Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

poniedziałek 2 grudnia 7:51

Szatyn wszedł właśnie do budynku szkoły kierując się od razu do szatni. Jego matka dzisiaj wyjeżdża, w właściwie - wyjechała dwie godziny temu. Chłopakowi nie chciało się kompletnie nic. Rozważał zostanie dzisiaj w domu, ale według ostrzeżeń matki, i z tego, że ją znał to ta by się zapytała o jego obecność w szkole Ackermanna, a Erenowi nie uśmiechało się tłumaczyć żadnemu z nich.
Podszedł do swojej szafki gdy nagle poczuł szturchnięcie w ramię.

- Hej - powiedział niższy od niego blondyn otwierając szafkę obok nie patrząc na szatyna.

- Hej - odpowiedział również na niego nie patrząc. Ściągnął kurtkę i zanim włożył ją do szafki to wyciągnął z jej kieszeni słuchawki i telefon.

- Jak tam? - zapytał Armin wyciągając podręcznik od geografii z szafki. Włożył książkę do plecaka po czym podtrzymując go kolanem, zamknął na suwak. Zamknął szafkę na klucz zarzucajac w tym samym czasie plecak na ramię.

- W porządku - zamknął szafkę i schował klucz do kieszeni spodni - A co u Ciebie?

- Też w porządku - powiedział wzruszając ramionami. Ostatnie wypowiedziane słowa, po których pokierowali się pod salę pod chemii.

Lekcja minęła Erenowi tak jak każda inna przez ostatni tydzień czyli nudno aczczolwiek spokojnie i bezproblemowo. Ackermann tłumaczył wszytko bardzo dokładnie. Odpowiadał na zadane pytania, oczywiście jeżeli nie było one przyśmiewcze czy retoryczne, co w tej klasie się często zdążało, a Eren oczywiście to zauważył. Sam przez prawie całą lekcje siedział cicho, odpowiadał tylko na pytania dotyczące lekcji zadane przez bruneta. Obserwował go. To jak się porusza między ławkami. To z jaką precyzją wykonywał doświadczenie chemiczne. To jak zapisywał jakieś wzory na tablicy. To jak ściągnął okulary z nosa i zakładał na głowę tak by włosy nie opadały mu na czoło. Jak otwierał dziennik na początku lekcji. A ten nie zareagował ani razu. Czuł to, że ktoś cały czas na niego patrzy. I tak, to przecież normalne, bo teraz był nauczycielem i prowadził lekcje i dużo mówił, ale czuł to inaczej. Teraz czuł jak te szmaragdowe tęczówki wpatrują się w niego. Chłopak nie przejmował się tym czy może mu to przeszkadzać, po prostu tak czekał, aż te czterdzieści pięć minut w końcu miną.

Zadzwonił dzwonek, a wszyscy wraz z Erenem, który przestał wpatrywać się w nauczyciela, zaczęli się pakować.

- Eren zostań - powiedział Ackermann tak by chłopak na końcu klasy go usłyszał. W tym samym momencie Eren opadł z powrotem na krzesło, a plecak, który zdążył już podnieść położył na ławce, a jego twarz wyrażała tyle co znudzenie.
Brunet wstał z krzesła za biurkiem gdy wszyscy pozostali już wyszli i podszedł do ławki Jeagera. Popatrzył chwilę na niego po czym zaczął :

- Twoja matka poinformowała cię...

- Że muszę się zobaczyć z Tobą przynajmniej dwa razy w czasie gdy jej nie będzie, tak - powiedział mając ręce na ławce i zaczął się bawić długopisem. Brunet westchnął, a szatyn dopiero teraz na niego spojrzał. Twarz starszego nie wyrażała kompletnie nic. Z resztą, często tak jest. Jednak bywają sytuację, w których chociażby pojawi się na jego twarzy cień uśmiechu, gdy któreś z uczniów powie coś zabawnego lub zrobi coś śmiesznego. Przez chwilę nastolatek pomyślał, że są do siebie podobni, jednak szybko opuściła go ta myśl.

- Przyjdę dzisiaj do Ciebie po szkole na obiad - powiedział, a młodszy uniósł jedną brew. Brunet na to rozłożył ręce i przekrzywił głowę lekko w bok. Pierwszy raz miał taką sytuacje, że został poproszony o zaopiekowanie się pacjentem przez jego rodziców. Nie wiedział za bardzo czego oczekiwała od niego Carla prosząc go o to jednak nie dał tego po sobie poznać. Odwrócił się tyłem do chłopaka i zaczął iść - Lubisz leczo? - zapytał gdy był obok biurka i zgarnął z niego dziennik. Eren kiwnął niepewnie głową na tak. Levi spojrzał na niego przelotnie po czym wyszedł z sali.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro