poniedziałek 2 grudnia 7:51
Szatyn wszedł właśnie do budynku szkoły kierując się od razu do szatni. Jego matka dzisiaj wyjeżdża, w właściwie - wyjechała dwie godziny temu. Chłopakowi nie chciało się kompletnie nic. Rozważał zostanie dzisiaj w domu, ale według ostrzeżeń matki, i z tego, że ją znał to ta by się zapytała o jego obecność w szkole Ackermanna, a Erenowi nie uśmiechało się tłumaczyć żadnemu z nich.
Podszedł do swojej szafki gdy nagle poczuł szturchnięcie w ramię.
- Hej - powiedział niższy od niego blondyn otwierając szafkę obok nie patrząc na szatyna.
- Hej - odpowiedział również na niego nie patrząc. Ściągnął kurtkę i zanim włożył ją do szafki to wyciągnął z jej kieszeni słuchawki i telefon.
- Jak tam? - zapytał Armin wyciągając podręcznik od geografii z szafki. Włożył książkę do plecaka po czym podtrzymując go kolanem, zamknął na suwak. Zamknął szafkę na klucz zarzucajac w tym samym czasie plecak na ramię.
- W porządku - zamknął szafkę i schował klucz do kieszeni spodni - A co u Ciebie?
- Też w porządku - powiedział wzruszając ramionami. Ostatnie wypowiedziane słowa, po których pokierowali się pod salę pod chemii.
Lekcja minęła Erenowi tak jak każda inna przez ostatni tydzień czyli nudno aczczolwiek spokojnie i bezproblemowo. Ackermann tłumaczył wszytko bardzo dokładnie. Odpowiadał na zadane pytania, oczywiście jeżeli nie było one przyśmiewcze czy retoryczne, co w tej klasie się często zdążało, a Eren oczywiście to zauważył. Sam przez prawie całą lekcje siedział cicho, odpowiadał tylko na pytania dotyczące lekcji zadane przez bruneta. Obserwował go. To jak się porusza między ławkami. To z jaką precyzją wykonywał doświadczenie chemiczne. To jak zapisywał jakieś wzory na tablicy. To jak ściągnął okulary z nosa i zakładał na głowę tak by włosy nie opadały mu na czoło. Jak otwierał dziennik na początku lekcji. A ten nie zareagował ani razu. Czuł to, że ktoś cały czas na niego patrzy. I tak, to przecież normalne, bo teraz był nauczycielem i prowadził lekcje i dużo mówił, ale czuł to inaczej. Teraz czuł jak te szmaragdowe tęczówki wpatrują się w niego. Chłopak nie przejmował się tym czy może mu to przeszkadzać, po prostu tak czekał, aż te czterdzieści pięć minut w końcu miną.
Zadzwonił dzwonek, a wszyscy wraz z Erenem, który przestał wpatrywać się w nauczyciela, zaczęli się pakować.
- Eren zostań - powiedział Ackermann tak by chłopak na końcu klasy go usłyszał. W tym samym momencie Eren opadł z powrotem na krzesło, a plecak, który zdążył już podnieść położył na ławce, a jego twarz wyrażała tyle co znudzenie.
Brunet wstał z krzesła za biurkiem gdy wszyscy pozostali już wyszli i podszedł do ławki Jeagera. Popatrzył chwilę na niego po czym zaczął :
- Twoja matka poinformowała cię...
- Że muszę się zobaczyć z Tobą przynajmniej dwa razy w czasie gdy jej nie będzie, tak - powiedział mając ręce na ławce i zaczął się bawić długopisem. Brunet westchnął, a szatyn dopiero teraz na niego spojrzał. Twarz starszego nie wyrażała kompletnie nic. Z resztą, często tak jest. Jednak bywają sytuację, w których chociażby pojawi się na jego twarzy cień uśmiechu, gdy któreś z uczniów powie coś zabawnego lub zrobi coś śmiesznego. Przez chwilę nastolatek pomyślał, że są do siebie podobni, jednak szybko opuściła go ta myśl.
- Przyjdę dzisiaj do Ciebie po szkole na obiad - powiedział, a młodszy uniósł jedną brew. Brunet na to rozłożył ręce i przekrzywił głowę lekko w bok. Pierwszy raz miał taką sytuacje, że został poproszony o zaopiekowanie się pacjentem przez jego rodziców. Nie wiedział za bardzo czego oczekiwała od niego Carla prosząc go o to jednak nie dał tego po sobie poznać. Odwrócił się tyłem do chłopaka i zaczął iść - Lubisz leczo? - zapytał gdy był obok biurka i zgarnął z niego dziennik. Eren kiwnął niepewnie głową na tak. Levi spojrzał na niego przelotnie po czym wyszedł z sali.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro