Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

1.

Radzę czytać słuchając muzyki ⬆️

Rozpoczął się wyścig z czasem. Około pięćdziesiąt metrów przed nimi było wyjście. Pierwszy biegł dorosły Jōunin z Kohony, a za nim Genin, jeszcze dziecko.

Jōunin odwrócił się w stronę Genina w momencie, gdy jeden z odłamków kamieni z sufitu jaskini trafił dzieciaka w głowę i zemdlał. Pierwszy podniósł drugiego z zamiarem pomocy, lecz gdy tylko kątem oka zauważył ogromny kamień lecący wprost na niego, odrzucił Gennina parę metrów dalej. Sam nie zdążył uciec.

Pierwszą rzeczą, którą zobaczył chłopiec po odzyskaniu przytomności była... krew. Ogromne ilości krwi. Lecz to nie była jego krew, tylko jego towarzysza. Lewa noga Jōunina była w połowie przygnieciona przez kamienie. Z rany powstałej w ten sposób wydobywały się ogromne ilości krwi.

- Tato! - krzyknął chłopiec.

- Nic mi nie jest. Nie martw się. - odpowiedział z uśmiechem.

- A-ale...! - przerwał mu ojciec.

- Posłuchaj, Keisuke. - po chwili kontynuował. - Musisz uciekać. Zaraz nasz przeciwnik tu będzie, a ja w tym stanie nie mogę walczyć. Jest zbyt silny dla ciebie. Ale pamiętaj, żeby nigdy, przenigdy się nie mścić. Mszczenie się nie ukoi bólu po śmierci bliskiej osoby, a zostanie tylko pustka w sercu. Jesteś moją jedyną nadzieją, synu. - Jōunin zdjął ochraniacz z czoła i podał go synowi. - To dla ciebie. Zachowaj go. Nigdy o mnie nie zapomnij. - ostatnie zdanie wyszeptał.

- Obiecuję! - krzyknął przez łzy.

I nagle na skale za nimi pojawił się wrogi ninja. Wyciągnął miecz i skoczył ku dwóm shinobim. Ostatkami sił Jōnin wyszeptał jedno słowo, które za pomocą jego oka przeniosło Keisuke do bezpiecznego obozu: Kamui. Po tym Jōnin zemdlał, a miecz przeciwnika wbił się prosto w serce ninjy.

***

Od tego pamiętnego wydarzenia minęły dwa miesiące, ale małego Keisuke nadal nawiedzał ten sam sen. Tak było i tej nocy. Chłopiec obudził się ledwie po północy. Wszyscy spali. Chłopiec usnął dopiero nad ranem, po wielu godzinach przewracania się z boku na bok.

- Nii-san! Wstaaawaaaj! - krzyknęła jego młodsza siostra, Shiro. Dziewczynka była bardzo podobna do matki; te same brązowe oczy i lekko zielonkawe, proste włosy - Nii-san! Słyszysz mnie?

- Shiro, daj mi jeszcze chwilkę. - odpowiedział zasypanym głosem siostrze.

- Ale jest już po dziesiątej! Sakura-chan i Naruto-kun czekają na ciebie!

- Co...? Czemu mnie nie obudziłaś wcześniej?!

- Budziłam cię...- westchnęła i wyszła z pokoju brata. Cóż, Keisuke był mistrzem w szybkim przygotowywaniu się do wyjścia, więc zaledwie po niecałych pięciu minutach wyszedł z domu na spotkanie Sakury i Naruto.

- Co tak długo spałeś, dattebayo?- krzyknął blondyn.

- Gomen. Ale już jestem. O co chodzi? - spytał niechętnie.

- Tsunade-sama nas wzywa. - odpowiedziała mu z uśmiechem różowowłosa.

- To chodźmy. - odparł spokojnie Keisuke.

Droga nie trwała zbyt długo. Przeszli ją w milczeniu aż do gabinetu Hokage. A ta, spojrzała na nich znad sterty papierów i przedstawiła im misję. Mieli ochraniać pewnego kupca, który podróżował z Konohy do Kraju Fal. Na szczęście wyruszali dopiero jutro nad ranem.

Po rozstaniu się każdy poszedł w inną stronę. Przez chwilę Keisuke stał w jednym miejscu i zastanawiał się, co zrobić. W końcu poszedł w stronę kwiaciarni prowadzonej przez klan Yamanaka. Gdy wchodził do środka powitała go radośnie Ino. Jak zawsze zasypała go setką pytań, jednak Genin nie odpowiedział na żadne z nich. Kupił jedynie mały bukiet kwiatków i poszedł w stronę cmentarza. Będąc już na miejscu sześciolatek skierował się do miejsca pochówku jego dziadka. To miejsce znajdowało się z dala od innych grobów.
Keisuke położył kwiaty na jego grobie i zaczął mówić szeptem.

- Yō, dziadku. Co u ciebie? Cóż, u mnie nie jest za dobrze. Mama bardzo tęskni za tatą, prawie tak, jak ja. A Shiro za parę lat pewnie o nim zapomni. Mam nadzieję, że nigdy się to nie stanie. - westchnął. - Gdybyś tu był, może tata by był przy mnie... Ale... to... moja wina! - z jego oczu popłynął strumień łez. Keisuke nie przejmował się tym. Upadł na kolana, płacząc. Nagle za nim pojawiła się pewna postać ubrana w czarny płaszcz. Klęknęła przy młodym ninja i przytuliła go. Po dłuższej chwili Genin się uspokoił.

- K-kim j-jesteś? - spytał tajemniczą osobę.

- Nie martw się. Nie możesz się załamać. - odpowiedziała, wstając.

- Jak masz na imię? - spytał ją zanim odeszła.

- Jestem Sayū. - zaśmiała się. Po chwili już jej nie było.

- Arigatō, Sayū-san..

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro