Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

niekończący nic Epilog


Wczorajsza Wigilia minęła Erenowi spok9jnie wraz z matką i jej rodzicami. Dzisiejszy dzień miał spędzić z Arminem i Mikasą. Ostatnie dni minęły dla nastolatka spokojnie, szkoła, wolne, szkoła i święta. Trójka znajomych podarowała sobie prezenty w nocy na pasterce, na którą poszła tylko ich trójka ze wszystkich trzech rodzin.

Armin zapukał do drzwi domu przyjaciółki, a Eren stał za nim. Szatyn strzepał śnieg z włosów, natomiast blondyn ściągnął czapkę i to z niej strzepał białe płatki.

- Dzień dobry - przywitał się pierwszy, a Eren zaraz za nim z uśmiechem w stronę czatnowłosego. Wczoraj na pasterce dowiedział się, że Levi jest rodziną z Mikasą. Mieli to samo nazwisko. Podobieństwo w wyglądzie też było widoczne. Dlatego informacja, że oni również znają się poza szkołą, nie była dla Jeagera szokująca.

Ackermann odpowiedział im tymi samymi słowami i po chwili cała piątka poszła do salonu. Ku zdziwieniu Erena jak i Armina stała tam matka Mikasy z czekoladowym tortem i z dwudziestoma dziewięcioma świeczkami.

Mimo iż Levi przeżywał to co roku, to Eren dostrzegł małe zamieszanie na jego twarzy, spowodowane również dodatkową obecnością dwójki osób. Zdmuchnął świeczki na torcie trzymanego przez swoją ciotkę.

Jeager szybko doprowadził do sytuacji, w której był sam na sam z jubilatem. Gdy Levi poszedł po talerzyki na ciasto ponieważ Mikasa nie mogła ich znaleźć, a to on chował je jako ostatni, Eren poszedł z nim żeby mu pomóc.

- Nie wiedziałem, że masz dzisiaj urodziny... - powiedział trochę zmieszany nastolatek patrząc jak mężczyzna kuca przy szafce pod telewizorem i ją otworzył w poszukiwaniu talerzyków. Znajdowali się teraz w pokoju Mikasy.

Brunet popatrzył na niego chwilowo z lekkim uśmiechem.

- To nawet dobrze, ale cieszę się, że tutaj jesteś - powiedział i znów wrócił wzrokiem do szafki. Dla Erena te słowa znaczyły dużo, a w środku ucieszył się bardzo mimo, iż na zewnątrz okazał to tylko lekkim uśmiechem. Podszedł bliżej, a dłoń położył delikatnie na ramieniu starszego pochylając się nad nim. Levi zastygł w krótkim bezruchu, by potem podnieść głowę i spojrzeć na nastolatka.

- Wszystko najlepszego - uśmiechnął się z lekkimi rumiencami gdy ich twarze były blisko siebie, a Ackermann wpatrywał się w twarz zielonookiego ze szczerym uśmiechem.
To szatyn zbliżył się jeszcze bardziej i delikatnie złączył ich wargi ze sobą po czym obydwoje zamknęli spokojnie oczy.

××××××
Z przykrością, ale też trochę i ulgą oznajmiam, że to już koniec tej książki. Jestem świadoma,że jest tu wiele niedociągnięć, ale są spowodowane tym, że nie mam już pomysłu na historię. Zaczęła pisać to ponad rok temu, a od tamtego czasu mój styl pisania wiele się zmienił, co ma trochę też wspólnego z tym, że w taki sposób nadaje koniec. Możecie stworzyć własne zakończenie!

Zapraszam do moich pozostałych książek.

Pozdraaa id Calvadossa

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro