6. Trzeba było zjeść to ciasteczko
Zgodnie ze słowami Karmy, znaleźli potencjalne miejsca, gdzie pokrywane były lasery. Póki co nie próbowali ich jescze zniszczyć, ale Nagisa wiedziała, że prędzej czy później się za to zabiorą.
Jak powinna to zrobić? Ośmiornica musi umrzeć, tego była pewna.
I skąd, do licha, Karma wiedział o tym planie?
Westchnęła cicho, przysłuchując się podekscytowanej przemowie Terasaki. Był pewien, że wie, jak zniszczyć lasery i nie zostać przyłapanym.
Powoli, powoli, w myślach Nagisy zaczął kształtować się plan, co zrobić.
Wstała i dołączyła do dyskusji, maskując swe uczucia niewinnym uśmiechem.
---
Wszystko szło zgodnie z planem. Lasery, mające stanowić barierę zostały rozbrojone w ciągu jednego dnia. Karma miał jedynie nadzieję, że już nic nie zostało.
Siedzieli prawie wszyscy w klasie na uboczu. Koro-sensei miał wrócić dopiero za jakiś czas. Nie powiedzieli mu o zastawionej pułapce - część osób obawiała się, że w takim wypadku mógłby zostać w klasie, aby uchronić ich przed ewentualnymi nieprzyjemności.
Karma oparł głowę o rękę. To tyle? Wystarczy poczekać ten jeden dzień, a sensei zostanie ocalony?
Ostateczny termin zbliżał się, a cała klasa czuła nastrój podenerwowania i niepokoju. Co, jeśli to nie wypali? Jeśli coś przeoczyli?
Nikt jednak nie miał pojęcia, jak bardzo denerwuje się pomysłodawca tego planu. Karma ledwo był w stanie powstrzymać się od nerwowego wybijania rytmu stopą.
Ten plan musi wypalić. Nic nie może pójść źle. Inaczej wszystko, co robili, pójdzie na marne.
- Zrobiłam kilka ciastek - odezwała się nagle Kayano. Zielonowłosa wstała i pokazała słodkości - Ma ktoś ochotę?
Wokół niej wkrótce zrobiło się tłoczno. Za namową kilku znajomych Kayano przyrzadziła kilka ciast - jedna z nowości, która zaskoczyła Karmę. Nie pamiętał, by dziewczyna lubiła słodkości.
- Jedzą jakby nigdy tego nie próbowali - mruknął pod nosem Karma, obserwując klasę. Będzie za nimi tęsknił, gdy skończy szkołę. Byli tacy zgrani...
- A ty próbowałeś, Karma-kun? - Nagisa usiadł obok niego i zapraszająco zamachał ciastkiem przed twarzą chłopaka - Kayano-chan polepszyła swoje umiejetności.
Karma uśmiechnął się do przyjaciela. Nie miał zbytniej ochoty na słodkości, ale i tak wziął ciastko.
- Myślisz, że się uda, Karma-kun? - spytał Nagisa, patrząc na klasę.
Karma, korzystając z nieuwagi przyjaciela, odłożył słodkość na bok.
- Oby - mruknął - Nigdy nie wiadomo, co wymyśli rząd. Choć szczerze, zdziwiłbym się, gdyby mieli jakiś kolejny plan. Ośmiornica nie da się tak łatwo zabić.
- Pewnie masz rację - Nagisa kiwnął głową - Choć jeśli mam być szczerzy, to..
Nie dokończył, gdyż w tej samej chwilo Kayano podeszła do nich, odganiając się od reszty klasy jak on natrętnych much.
- Część Karma, Nagisa - odezwała się, zerkając szybko na błękitnowłosego chłopaka, po czym prędko odwróciła wzrok. Usiadła na wolnym miejscu obok nich - Szkoda, że wszystkich nie ma. Trochę się spóźniają, nie?
Ich plan był prosty. Mieli zamiar czekać w szkole aż termin zabójstwa minie. Dzięki temu gdyby ktoś chciałby uwięzić Koro-sensei'a, musiałby sobie poradzić i z nimi.
- Mhm - mruknął Karma.
Zegar powoli odmierzał czas, ale jego nie mogło opuścić to złe przeczucie, jakby coś miało się wydarzyć.
Około 21:30 poszczególni uczniowie zaczęli kłaść się do spania.
Karma prychnął pogardliwie.
Kto tu mówił, że będzie czuwał? Jacy z nich obrońcy?
Rozejrzał się wzrokiem za Kayano, ale nie zauważył jej. A, faktycznie. Jakiś czas temu wyszła do łazienki.
- Terasaka - mruknął, trącając butem leżącego chłopaka - Ej, Terasaka! Budź się!
Jeden z nielicznych nieśpiących jeszcze uczniów przeciągnął się.
- Ciiichaj, Karma. Nie jesteś śpiący? - i niemal w tej samej chwili zasnął.
Zatrzymał się, zorientowawszy się, że jest sam w pomieszczeniu ze śpiącymi gimnazjalistami.
Zegar powoli wybił 22.
- Terasaka? - raz jeszcze trafił go butem, ale ten nie zareagował - Wstawaj.
Zmrużył brwi, zaniepokojony. Jak bardzo mocny miał sen tamten?
Karma raz jeszcze przyjrzał się sali. To było nienaturalne, taka duża liczba osób zasnęła niemal w tej samej chwili.
Czerwonowłosego ogarnęły bardzo złe przeczucia. Nachylił się nad Terasaką. Nadal wyczuwał puls, choć słaby.
Co tu się działo?
- Nie śpisz? - usłyszał czyjść głos z tyłu.
Zesztywniał. Słyszał go nie raz. W koszmarach. W marzeniach. W snach.
- Dziwne, wydawało mi się, że wszyscy zjedli moje ciastka.. Tak się nad nimi starałam. Szkoda.
Odwrócił się.
To była ona.
Wyglądała inaczej, niż ją poznał, gdy była jego podwładną, ale to była ona. Miała długie, białe włosy, a jej twarz zdawała się nie mieć wieku. Mogła mieć równie dobrze 15 co 50 lat.
- Kim.. Kim jesteś? - wyszeptał Karma.
Nie odpowiedziała, zbliżając się do niego powoli. W dłoni trzymała katanę, machając nią jak zabawką.
- Nie ma sensu ci tego mówić, czyż nie. Ale żałuj. Trzeba było zjeść ciasteczko. Wtedy mógłbyś umrzeć bez problemu.
Dostrzegła jego wściekły, a zarazem przerażony wrok, po czym skinęła głową.
- Dokładnie. W ich żyłach już krąży trucizna. I tak są martwi. Nie stawiaj oporu.
Jeszcze nie kończąc zdania, wyrwała się do przodu, przeskakując przez ławki. Broń zatoczyła piękny łuk, zmierzając ku sercu Karmy.
Byłby zginął, gdyby nie fakt, iż od wielu miesięcy nosił przy sobie nóż.
Stanęli w zwarciu, broń przy broni.
- Chcesz mnie zabić? - szepnęła.
A potem jej twarz zmieniła się. W ułamku sekundy stała przed nim żywa Kayano Kaede.
Karma wzdrygnął się.
I to wystarczyło.
Dziewczyna poruszyła się prędko, zatapiając w jego szyji ostrze broni. Jej włosy wróciły do poprzedniego koloru, a oczy patrzyły na niego obojętnie, gdy upadał.
- Trzeba było zjeść ciasteczko - mruknęła, wyciągając komórkę. Jej twarz rozjaśniło żółtawe światełko ekranu.
A potem nie było już nic.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro