Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 2.1 - Pytania I Odpowiedzi.

*Mary*

Przez trzy dni byłam zmuszona do wypoczywania w łóżku i czekania aż moja rana się zagoi. Na szczęście u wilkołaków ten proces trwa znacznie krócej dzięki czemu mogłam spokojnie funkcjonować bez obaw, że coś mnie zaboli.

Razem z Mike'm spędzaliśmy całe dnie o ile nie wypadło mu coś ważnego i jako alfa musiał się tym zająć. Dogadywaliśmy się bardzo dobrze, a wspólnie spędzony czas był przyjemny. Było... inaczej niż na początku co zarówno mnie cieszyło oraz martwiło. Nie byłam pewna czy zielonooki chciał się zmienić i starał się pokazać z lepszej strony czy udawał kogoś kim nie jest. Jeśli druga opcja okazałaby się prawdą to jego prawdziwa natura powinna dać o sobie znać niebawem. Na razie pragnęłam żyć tym co działo się w tamtym momencie.

Sebastian zmarł od srebra znajdującego się w jego organiźmie. Zabrali go z placu kilka godzin po tym jak Mike się nim zajął i martwego spalili by następnie spłukać jego prochy w kanalizacji. Póki żył ludzie dźgali go nożami albo obrzucali warzywami pokazując to jak bardzo nim gardzili. Nie powiem, że mu się nie należało, ale z drugiej strony kiedyś był inny dlatego ciężko mi przetrawić to jak umarł.

Każdy w watasze chodził po wiosce spięty, ponieważ już jutro miała być pełnia niebieskiego księżyca. W dalszym ciągu nie dowiedziałam się o co w niej chodziło, ale rozmawiałam wcześniej z Mikey'em i obiecał mi, że dzisiaj przy kolacji powie mi wszystko i odpowie na każde pytanie jakie zadam. Ustaliliśmy również, w związku z moim stanowiskiem, że obowiązki Luny przejmę dopiero po pełni.

Nie mogłam doczekać się kolacji podczas której dowiem się wszystkiego. Moje ręce trzęsły się ze zdenerwowania, a także czułam nieprzyjemne pulsowanie w głowie. Postanowiłam przestać myśleć o tym co mnie czeka i przygotować się na wieczór. Na samym początku wzięłam kąpiel. Umywszy ciało oraz włosy wyszłam z wanny by wytrzeć się w dwa puchate ręczniki. Następnie założyłam bieliznę, szlafrok i rozczesałam moje długie, brązowe włosy. Chwyciłam suszarkę by je wysuszyć, a gdy były już wystarczająco suche zakręciły się delikatnie, jak miały w zwyczaju.

Następnym elementem był makijaż. Pragnęłam podkreślić nim jedynie mój wygląd dlatego na wszelkie niedoskonałości nałożyłam korektor, który następnie wklepałam. Na powieki nałożyłam cień w kolorze kawy z mlekiem z nutą szarości. Tuż przy linii rzęs narysowałam kreskę za pomocą czarnej kredki i ją roztarłam. Na koniec wytuszowałam rzęsy oraz nałożyłam na usta lekko różowy błyszczyk. Lubiłam siebie w tak delikatnym wydaniu idealnym na wieczorne okazje.

Ubranie się zajęło mi zdecydowanie najmniej czasu. Założyłam najzwyklejsze czarne rurki, a do tego pudrową koszulę z rękawami kończącymi się tuż za łokciami.

Gotowa zeszłam na dół skąd dochodził niesamowity zapach. Przy stole krzątał się Mike ubrany w czarne spodnie, oraz niebieską koszulę. Wyglądał... przystojnie. Musiałam stać w progu od dłuższego czasu, ponieważ gdy tylko brunet mnie zauważył wybuchnął śmiechem i zapraszającym gestem poprosił mnie do stołu. Rozmowa zaczęła się od standardowych pytań typu co robiłaś cały dzień, co ugotowałeś lecz gdy zapanowała cisza na chwilę trwającą o wiele za długo Mike postanowił ją przerwać.

- Zdaję sobie sprawę, że czekasz na wyjaśnienia w związku z pełnią - pokiwałam delikatnie głową - Otóż raz na półtora lub nawet dwa lata zdarza się pełnia niebieskiego księżyca. Wtedy tarcza jest koloru różowego, czerwonego albo szarego. My, wilki przeżywamy ją dość specyficznie. Ze względu na jej rzadkość występowania oddziałuje na nas inaczej niż zwykła pełnia. Możemy wtedy stracić kontrolę i zamienić się w wilka, który będzie żądny krwi lub dosłownie oszaleć przy kontaktach ze swoją bratnią duszą.

- Zaraz, jak to oszaleć? - zapytałam przerywając za co Mike skarcił mnie wzrokiem, ale kontynuował.

- To znaczy, że nasze wewnętrzne wilki będą chciały się zbliżyć do siebie. Być najbliżej jak to tylko możliwe.

- Czyli, że... - zaczęłam niepewnie.

- Wiem o czym mówisz, ale muszę Cię rozczarować. Do niczego między nami nie dojdzie gdyż ja muszę być skuty łańcuchami w piwnicy - odparł z dziwnym błyskiem w oku. Czy chciałam być z nim najbliżej? Na pewno nie teraz.

- Dlaczego?

- Bo jestem alfą, silnym, młodym i nieposkromionym osobnikiem. Gdybym się wydostał, a następnie stracił kontrolę miałoby to katastrofalne skutki.

- A wiadomo coś na temat ataku Gwiezdnych Wilków? Czy to nadal aktualne?

- No cóż, mamy jeszcze dwa miesiące na oddanie kobiet, ale tego nie zrobimy, więc powinni wtedy zaatakować. Spokojnie, damy radę.

- W to nie wątpię Mike, ale jak to będzie wyglądać? Będziecie walczyć tutaj wśród domów i rodzin?

- O to się nie martw księżniczko. Poradzimy sobie z tym, ale to nie jest na Twoją główkę. - powiedział pokrzepiająco.

- Ja.. studiowałam swoje prawa i obowiązki i... wyczytałam, że jeśli alfa idzie na wojnę powinien mieć potomka lub go spłodzić. Czy my powinniśmy to zrobić przed atakiem? - zapytałam niepewnie spuszczając głowę. Nie lubiłam takich tematów, ale ode mnie zależała ciągłość rodu Mike'a z czego zdawałam sobie sprawę.

- Mar nie musimy jeśli tego nie chcesz. Ja mogę czekać, ale pamiętaj, że - przerwał by podejść do mnie i przykucnąć tuż obok moich nóg - rada nas kontroluje. Chcą dobra watahy, a bez dziecka to nie przejdzie lecz jeśli nie jesteś gotowa wstrzymamy się. - dokończył ściskając moją rękę, którą nawet nie wiem kiedy złapał w swoją, wielką dłoń.

- Dziękuję - wyszeptałam i pocałowałam go w policzek.

Gdy to uczyniłam wstałam z miejsca i skierowałam się do pokoju z wielkim uśmiechem na ustach.

Jak wam się podoba rozdział? Nie za szybko się wszystko dzieje? Ktoś ma jakieś zastrzeżenia? Śmiało piszcie, czytam wszystko :)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro