Rozdział 13
Dwa dni później
Marinette
Po telefonie od policji jak najszybciej udaliśmy się na wskazane miejsce. Wysiadłam z samochodu i zamarłam widząc zmasakrowaną limuzynę. Wszędzie znajdowało się wielu policjantów, ratowników, a także świadków zdarzenia.
- Gabriel! - od razu rozpoznałam ten krzyk.
Jak najszybciej pobiegłam w stronę jego źródła. Pobiegłam w stronę ratowników, trzymających szlochającą Aurore. Wyglądała strasznie, krew spływała po jej twarzy, która była mocno poobdzierana. Jej ręce i nogi były w znacznie gorszym stanie. Podążyłam za jej wzrokiem. Niekontrolowan potok łez spłynął po moich policzkach. Nie zważając na nic podbiegłam do kobiety.
- Puśćcie mnie! To mój mąż! - krzyczała zanosząc się szlochem.
Zanim się obejrzałam, Adrien stanął obok mnie. Tępym wzrokiem wpatrywał się w ratowników, którzy pakują ciało jego ojca. Nie przypuszczałam, że te suki będą w stanie zabić dla zemsty.
Dobrze, że dzieci są bezpieczne.
Po policzkach mojego męża zaczęły spływać pojedyncze łzy. Przytuliłam się go niego, dodając nie tylko jemu otuchy.
- Dokąd go zabieracie?!
- Pański mąż nie żyje! - oznajmił ratownik, trzymając ją za ramiona.
Po tych słowach jeszcze bardziej zaczęła się szarpać. W końcu ratownicy podali jej coś, prawdopodobnie na uspokojenie.
- Co się stało? - spytałam policjanta, który właśnie przychodzić.
- Na razie możemy ustalić, że całe zdarzenie zostało zaplanowane. Samochód uderzył prosto w część, w której siedzieli państwo Agreste. To cud, że ona przeżyła. Na dodatek nie ma zbyt ciężkich obrażeń. Musiał w ostatniej chwili ją uratować.
To jakiś koszmar.
Louis
Razem z babcią i dziadkiem czekaliśmy w ich mieszkaniu na rodziców. Byłem załamany. We wiadomościach już mówili o tej tragedii, w której zginął dziadek Gabriel. Jak mogło do tego dojść?! Przecież oni nie mają żadnych wrogów!
Słysząc dźwięk otwieranych drzwi zamarłem. Mama weszła cała zapłakana. Była jednak bez taty.
- Gdzie tata? - spytałem wystraszony.
- Pojechał z babcią do szpitala. Wpadła w taką panikę, że musieli podać jej leki usypiające mimo wcześniejszego podania środków uspokajających.
- Mamo dlaczego? - spytałem przeczuwając, że wie więcej niż mi mówi.
Usiadła obok mnie i złapała mnie za ręce.
- Nie chcieliśmy żebyś o tym wiedział, ale w tej sytuacji nie mamy innego wyjścia, musisz znać prawdę, całą prawdę od początku. Baliśmy ci się o tym powiedzieć... Jeszcze za nim się urodziłeś, ja i twój tata byliśmy przyjaciółmi. Kochaliśmy się nie wiedząc o tym. Byłam kapitanem drużyny cheerleaderek. Rywalizowałyśmy z córką ówczesnego burmistrza. Nie znosiłyśmy się. Ona jednak "zakochana" była w twoim ojcu. To zaczęło się bardzo niewinnie. Potem zaszłam w ciążę. Tamten czas był dla nas naprawdę ciężki. W twoich narodzin... Adriena nie było przy nas, był tak zajęty trenowaniem, że kompletnie o tym zapomniał. Kolejne dni były równie ciężkie. Pewnego dnia się pokłóciliśmy i wyrzucił mnie z domu. Potem kiedy wróciłam po rzeczy dla ciebie, zostałam bardzo ciekawy widok. Myślałam, że mnie zdradził, właściwie wszystko na to wskazywało. Uciekłam i tak poznałam Bruno i pozostałych. Potem jednak okazało się, że to była tylko intryga. Wróciłam i razem z się zemściliśmy. Nasz spokój jednak nie trwał długo... Wyleciałam tylko na kilka dni. Ochroniarz, który wtedy pracował u twoich dziadków, cie porwał... - urwała nagle, a po jej policzkach popłynęły świeże łzy.
Byłem zszokowany. Jak mogli mi o tym nie powiedzieć?! Nie mogłem zrozumieć co dokładnie mama ma na myśli. Nie przerywałem jej jednak.
- One zostały zamknięte w wiezieniu i wszystko było dobrze. Kiedy wyszły, po prostu zniknęły, a teraz wróciły żeby się na nas zemścić.
Nie wiedziałem co powiedzieć, ani jak zareagować. To dlatego zawsze unikali tematu na temat mojego wczesnego dzieciństwa oraz okresu kiedy miałem się urodzić. Teraz przynajmniej wiem dlaczego.
Odwróciłem lekko głowę i zobaczyłem, że babci i dziadka już nie ma w pomieszczeniu.
- Louis... Jesteś już prawie dorosły, nie chcę cię do niczego zmuszać, ale proszę... Uważaj na siebie! Drugi raz nie przeżyję twojej straty!
Przytuliłem mamę, czując jak w moich oczach zbierają się łzy. Jak można być takim potworem, aby robić takie rzeczy?!
Czy teraz wystarczająco ciekawie, czy mam jeszcze coś wymyślić?
Przypominam, że ciągle można zadawać pytania do Q&A.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro