sprawka

- Co ty siostra taka wredna co??- spytał ten uroczo-miły..

- Idziemy na pizzę!!!!- krzyknęła pozostała trójka chłopców

- A James też?- spytała Marie

- A co? Kuzyna już nie lubisz?- o wilku mowa

- Nigdy nie lubiłam- burknęła

Po  piętnastu minutach chłopcy zabrali nas do swoich aut.

Ja jechałam z uroczo-miłym, Marie, Wood'em bo jakby inaczej a w drugim aucie pozostała trójka tylko że on dopakowali jeszcze dwie dziewczyny.

Gdy brat Marie zatrzymał auto wysiedliśmy jednocześnie. Spojrzał na mnie i przegryzł warge.. seksi...o kurka.. nie...

- Wiem że chciałaś się przede mną schować- usłyszałam cichy pomruk James'a tuż przy moim uchu.

Przeszły mnie nieprzyjemne ciarki a on uśmiechnął się i zadowolony ruszył do pizzerii łapiąc moją dłoń.

Miałam wrażenie że zaraz prąd mnie kopnie. Co on naelektryzowany jest czy  jak??!!?

Wszyscy usiedliśmy przy wielkim stole a gdy brakło miejsca pusta blondi usiadła na kolanach Wood'a. Spojrzał na mnie z chytrym uśmiechem. Po czym pocałował dziewczyne...

Patrzyłam na niego nie wzruszona a on wydał się być lekko zszokowany moją reakcją...

- Lil chodź ze mną- Marie pociągnęła mnie za sobą do łazienki- Co z tobą?

- Hmm??

- Mówiłam coś do ciebie ale ty gapiłaś się na  Camerona- uśmiechnęła się znacząco

- Cam to twój brat??

- Nah...tak, ale to totalny idiota- dodała a ja się zaśmiałam

- Fajny jest- przyznałam

-Wracamy- powiedziała z uśmiechem

Gdy spowrotem udałyśmy się do stolika moje miejsce zajęła ta głupia lafirynda.

Spojrzałam na wrednie uśmiechjącego się Wood'a który poklepał swoje kolana a ja natomiast spojrzałam na Cama który uśmiechnął się zniewalająco i złapał mnie za biodra sadzają na swoich nogach. Pisnęłam zaskoczona a chłopcy się ze mnie śmieli.

Spojrzałam na Wood'a który był mało zadowolony z tego obrotu akcji ale to nie moja wina....jego wina...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro