czwartek 5 grudnia 16:23
- Nie chcę jeść - powiedział Eren gdy czrnowłosy postawił przed nim talerz z puree, sałatką z sałaty i pomidorów do tego pierś z kurczaka w ładnej panierce.
- Dlaczego? - zapytał siadając naprzeciwko niego z tym samym na talerzu. Oparł się łokciami o blat stołu i nachylając się trochę nad stołem poprawił sobie kaptur patrząc na szatyna.
- Nie jestem głodny - również patrzył na mężczyznę mając ręce pod stołem. Czuł jak do oczu napływają łzy na myśl o jedzeniu. Żołądek też dawał o sobie znać szatynowi bo, miał wrażenie, że podchodzi mu do gardła.
- Jadłeś coś dzisiaj? - oparł się plecami o oparcie krzesła. Ręce trzymał na kieszeniach od spodni dalej na niego patrząc, a Eren miał wzrok wbity w podłogę.
- Nie - powiedział krótko. Czuł jak ręce zaczynają mu się lekko trząść pod stołem, na co splutł ich palce ze sobą i dał sobie swoje ręce między nogi.
- Jesteś głodny - westchnął straszy i zamknął na chwilę oczy - Kiedy ostatnio coś jadłeś?
- Wczoraj czekoladę na wieczór - powiedział po chwili ciszy ze swojej strony. Głos zaczął mu lekko drżeć, ale udało mu się to opanować - Wcześniej jeszcze jabłko i obiad z Tobą, a rano śniadanie - spojrzał na starszego. Bał się trochę tego co zrobi, albo powie, ale siedział cicho czekając, aż on się odezwie.
- Wymiotowałeś? - otworzył spokojnie oczy, a ich spojrzenia się krótko spotkały po czym nastolatek odwrócił wzrok by nie patrzeć ani na Leviego, ani na jedzenie.
- Nie - odpowiedział zgodnie z prawdą.
- A chciałeś?
- Tak.
- Więc czemu tego nie zrobiłeś? - zadał kolejne już pytanie, a Eren wziął głębszy wdech i próbował jakoś sensownie skleić w zdanie to, co ma w głowie.
- Bo...- zrobił krótką przerwę by znów popatrzeć ma kobaltowookiego - Bo to jest złe - czuł się jakby był niedorozwinięty i nie znał innych słów, ale mimo to Ackermann zrozumiał o co chodzi. Zrozumiał, że był ktoś kto mu uświadomił, że nie można tak robić. Ktoś, kto go przekonał.
- Czemu tego nie zjesz? - patrzył na nastolatka, a ten popatrzył w swój talerz.
- Bo nie chcę - powiedział cicho płaczliwym już tonem, a w kącikach oczu pojawiły się te niechciane słone kropelki. Było mu źle na żołądku, przez co automatycznie ręce opluty wokół własnego brzucha.
Levi usiadł prosto by po chwili wstać z krzesła na co młodszy się wzdrygną i popatrzył na niego wystraszony. Będzie kazał mu to zjeść. Powie, że jest beznadziejny. Zacznie go wyzywać i krzyczeć. Zacisnął pięści na materiale bluzy, patrząc jak czarnowłosy zaczyna iść, jednak po chwili rozluźnił je gdy mężczyzna najzwyczajniej w świecie przeszedł obok niego i poszedł do kuchni. Patrzył chwilę w stół by dopiero po tym obrócić się na krześle tak, by widzieć co robi mężczyzna. Stał do niego tyłem i robił coś na blacie. Kroił coś, doszedł do tego gdy usłyszał nóż spotykający się cicho z deską do krojenia. Skończył i odłożył ostrze by sięgnąć do szuflady i wziąć kolejny widelec. Podszedł z tym do Erena, a na desce był pokrojony w całkiem małe kosteczki pomidor. Usiadł na krześle tym razem obok niego i wziął na widelec jeden kawałek warzywa i podsunął chłopakowi pod usta, ale ten tylko pokrecił głową czego Ackermann oczywiście się spodziewał.
- Eren - zaczął spokojnie patrząc na niego i nie cofnął ręki - Pomidor nie ma dużo kalorii. Prawie w dziewięćdziesięciu pięciu procentach to woda. Nie dawałem tu żadnych przypraw. Soli, pieprzu. Nic - mówił spokojnie. Nie krzyczał, nie podnosił głosu ani się nie irytował. Nie pośpieszał w żaden sposób. Siedział spokojnie i czekał, aż Eren podejmie jakąś decyzję.
Z kolei Eren modlił się, żeby Ackermann odpuścił. Nie jadł nic od jakiś dwudziestu godzin i teraz miałby pójść to wszytko na marne przez głupiego pomidora? Z drugiej strony, przecież już przez to przechodził. Przecież jadł już praktycznie normalnie. To tylko pomidor, tak jak powiedział Levi - ma dużo wody.
Nastolatek tak siedział trzymając się za brzuch i patrząc albo na jedzenie, albo na Leviego. W pewnym momencie po policzku siedemnastolatka spłynęła pojedyncza łza, ale żaden nie zareagował. Otworzył niepewnie buzię zamykając oczy i znów zacisnął dłonie w pięści na swojej bluzie. Poczuł kawałek pomidora na języku i zamknął buzię, a Levi cofnął widelec. Pierwszym odruchem szatyna było wyplucie jedzenia, ale się powstrzymał. Otworzył oczy i patrzył chwilę na Ackermana dopiero po chwili zjadł kawałek warzywa patrząc na niego, a ten podsunął mu na widelcu kolejny kawałek, który nastolatek już bez większego już problemu przyjął. Zjadł tak całego pomidora, a później już sam swoją sałatkę i trochę ziemniaków.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro