Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 23 - Zachęcające Propozycje Dla Mary

*Mary*

Leżałam na łóżku na plecach ze zgiętymi nogami w kolanach. Miałam je dość wysoko, ponieważ ułatwiało mi to rysowanie w szkicowniku. Tak, dzięki łasce Sebastiana dostałam przyrządy do rysowania i zakaz wychodzenia z domu bez jego obstawy. Super prezent, nie ma co. 

Nie zwracałam najmniejszej uwagi na to co pojawiało się za pomocą ołówka na śnieżnobiałej kartce. Ręka wiedziała doskonale co chciała narysować, a ja myślami byłam daleko stąd. Czy moje życie nie było by znacznie prostsze gdybym nigdy nie dowiedziała się o mojej dwoistej naturze, a później po prostu zmarła nie odkrywając jej? Cóż, gdyby dokładnie zanalizować tę myśl to zarówno śmierć przez niewiedzę jak i życie z tym brzemieniem ma swoje plusy oraz minusy. Jednak stawiając się w mojej sytuacji chyba wolałabym to pierwsze. Nie poznałabym nigdy Mike'a, a teraz nie musiałabym cierpieć w środku. Pokazaliśmy swoje uczucia, ale było już na to stanowczo za późno. Czy ludzie zawsze mówią to czego w innym przypadku by nie powiedzieli tylko przez sam fakt, że stoją na łożu śmierci?

Nim się spostrzegłam skończyłam rysować. Spojrzałam na swoje dzieło przyglądając mu się dokładnie, skanując każdy element po czym... podarłam je na kilkanaście, a może nawet dziesiątki małych kawałeczków. Kilka łez znalazło się na moich policzkach na samo wspomnienie zielonych jak trawa wiosną oczu, gęstych i zmierzwionych włosach w odcieniu głębokiego brązu, wyrazistych rys twarzy oraz ust, które tak bardzo pragnęłam całować. Po kilku dniach byłam skłonna stwierdzić, że już tego nie zrobię. Mike'a nie było i nie pojawi się już nigdy. Cała nadzieja, z którą się obudziłam odeszła w niepamięć. Byliśmy bratnimi duszami, a żadna wieść od niego nie przedarła się przez jakąkolwiek część mojego umysłu co znaczyło tylko jedno. Mój alfa umarł.

--Chodź do mnie-- usłyszałam przez co przeskanowałam cały pokój w poszukiwaniu osoby, która mogłaby się odezwać.

- Ahh.. To tylko głos w głowie - W skali od 1 do 10 jak bardzo psychicznie to zabrzmiało?

-Czego chcesz?-

--Chodź. Do. Mnie. Teraz--

Czy powinnam? Głos blondyna wydawał się taki... oschły.

Przez ostatnie kilka dni unikaliśmy się co okazało się bardzo skuteczną metodą. Jeśli czegoś ode mnie chciał po prostu wysyłał swoich służących by mi przekazali informacje od niego samego. Co się zmieniło Sebastianie? Wolałabym unikać Cię dalej.

~~Mar. Nie idź do niego. Tak będzie lepiej. Nasz przeznaczony wróci... czuję to!~~

~Powtarzasz mi w kółko to samo od kilku dni. On nie wróci psie!~

~~Nie jestem głupim kundlem! Mike przyjdzie do nas. Jestem tego pewna! Przyjdzie przed pełnią niebieskiego księżyca! Uwierz mi w końcu!~~

Pełnia. Całkowicie o niej zapomniałam, a zostały do niej niecałe... dwa tygodnie. Mike miał mi wyjaśnić. Nie zdążył.

~Pogódź się, że umarł prawie, że na naszych rękach. Chcąc nie chcąc musimy słuchać się Sebastiana. Przykro mi, mała~

Mozolnie zwlokłam swoje cielsko na dół. Nie miałam najmniejszej ochoty na konfrontację lub, co gorsza, awanturę z Sebastianem. Zszedłszy na dół zobaczyłam jak chłopak stoi oparty o ścianę przy drzwiach wyjściowych. Jak tylko usłyszał moje kroki na schodach podniósł wzrok. Nie wyglądał na zadowolonego.

- Dłużej się nie dało? - warknął, a gdy zobaczył, że mam zamiar coś odpowiedzieć kontynuował - Nie ważne, nie odpowiadaj. Zakładaj buty bo wychodzimy. Szybko.

- Cześć Mary! Jak miło Cię widzieć! Jak się czujesz? Czy niczego nie potrzebujesz? Nie, dzięki, że pytasz. Czuję się wyśmienicie - fuknęłam pod nosem, ale najwidoczniej zbyt głośno bo Bastian natychmiast zareagował.

Boleśnie zacisnął palce na moich ramionach i jednym zgrabnym ruchem podniósł mnie z ziemi przerywając tym samym wiązanie tenisówek.

- Jeszcze jakieś uwagi?

- Żebyś się tylko nie przekręcił z nadmiaru uczuć w swoim tonie - odpyskowałam.

Do przewidzenia było to, że łatwo go zdenerwować, ale nie spodziewałam się, że jego ręka dotknie mojego policzka. Sebastian, którego znałam i z którym się przyjaźniłam nie skrzywdziłby mnie. On sam rozumiejąc co się stało jak oparzony zabrał palce z mojego ramienia. Złapał się z tyłu za głowę, a jego mina spoważniała.

- Nie... - zaczął lecz nie usłyszałam dalszej części.

Tak szybko, jakbym była na jakichś wspomagaczach, nie biegłam do "swojego" pokoju jeszcze nigdy. Zamknęłam drzwi po czym zastawiłam je krzesłem tak jak robią to bohaterzy filmów aby nikt nie wdarł się do środka. Opadłam na łóżko i ułożyłam się w pozycji embrionalnej. Łzy ciekły po policzkach, ale czego się spodziewałam? Że Sebastian będzie mnie traktować jak księżniczkę? Szczerze mówiąc nie liczyłam na to, ale nie myślałam również, że będzie w stanie podnieść na mnie rękę.

- Mary! Nie powinienem Cię uderzyć, ale wyprowadziłaś mnie z równowagi! Wychodź to pójdziemy nad jezioro, nad którym uwielbialiśmy się wygłupiać. Skarbie!

A wsadź sobie te swoje propozycje głęboko w ... 


Moje robaczki! Nie sądziłam, że aż tyle osób napisze iż faworyzuje Mike'a! Myślałam, że chociaż jedna się wyłamie i napisze #teamSebastian no, ale cóż... 

Kto chce wiedzieć cokolwiek o Mike'u?! Nie ma go dwa rozdziały, a ja już tęsknie? Nieee, chciałabym go zabić już :3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro