Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

piątek 6 grudnia 17:32

Zadzwonił dzwonkiem do jednych z drzwi domku bliźniaczego w którym mieszka jego psycholog. Miał łzy w oczach przez całą drogę tutaj kłócąc się sam ze sobą. Miał wrażenie, że przez natłok myśli zaczyna wariować. Levi chciał po niego przyjechać, ale Eren uparł się, że zrobi sobie spacer, a czarnowłosemu powiedział tylko, że źle się czuje psychicznie.

Nie musiał czekać aż ciemnobrącowe, drewniane drzwi się otworzą ukazując postać gospodarza mieszkania. Popatrzył na Erena. Ich spojrzenia się krótko spotkały, a młodszy czuł jak nogi pod nim miękną, a ucisk w głowie jakby się wzmocnij. Levi otworzył szerzej drzwi wpuszczając szatyna do środka jednak zanim zdążył się dobrze odsunąć to siedemnastolatek wszedł do środka i od razu przytulił się mocno do czarnowłosego chowając twarz w jego szyi czując jak łzy, które przez drogę próbował powstrzymywać teraz już przebijają się przez maskę obojętności która już wcześniej zaczęła się kruszyć. Levi zamknął drzwi z cichym trzaskiem i opjął chłopaka przytulając do siebie.

- Już, spokojnie - pogłaskał go po plecach, a Eren zaczął płakać jak małe dziecko.

Stali tak zapominając o czymś takim jak czas. Eren schował się w szyi bruneta, która już dawno była mokra od łez, a Levi stał tuląc go do siebie i lekko się z nim bujając na boki.

- Co się stało? - Zapytał gdy chłopak już się trochę uspokoił nadal mocno przylegając już mniej roztrzęsionym ciałem do tego Ackermanna. Odsunął się teraz trochę by wytrzeć mokre znowu policzki od łez jakby starając się ukryć twarz przed starszym. Jednak Levi i tak na niego spojrzał i odgarnął mu trochę mokre przez łzy i pot włosy z czoła patrząc na czerwoną od płaczu twarz i w przekrwione już od płaczu oczy.

- Ja n-nie wiem. To zn-nowu się zaczęło i j-ja już n-nie chce - jąkał się nie mogąc teraz mówić inaczej zamykając oczy i zaciskając pięści na koszulce niebieskookiego.

- Eren, spokojnie. Nie jesteś sam. Jestem tutaj i spokojnie - pogłaskał go po włosach zaczesując je do tyłu, a szatyn znów zaczął się trząść na co Levi ponownie mocno go przytulił.

- Zn-nowu się pot-trafię j-jeść... norm-malnie. Cały czas ćwiczę i- i... Cały czas s-siedzi-i mi t-to wszyt-tko w głowie. Nie r-rozumiem j-już... Cały czas ćwiczę i chcę coś sobie zrobić... - Ackermann przez chwilę poczuł się jakby trzymał w rękach małego chłopca który się trochę pogubił ze sobą. Ale czy tak nie jest? Zanosił się płaczem próbując równocześnie dostarczyć do płuc odpowiednią ilość tlenu mówiąc przez łzy cały roztrzęsiony dalej głośno płacząc wpadając w już kolejną dzisiaj histerię.

Ciemnowłosy czuł na sobie jak Eren spiera na nim swój ciężar ciała nie mając już sił stać na nogach.

- Usiądziemy w salonie - powiedział nad jego uchem. Dotarło to do niego, ale przez panujący w jego głowie chaos nie miał jak odpowiedzieć. Poszli wolnym krokiem do salonu gdzie Eren cały czas mocno trzymał przy sobie czarnowłosego, a ten nie myślał o tym, by go teraz puścić.

Usiadł na kanapie a Eren nie mając całkowitej władzy nad swoim ciałem poleciał za nim. Usiadł mu na kolanach. Nie zwrócił na to teraz uwagi, a Levi nic z tym nie zrobił tylko dalej próbował uspokoić.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro