Rozdział 5 - Kim Jesteś?[...] Przyjaciółką.
*Mary*
Wiedziałam, że nie powinnam się z nim spotykać bo nagada mi nie wiadomo co, ale jak śmie mnie straszyć? Skąd wie o agresji lub koszmarach sennych? Tyle pytań, a żadnych odpowiedzi..
- Skąd wiesz? - spojrzałam na niego. Wpatrywał się we mnie przepraszająco tą głęboką zielenią.
- Do tego zmierzam. Tak jest czyż mam rację? - kiwnęłam głową - Boję się, że uciekniesz najdalej jak możesz kiedy to usłyszysz.. Czy Twoi rodzice wychodzą na całą noc raz w miesiącu? - znowu kiwnęłam nie mogąc odpowiedzieć słowami. W gardle czułam narastającą gulę - Twoi rodzice ukrywają kim na prawdę jesteś. Ty, ja, oni jesteśmy podobni. Chcę Ci tylko pomóc i wprowadzić w życie, ale musisz na to pozwolić - powiedział nie przerywając kontaktu wzrokowego. Coś kazało mi pozwolić prowadzić mu się przez życie, ale inna strona szeptała, że coś jest nie tak.
- Co Ty mówisz? Niby pod jakim względem jesteśmy podobni? MÓW NATYCHMIAST! - Krzyknęłam w jego stronę jednocześnie dźgając palcem klatkę piersiową bruneta, a po twarzy przemknął mu grymas jakby bił się z własnymi myślami.
- Ukryto przed Tobą, że jesteś wilkołakiem. Wiem, zdaję sobie sprawę jak psychicznie i niedorzecznie to brzmi, ale mam dowody. Między 16 a 20 rokiem życia u wilkołaków, które nie wiedzą o sobie wzrasta agresywność i pojawiają się koszmary lub sny. Występuje w nich postać wilka a po Twojej minie śmiem twierdzić, że Ciebie też to spotyka. Jeśli wilki nie przemieniają się raz w miesiącu to podczas pełni księżyca dzieje się to samoistnie. Twoi rodzice nie są na randce tylko poza miastem w jednym z lasów gdzie nie ma ludzi. - cisza między nami dłużyła się. Co miałam mu powiedzieć? Że ma rację co do moich snów i zachowania? Wilkołaki nie istnieją.. Nie mogą - Proszę, powiedz coś Mar.
- Nie wierzę Ci. Przykro mi, ale pojawiasz się z nikąd, mówisz nie stworzone rzeczy i myślisz, że w to uwierzę? - prychnęłam.
Chłopak wyczekiwał chyba innej reakcji bo cofnął się kilka kroków do tyłu. Wydał z siebie dziwny odgłos po czym skulił się na ziemi. Chciałam do niego podbiec myśląc, że coś mu się stało, ale prawda była zupełnie inna. Na miejscu Mike'a był teraz wielki wilk o czarnym umaszczeniu. Wpatrywał się we mnie zielonymi oczami, które były wręcz hipnotyzujące. Cofnęłam się najpierw o jeden krok, a potem następny zanim usłyszałam w głowie.
-- Nie bój się, nic Ci nie zrobię. Nie wierzyłaś mi to teraz ze wszystkich sił błagam zrób to --
- Mógłbyś no wiesz.. Zmienić się w człowieka? Wystarczy mi ten dowód, ale nie muszę gadać do zwierzaka. - spełnił moją prośbę po czym stanął pewnie w niedalekiej odległości ode mnie.
- Wierzysz mi? - zapytał szeptem.
- Właśnie na moich oczach zamiast Ciebie pojawił się wilk i odwrotnie, a ja miałabym nie uwierzyć?
- No tak, głupie pytanie. Żyjemy w watahach, w której każdy sobie pomaga. Chcę Cię zabrać do jednej z nich. Dodatkowo musisz dzisiaj jeszcze przejść ceremonię by móc przemieniać się w wilka. Dodatkowo dostaniesz wtedy możliwość komunikowania się z tak zwanym wewnętrznym wilkiem. Czasami jest irytujący, ale da się przeżyć.
- STOP! Za dużo informacji na raz. Jaka ceremonia i co z moimi rodzicami? Nie pozwolą mi od tak dołączyć do watahy!
- Podczas ceremonii musisz tylko przeciąć dłoń specjalnym nożem w obecności starszego lub alfy, tak przy okazji zaopatrzyłem się, oraz wygłosić formułkę, że akceptujesz prawdziwą siebie. Co do rodziców uwierz mi nie będą mieli wyjścia i się zgodzą.
- A szkoła? Mam przecież marzenia! Studia, praca..
- Musisz je porzucić.. Przykro mi, ale możesz jedynie winić rodziców, że to przed Tobą ukrywali. Gdybyś wiedziała nie miałabyś nadziei na normalne życie..
- Co się ze mną stanie jeśli nie włączę tego trybu wilka czy jak to się tam zwie?
- Umrzesz z bólu, który wywoła wewnętrzny wilk chcący się wydostać. Nikt nie przeżyje tego procesu nie ważne jak silny jest.
- Chcę to mieć za sobą - rzuciłam smętnie.
Całe moje życie muszę dostosować do tego kim jestem! Rodzice oszukiwali mnie całe życie.. A jeszcze dochodzi kwestia głupiego głosu wewnątrz mnie. Świetnie Mar, Ty to masz zajebiste życie!
- Chodź usiądziemy - powiedział zielonooki.
Wspólnie usiedliśmy pod jakimś drzewem. Chłopak wyjął z tylnej kieszeni jeansów niewielki nożyk. Jego rączka była zrobiona z drewna z wyrytymi znakami na niej. Nie wiem co znaczą, ale by je zrobić potrzeba było dużo cierpliwości. Natomiast ostrze było wykonane z czegoś innego niż normalny nóż.
- Rozetnę Ci wewnętrzną stronę dłoni tym srebrnym nożem, ale nie bój się nie zostanie żaden ślad. Jednak muszę Cię ostrzec, że będzie bardzo bolało. Musisz powtarzać za mną niedługą formułkę. Powiedz gdy będziesz gotowa.
Przez kilka minut rozważałam wszystkie za i przeciw tej sytuacji, ale jednak wygrały argumenty mówiące za. Szczególnie przeważył ten, który mówił o mojej śmierci. Przygotowałam się na to co nadejdzie.
- Jestem gotowa - odparłam na co brunet chwycił pewnie nóż i po chwili wahania przeciął skórę lewej dłoni, którą trzymał. Wyrwał mi się gardłowy okrzyk bólu, a w pięknych, zielonych oczach ujrzałam przeprosiny.
- Powtarzaj za mną. Ja Mary Ann Freebird w wieku lat osiemnastu uroczyście oświadczam.
- Ja.. Mary Ann Freebird - przerwałam na zaczerpnięcie tchu lecz po chwili mimo bólu kontynuowałam - w wieku lat osiemnastu uroczyście oświadczam.
- W obecności Alfy Wilków Nocy z Mahon Mike'a Summers'a
- W obecności Alfy Wilków Nocy z Mahon Mike'a Summers'a - powtórzyłam ledwo widząc na oczy.
- Że akceptuję naturę zarówno wilkołaczą jak i człowieczą. Pragnę oddać cześć księżycowi przynajmniej raz w miesiącu.
- Że akceptuję naturę zarówno wilkołaczą jak i człowieczą. Pragnę oddać cześć księżycowi przynajmniej raz w miesiącu. - dokończyłam.
Wypowiedziawszy to poczułam jak moje płuca domagają się tlenu. Jak żyły w moim ciele mnie palą, mięśnie się rozrywają, kości łamią a w buzi czuję rozdzierający ból dziąseł. Nagle skuliłam się na ziemi. Nie widziałam nic, nie czułam ani nie słyszałam tego co dzieje się wokół mnie. Chciałam się poruszyć lecz moje kończyny odmawiały mi posłuszeństwa tak jakby wcale ich tam nie było. Czułam jedynie ogarniającą mnie pustkę i ciemność.
~~Witaj Mary, długo na Ciebie czekałam~~
~Kim jesteś?~ zapytałam wewnątrz siebie. W normalnych warunkach nie wiedziałabym jak to zrobić, ale nie mogę wymówić niczego na głos.
~~Twoją wilczą stroną. Przyjaciółką. Czasami rozsądkiem. Możesz nazywać to jak chcesz~~
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro