Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

poniedziałek 2 grudnia 16:34

- Dzień dobry - powiedział Eren gdy otwierając drzwi dostrzegł postać niskiego bruneta z siatką z zakupami w jednej ręce i kluczykami od samochodu w drugiej.

- Dobry - powiedział Ackerman wchodząc do środka. Eren odebrał od niego reklamówkę i stanął w progu między kuchnią a przedpokojem. Patrzył jak starszy ściąga płacz po czym wiesza go na wieszaku. Ściąga buty po czym ułożył je obok miejsca gdzie stały buty Erena. Ubrany w zwykłą białą bluzę i najzwyklejsze w świecie czarne rurki wyglądał jak rówieśnik szatyna. Eren dziwnie się teraz czuł patrząc na niego. Bez krawata i koszuli wyglądał zupełnie inaczej co chłopaka w jakiś sposób urzekło.
Ackermann chciał już ruszyć w stronę kuchni jednak w połowie kroku nagle stanął i odwrócił się na pięcie podchodząc do płaszcza i zaczął szukać czegoś po kieszeniach. Chłopaka rozbawiło to co zrobił brunet, więc uśmiechnął się całkowicie szczerze. Ackermann wyjął okulary z kieszeni płaszcza i umieszczając je na swojej głowie odwrócił się w jego stronę i przechodząc obok niego odebrał mu siatkę i wszedł do kuchni, jednak nie pominął przy tym twarzy Erena. Spojrzał na niego, a gdy zobaczył na tej wiecznie znudzonej twarzy uśmiech to sam chciał się uśmiechnąć.

- Potrafisz coś gotować? - zapytał starszy podchodząc do blatu kuchennego i zaczął wyciągać poszczególne produkty. Zachowywał się jak u siebie co żadnemu z nich nie przeszkadzało. Jeager bał się, że będzie między nimi napięta atmosfera, ta denerwująca cisza, jednak tak nie jest.

- Potrafię nastawić ryż - powiedział również wchodząc do pomieszczenia i usiadł na blacie obok Leviego. Wydął przy tym dolną wagę i kiwnął głową, podparł się rękami o kolana.

- Brzmi obiecująco - powiedział brunet unosząc brwi na krótki moment. Wypakował wszytko z reklamówki i składając ją w kosteczkę położył obok zalewu tak by mu nie przeszkadzała - Nóż, patelnia, deska do krojenia, garnek dwa i... Na razie tyle - powiedział patrząc na blat po czym spojrzał na nastolatka układając sobie ręce na biodrach.

- Mam masło w domu - powiedział patrząc na to co przyniósł Ackermann - Sól i pieprz też - powiedział marszcząc w zabawny sposób brwi. Zeskoczył z blatu i kucnął przy szafce otwierając ją po czym się wyprostował reke w stronę starszego i podał mu garnek po czym to samo zrobił z patelnią.

- Nie wiem co masz w domu więc kupiłem wszytko co będzie potrzebne - powiedział i otrzymał jeszcze czerwoną deskę do krojenia

- Noże masz w szufladzie przy której stoisz - odpowiedział prostując się i zamykając szafkę.

- Chodź tu - powiedział Levi pokazując palcem miejsce obok siebie gdy seledynowooki chciał z powrotem usiąść na blacie, ten z grymasem na twarzy stanął w wskazanym miejscu - Pokroisz kiełbasę potem nastawiam ryż - powiedział wyciągając z szuflady dwa średniej wielkości noże z czarnymi klasycznymi rączkami i położył jeden z nim przed szatynem na desce do, którą przed chwilą otrzymał.

I tak im zleciał okres gotowania. Z czasem rozmawiali coraz swobodniej jednak był to powolny proces.

- Po co ci okulary? Nie nosisz ich zawsze, a bez nich rozczytujesz się z daleka jak i z bliska - zauważył Eren biorąc łyżkę ryżu z papryką do buzi, a w kieszeni poczuł wibracje świadczące o dwóch przychodzących powiadomieniach co ten zignirował.

- Przyzwyczajenie trochę - powiedział wzruszając ramionami i wstając od stołu z pustym talerzem podszedł do zlewu po czym przyszły kolejne powiadomienia z telefonu nastolatka. Jeager trochę zirytowany wyciągnął telefon i nie patrząc na cokolwiek wyłączył dźwięki w urządzeniu po czym wrócił do jedzenia - Jak z Mikasą i Arminem? - zapytał biorąc do ręki gąbkę i wylał na nią trochę płynu do mycia naczyń.

- W porządku - stwierdził i również wstał z pustym talerzem i włożył do zlewu, a Ackermann wziął się i za mycie tego.

- To dobrze - powiedział i po chwili ustawił czyste, ale jeszcze mokre naczynia na suszarce - Będę szedł - powiedział patrząc na zegarek na nadgarstku, na który i Eren zwrócił uwagę. Zwykły nie rzucający się w oczy czarny zegarek z białą tarczą i złotymi akcentami. Szatyn kiwnął głową po czym pokierował się za brunetem do przedpokoju. Ackermann zaczął się ubierać bez słowa, ale oczywiście towarzyszył mu wzrok nastolatka na sobie. Uważnie obserwował gdy wyciągał kaptur bluzy spod płaszcza i go poprawia. Nacisnął już klamke i miał wyjść.

- Dziękuję - usłyszał za plecami. Odwrócił się i właśnie poczuł jak jego brzuch owiewa zimny podmuch wiatru z zewnątrz. Gęsią skórkę poczuł na całym ciele przez rozpięty płaszcz.

- Nie dziękuj. Jak będziesz potrzebował to dzwoń - powiedział i wyszedł zamykając za sobą drzwi. Eren westchnął i od razu pokierował się po schodach na górę wyciągając telefon z kieszeni. Ku zdziwieniu zobaczył szesnaście powiadomień z samego Facebooka, co go trochę zdziwiło i przeraziło jednocześnie. Wszedł na górę i wszedł w pierwsze drzwi od lewej czyli do łazienki. Przysiadł na rogu wanny i poczuł jak jego serce przyśpiesza, a ręce zaczynają dygotać.

Facebook : Nile Dok oznaczył cię w poście.

Eren wszedł w powiadomienie i zrobiło mu się słabo. Post przedstawiał treści obrażające Erena, a w komentarzach pojawiły się już jakieś homofobskie odzywki ludzi z Wroca.

Messenger : Nille Dok : Myślałaś, że jak wyjedziesz z Wrocławia to cię to ominie? Oj Erenku pomyliłeś się piekło cię nie opuści. Za bardzo szkodzisz byś miał spokój.

Ta wiadomość wystarczyła by Erenowi popłynęło kilka łez po policzku. Kilka następnych spowodowało, że nastolatek poczuł przeraźliwy ból w środku. Rzucił rządzeniem o ścianę przed sobą w rezultacie czego w telefonie rozbiła się szybka i prawdopodobnie wyłączył się od mocnego uderzenia, jednak szatyn nie zwrócił na to uwagi. Poczuł przerazliwy ból w klatce piersiowej i w żołądku, aż zginął się w pół trzymając ręce na brzuchu. Jednak nie długo. Nagle podniósł się i zaczął krzyczeć. Chwycił się za włosy i mocno pociągnął, czym przysporzył sobie dość sporego bólu, który teraz był niczym w porównaniu z tym psychicznym. Wszystkie wspomnienia z ostatniego roku jakby uderzyły w niego z siłą tak silną jak nigdy. Przecież miało być w porządku. Miał zacząć od nowa. Zostawił to za sobą. Miało do cholery być dobrze! Może i nie dochodziło do niego to, że będzie miał spokój, cały czas czuł tę niepewność, ale jednak miał zadzieje. Czegoś takiego się nie spodziewał. Uczucie jak wszytko wraca. Poczuł jakby ciemność wraz z przeszłością, bólem, cierpieniem i przede wszytkim samotność i świadomość, że jest właśnie teraz sam - poczuł jakby to wszytko zaczęło go wypełniać od środka. Jakby uruchomiła się w nim bomba, która czekała tylko na odpowiedni moment. Małe ścierwo, które jakby teraz znalazło ujście w nastolatku i zaczęło wypełniać młody organizm litrami nieszczęścia. Podszedł do lustara i popatrzył na siebie. Popatrzył na to jak żałośnie wygląda. Że obiecał siebie być silnym, i właśnie gówno dały złożone sobie obietnice. Mial ochotę zginąć... Nie, miał ochotę zniszczyć sam siebie. Porwać na strzępy. Spalić, pociąć, cokolwiek! Wszytko tylko by nie było jakiejkolwiek szansy na to, że się odrodzi. Chciał pozbyć się bólu. Pozbyć się tego, czym żyje tak naprawdę od prawie dwóch lat. Ból i lęk prowadziły go przez ten okres.

W tym czasie Ackermann stał pod domem Jeagera przy swoim samochodzie i szukał kluczyków, które najprawdopodobniej zostawił u niego. Westchnął i wchodząc na podwórko, przeszedł je i podszedł do drzwi. Zadzwonił dzwonkiem. Raz. Drugi. Trzeci. Nacisnął na klamkę. Otwarte. Od razu do uszu dotarły do niego krzyki. Na początku lekko zdezorientowany zamknął za sobą drzwi, jednak dosłownie ułamek sekundy później przeklnął pod nosem i gwałtownie ruszył z miejsca i wszedł do kuchni, z kuchni do salonu i tam szybkim krokiem pokierowała się na schody. Jego krok był pewny, jednak on sam trochę wystraszony. Wszedł na piętro i popatrzył w prawo, potem w lewo gdzie było uchylone drzwi od łazienki. Usłyszał szloch. Nastolatek wręcz dławił się łzami.

- Eren? - zapytał poważnie, otwierając szerzej drzwi, ale chłopak nie zwrócił na niego uwagi. Ackermann zobaczył moment, w którym nastolatek zerwał lustro ze ściany i walnął nim o umywalkę tym samym tłucząc je na kilkadziesiąt, jak nie kilkaset kawałków i kawałeczków. I mimo tak naprawdę błyskawiczniej reakcji bruneta, to Eren zdążył już tym pokaleczyć sobie dłonie. Levi podszedł do niego zdecydowanym i opanowanym krokiem. Nie mógł teraz pozwolić sobje na starych czy inne słabe emocje. Nie mógł pozwolić by chłopak przed nim sprawił sobie większą krzywdę. Złapał go za ramiona i chciał odciągnąć od tego, jednak Eren się wyrwał krzycząc by ten go zostawił. By go nie dotykał. Wyrwał się w rezultacie czego sam poleciał na pralkę, a Ackermann na umywalkę, sparł się na niej rękami by nie stracić równowagi. Od razu poczuł ból i syknął głośno gdy dość spory kawałek szkła wbił mu się w dłoń. Eren zaczął głośniej krzyczeć, to już była prawdziwa histeria. Łzy leciały mu strumieniami, a ręce miał oplecione wokół własnego pasa, brudząc tym samym bluzę krwią. Brunet bez zastanowienia wyjął szkło z dłoni i tym razem spróbował inaczej. Znów do niego podszedł i chwycił za ramiona, chciał nim potrząsnąć jednak ten znów go odepchnał w szale, tym razem Ackermann pociągnął go za sobą lecąc razem z nim na podłogę. Po raz kolejny poczuł ból, ale tym razem nie syknął gdy jego kość ogonowa spotkała się z kafelkami, które cudem nie pękły pod wpływem ciężaru dwóch ciał i sily z jaką zostało to wykonane.

- Eren, do cholery uspokuj się! - podńiosl głos próbując przyciągnąć do siebie nastolatka. Ten dopiero pod wpływem siły uległ. Gdy brunet przyciągnął ciało nastolatka do siebie, gdy mocno złapał go za talie i umieścił między swoimi nogami. Eren nie przestał płakać, ale przestał krzyczeć i się rzucać, zupełnie jakby pod wpływem nacisku cała siła nagle z niego wyleciała i zastąpiły ją tylko łzy, ból fizyczny jak i psychiczny. Zaczął szlochać chowając twarz w zagłębieniu szyi Ackermanna.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro