Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 24 - Strata Doprowadza Czasem Do Różnych Działań

Ważne pytanie w notce na dole! :P

*Mike*

- Mary! - wykrzyczałem w otaczającą mnie ciemność.

W jednej chwili trzymałem ją w ramionach zaś w drugiej nie było wokół mnie nic. Pustka. Tak jakbym najzwyczajniej w świecie umarł, ale czy tak było? Czy ja nie żyłem? Wydawało mi się, że inaczej wygląda życie po śmierci. Wszyscy mówili, że czeka nas reinkarnacja lub niebo, czyściec bądź piekło, a ja odnalazłem wielkie nic? 

Nie wiedziałem ile czasu spędziłem wsłuchując się w głuchą ciszę i patrząc w otchłań ciemności, nicości lecz w pewnej chwili coś się zmieniło. Czułem jak ktoś dotyka mojej skóry, ale był on tak intensywny, że miałem uczucie jakby dotykano nerwów. Do moich uszu docierał czyjś głos lecz za nic w świecie nie potrafiłem go rozpoznać. Wiedziałem tylko to, że należał do mężczyzny.

*Rick*

Próbowaliśmy wszystkich sposobów by ocucić naszego przywódcę. Wszystkiego aby się obudził, ale gdy to nie następowało straciliśmy jakąkolwiek nadzieję. Jego już nic nie mogło uratować tylko wilkołak lub wampir. Gdybym mógł oddać życie dla Mike'a zrobiłbym to bez wahania, ale w domu czekała na mnie malutka siostra, a reszta ze zgromadzonych prawdopodobnie miała rodziny, których nie chciała zostawiać zdanych wyłącznie na siebie. Czy można pozwolić własnemu przywódcy umrzeć? Na dodatek w męczarniach wywołanych srebrem?

Moje przemyślenia przerwał donośny głos. Odwróciłem się w stronę kanapy, z której owy dźwięk dochodził.

- Ja oddam życie za swojego alfę - powiedział wyraźnie Marcus, wilkołak wyglądał na oko na trzydzieści lat, a może trochę ponad. Nie znałem go, ale widać było, że wie co robi.

- Jesteś tego pewny? Umrzesz wyzbywając się srebra z krwioobiegu Mike'a. Zastanów się bo to poważna decyzja Marcus - odparł rudowłosy. Z zaciekawieniem i podziwem przyglądałem się brunetowi.

- Peter, 5 lat temu straciłem ukochaną i syna przez atak na watahę, w którym zginęła również poprzednia Luna. Chcę to zrobić, ponieważ nie mam dla kogo żyć. On musi odnaleźć swoją przeznaczoną, a nie zrobi tego martwy. Pragnę pomóc, ale pod warunkiem, że skrócicie moje męki.

- Oczywiście, dziękujemy - wyszeptałem.

Brunet podszedł do ciała zielonookiego i wyszeptał coś na ucho. Następnie przemienił się w szaroburego wilka. Delikatnie zaczął przemywać ranę językiem by następnie zacząć wysysać zakażoną krew. Kosztowało go to sporo wysiłku oraz własnego życia. Nie miał z kim go spędzić, więc postanowił oddać komuś innemu. Takie rzeczy potrafią zrobić tylko ludzie odważni.

Wyczerpany mężczyzna, nadal w drugiej postaci, położył się koło Mike'a po czym zaczął skomleć. Ból z powodu srebra zaczął mu wyraźnie doskwierać z powodu szybkiego przedostania się do organizmu. Rudowłosy podszedł do niego wraz z nożem i wyszeptał krótkie przeprosiny wraz z podziękowaniami oraz pożegnaniem po czym wbił ostrze w serce wilka. Do naszych uszu dobiegło przeraźliwe wycie naszego brata. Żegnaj na zawsze Marcusie.

Peter wraz z drugim mężczyzną, którego imienia nie znam, wyszedł wynosząc ciało naszego bohatera za dom gdzie prawdopodobnie mieli go pochować. Według tradycji tak powinno się robić, więc nie zdziwiłoby mnie gdyby podobnie postąpili z resztą członków naszej watahy. Jednak ja zostałem przy moim przyjacielu na wypadek gdyby się obudził. Była to kwestia godzin lub nawet dni. Jego ciało powinno teraz potrafić się zregenerować. Dla zabicia czasu postanowiłem do niego mówić. Podobno ludzie w tym stanie potrafią usłyszeć wszystko co się do nich mówi a także poczuć najmniejszy dotyk.

Chwyciłem przyjaciela za rękę w geście wsparcia, a z moim ich ust wylatywały najróżniejsze słowa. Wspominałem o tym jak zgubiliśmy się w lesie niedaleko wioski szukając wampirów, a wataha szukała nas całe dwa dni. Oczywiście oboje zostaliśmy za to ukarani po tym gdy nasi rodzice przestali się cieszyć, że się odnaleźliśmy. Brakowało mi tych chwil przepełnionych młodością, naiwnością, brakiem odpowiedzialności lub całych dni zabawy. Teraz czekały na nas obowiązki dotyczące bezpieczeństwa oraz rozwoju stada, a także rodzina. Ci którzy jej nie stworzyli mieli obowiązek odnaleźć partnerkę i mieć chociaż jedno dziecko. Mnie nadal się to nie udało. Wszystko przyjdzie z czasem bo szukanie na siłę mogłoby tylko pogorszyć sytuację.

Obiecałem Mike'owi, że odnajdziemy Mary. Choćbyśmy mieli przetrząsnąć każdy, choćby najmniejszy kąt znajdziemy jego ukochaną. Razem.

Wreszcie zmęczony własnym monologiem zasnąłem. Obudziło mnie dopiero czyjeś delikatne szturchanie. Otworzyłem zaspane oczy i ujrzałem jak Mike próbuje wyswobodzić swoją dłoń z mojego uścisku. Musiałem zasnąć trzymając ją, a podczas snu zacisnąć. Parsknąłem śmiechem, ale potem dotarło do mojego zaspanego mózgu co się dzieje.

Natychmiast rozluźniłem uścisk i poderwałem się by ostrożnie przytulić bruneta. Tuż przy moim uchu wyszeptał coś co wywołało na mojej twarzy uśmiech.

- Trzymam za słowo, przyjacielu.

No robaczki kolejny rozdział już za nami! Następnego spodziewajcie się po północy w czwartek (O ile przeżyję jutrzejsze oddawanie krwi :P). A tymczasem ogłoszenie parafialne!

Ostatnio tak sobie myślałam (wakacje, a Ty myślisz głupia), że aby przerwać taką rutynę, że widnieją tu same rozdziały to mam pomysł. Co powiecie na takie Q&A dla bohaterów (jakich chcecie nawet do Shawna :P) i do mnie (a nóż wam coś zdradzę odnośnie fabuły?)? Kiedyś już proponowałam, ale odzew był nijaki.

Powiedzcie co na ten temat sądzicie i możecie w komentarzach napisać już jakieś pytania + do kogo jest skierowane. Wybrałabym najciekawsze lub wszystkie i wstawiła w piątek. Good idea?

Pozdrawiam serdecznie jedyną osobę, która jest #teamSebastian bo wreszcie się ktoś wyłamał :* Natomiast resztę tylko pozdrawiam :P

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro