Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

wtorek 3 grudnia 7:00

Obudził go jego codzienny budzik. Otworzył zaspane oczy i rozejrzał się po otoczeniu. Zasnął na kanapie w salonie i był przykryty kocem. Usiadł, a na stoliku przed sobą dojrzał kartkę, na której była napisana godzina : siódma czterdzieści. Jak się domyślił o tej godzinie przyjedzie po niego Ackermann. Spojrzał na zegarek w telefonie. Równo siódma.
Wstał z kanapy i poszedł do swojego pokoju by się przebrać. Nie brał wczoraj wieczorem swojego rutynowego prysznica i teraz też mu się nie chciało więc tylko przebierze się w czyste cichy. Wziął z szafy białą bluzę z kapturem i zwykle jasnoniebieskie dżinsy. Zaczął wymyślać jakieś bajki by móc się wykręcić od pójścia do szkoły. Źle się czuje? Wymiotował? Zemdlał? Ale czy Ackermann uwierzy w takie bajki? Szantaż i powiedzenie, że będzie chciał popełnić samobójstwo jak pójdzie do szkoły? To chyba pogorszy jego sprawę. Westchnął i z pokoju przeszedł do łazienki. Zdążył złapać za klamkę i przypomniał sobie jak ostatnio wyglądało to pomieszczenie. Rozchylił drzwi, jednak nie zastał pomieszczenia w takim stanie jak wczoraj wieczorem. Było czysto. Nie było rozwalonego lustra na umywalce ani na podłodze. Podszedł do umywalki i wziął szczoteczkę z kubka. Nałożył sobie pasty i zaczynając myć zęby mimo wszytko odruchowo spojrzał w miejsce gdzie powinno być lustro. Westchnął na to jak jego mózg sobie z nim pogrywa i w ciszy dalej mył zęby. Przed wyjściem z pomieszczenia opłukał twarz, popsikał się jakimś zamachem, zrobił to co potrzebował i wrócił do pokoju by się spakować. A może ucieknie w ciągu lekcji? Popatrzył na plan nad biurkiem na tablicy korkowej i spakował kilka potrzebnych mu na dzisiaj książek i zeszytów do plecaka. Szukał chwilę słuchawek. W łóżku nie ma. Na biurku też. W bluzie w wczoraj też nie. Westchnął i zszedł na dół do kuchni zostawiając plecak w przejściu między salonem a przedpokojem pod ścianą w przejściu. Podszedł do blatu kuchennego i wziął butelkę wody i upił kilka łyków po czym postawił ją na podłodze pod ścianą. Podszedł do stołu i zabrał swój zegarek po czym założył go na nadgarstek. Robił to praktycznie zawsze, bywały wyjątki, które po prostu nazywały się zapominalstwem. Siódma trzydzieści siedem. Poszedł do przedpokoju i założył buty oraz kurtkę sprawdzając od razu czy w kieszeni ma swoje słuchawki. Były tam. Wziął plecak i zakładając go na jedno ramię zgarnął klucze z komody i nacisnął na klamkę. Uderzył prawie ciałem w drzwi będąc pewnym, że będą one otwarte bo przecież jak Levi miałby je zamknąć? Klucze od domu ma właśnie w ręce, a matka swoje zabrała ze sobą. Otworzył więc drzwi przekręcając klucz dwa razy w zamku i wyszedł. Zamknął za sobą drzwi i był mniej więcej w połowie drogi by wyjść przez furtkę gdy po jej drugiej stronie przy chodniku zaparkował biały nie wyglądający na tani samochód, a przez przednią szybę zauważył znanego mu bruneta. Czuł się w granicach normalnosci idąc właśnie do samochodu swojego nauczyciela i zarazem psychologa z zamiarem pojechania z nim do szkoły. Czuł się prawie tak samo jak wtedy gdy on się jeszcze szykował, a Carla już czekała w samochodzie. Teraz z małą różnicą. Inna osoba i samochód. Przeszedł przez furtkę zamykając ją za sobą. Obszedł samochód od przodu by znaleźć się na miejscu pasażera z przodu.

- Dobry - mruknął wysiadając do pojazdu i zatrzaskując za sobą drzwi.

- Dobry - odpowiedział mu starszy normalnym tonem - Pasy - powiedział ruszając od razu.

- Jak zamknąłeś drzwi? - zapytał Eren od razu po wykonaniu czynności wskazanej przez starszego.

- Kluczem - powiedział, a szatyn popatrzył na niego z uniesioną brwią dając do zrozumienia, że nie takiej odpowiedzi oczekiwał - Chcąc, nie chcą musiałem zadzwonić do twojej matki i powiedzieć co się stało - mówił patrząc na drogę. Eren nic nie powiedział na to i patrzył się chwilę na Leviego w dosyć przyjemnej ciszy po czym zadał kolejne pytanie.

- Uczniowe nie będą myśleć, że to, że przywiozłeś mnie do szkoły jest co najmniej dziwne? - uniósł jedną brew ciekawy co ten mu odpowie.

- Powiedzieć ci kilka dziwnych rzeczy odnośnie tego co mogą myśleć uczniowie o nauczycielach i ich życiu prywatnym? - zapytał patrząc na Erena w przednim lusterku, a nastolatek na profil bruneta. Westchnął tylko i oparł głowę o szybę patrząc przez nią, a resztę drogi przejechali w ciszy.

Pod szkołą byli kilka minut później. Levi odpiął pas, wyciągnął kluczyki ze stacyjki i popatrzył na Erena.

- Co się stanie jak teraz wyjdę z samochodu i wrócę do domu? - zapytał patrząc przez przednią szybę.

- Jeżeli uważasz, że pójście do szkoły teraz jest złym pomysłem to wiedz, że później może być gorzej - popatrzył w tym samym kierunku co chłopak - A osobiście uważam, że powinieneś tam pójść. Jeżeli będzie źle to zwolnią cię z zajęć - powiedział i wyszedł z samochodu dostarczając tym samym do środka pojazdu rześkie powietrze z zewnątrz. Eren chwilę siedział i patrzył przez szybę na Ackermanna. Nie widział jego twarzy, bo ten był wyprostowany i właśnie na niego czekał. Odwrócił od niego wzrok i biorąc ze sobą placka, który przez całą drogę miał na kolanach otworzył drzwi samochodu i wyszedł zamykając je za sobą. Pierwsze co zauważył to stojących przy bramie Armina i Mikasę, którzy właśnie patrzyli w jego kierunku, a Armin lekko się uśmiechnął widząc, że Eren patrzy w ich stronę.

- Czekają na Ciebie - powiedział Ackermann spoglądając na Erena i ruszył w stronę szkoły zostawiając Erena samego. Nastolatek trochę nie chciał by ten szedł. Bał się stać sam, iść sam, i siedzieć na lekcjach sam. Armin i Mikasa widząc, że chłopak stoi w miejscu postanowili do niego podejść.

- Hej - powiedziała Mikasa z miłym uśmiechem przytulając go krótko co ten odwzajemnił, a z Arminem przybiły sobie piątkę po czym ruszyli w stronę wejścia do budynku. Nie widział co myśleć. Traktują go z litości? Zaraz po wejściu do szkoły stanie się coś przez co będzie miał ochotę zniknąć? Są tu tylko po to by się z niego śmiać? A może nie widzieli co się wczoraj działo na Facebooku?

- Nad czym tak dumasz? - zapytał blondyn patrząc na jego skupioną twarz i wzrok wbity w ziemię, który momentalnie podniósł się na Armina.

- Nic szczególnego - powiedział to co przyszło mu do głowy, a blondyn się do niego uśmiechnął dając mu do zrozumienia, że nie jest taki za jakiego ma go Eren.

- To są tylko moje domysły na temat tego o czym myślisz, ale jeżeli uważasz, że będziesz wyśmiewany za to, że jesteś gejem to się mylisz - powiedział prosto z mostu dalej na niego patrząc - Przynajmniej w szkole, ale też nie daje ci pewności, że nie ma wyjątków - powiedział szczerze i zaczął patrzeć przed siebie - Mamy w szkole parę homoseksualistów - przyznał nie wiedząc za bardzo jak odpowiednio dobrać słowa - Są na trzecim roku obydwoje więc zdecydowana większość uczniów się już do tego przyzwyczaiła - powiedział po czym weszli do szkoły i zeszli do szatni. Ściągnął kurki i powiesili całą trójką obok siebie. Weszli na teren szkoły, później do niej, a następnie przeszli kawałek korytarza i weszli do szatni mijając przy tym już jakieś dwadzieścia/trzydzieści osób i żadne nic nie powiedziało jeśli chodzi o Erena. Kilka osób tylko zawiesiło na nim wzrok na trochę dłużej, ale do tego zdążył się przyzwyczaić bo niektórzy ludzie się jeszcze do niego nie przyzwyczaili.

Wyszli z szatni i ruszyli w stronę klasy od biologii bo tam właśnie mają lekcje. Eren szedł cały czas normalnie. Tak samo jak chodził przez ostatni tydzień z tą różnicą, że bez słuchawek w uszach bo szedł z brunetką i blondynem. Szatyn szedł między nimi. Eren cały czas miał jakieś obawy, że coś jednak się stanie. Doszli pod klasę. Stali chwilę sami i luźno rozmawiali, a w pewnym momencie podszedł do nich chłopak, którego Eren kojarzy już ze swojej klasy. Przedstawił się Erenowi mówić, że na ma na imię Jean i zaczął od razu marudzić Arninowi o zadaniu z matematyki. W sumie to nie marudził długo bo blondyn właściwie od razu wyjął z plecaka zeszyt i mu podał wspominając coś, że Jean mógłby w końcu sam się za to wziąć. Zadzwonił dzwonek, a wszyscy zebrani pod klasą weszli do niej. Eren usiadł w przedostatniej ławce pod oknem, a przed nim wyjątkowo dzisiaj nie było pustego miejsca, a zajął je Armin.

Może nie będzie aż tak źle?

Pomyślał gdy minęło kilka minut lekcji spokojnie, a on utwierdził się w przekonaniu, że nie spotkał jeszcze osoby, która miałby coś do niego, i jego orientacji.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro