5. Plan ratunku
Tak jak podejrzewał Karma, początkowo klasa nie uwierzyła mu.
- Specjalne lasery mające uwięzić tę ośmiornicę? - powtórzył Terasaka - Masz nas za głupich? Gdyby rząd planował coś takiego, dawno by nam powiedział!
Reszta klasy mruknęła potakująco. Czy oni naprawdę nie rozumieli powagi sutuacji? Jeśli mieli działać, to wkrótce. Gdy czas się skończy, będzie już za późno.
- Mógłbyś siedzieć cicho, góro mięsa? - Karma nie miał ochoty się z nim użerać. Już wystarczająco wiele lat przeżył obok niego - Ja tu wyjaśniam ważną sprawę. Jak coś ci się nie podoba, możesz odejść. Ustaliliśmy, że staramy się uratować Koro-sensei'a, czyż nie? A może twoje priorytety się zmieniły?
Po klasie ponownie rozniosły się szepty, oceniające go. Nie mogą się po prostu na chwilę zamknąć i go wysłuchać? Karma zatęsknił za swoją firmą, gdzie to on był szefem. Gdzie wszyscy mieli do niego szacunek i nikt mu nie przerywał, a on mógł przyglądać się ich ciężkiej pracy, czasami aż zbyt często.. Ale nikogo nie szpiegował, prawda? Szef ma prawo wiedzieć, co robią jego pracownicy wieczorami.
- Myślę, że powinniśmy sprawdzić, czy to prawda - to Kayano stanęła po jego stronie - Karma-kun nie powiedziałby czegoś takiego, gdyby nie był pewien, że ma rację.
- Mogę sprawdzić dane - zaproponowała Ritsu, uśmiechając się z ekranu - Dowiedzieć się, czy rzeczywiście taki projekt został wzdrożony.
- Zrób to, choć wątpię, by to tam było - czerwonowłosy był raczej sceptycznie nastawiony. Skoro nawet Karasuma-sensei oraz Bitch-sensei im nie powiedzieli..
- To w sumie najprostsza droga, nie? - wtrącił Terasaka - Ritsu..
- Mógłbyś się wreszcie zamknąć? Próbuję myśleć - ale i to nie było do końca prawdą. Od kiedy tylko się tu znalazł, Karma wciąż zastanawiał się, co powinien zrobić. Jak postąpić. Oraz czy aby na pewno ocalenie Koro-sensei'a jest dobrym pomysłem.
Ale nikt nie miał prawa wiedzieć, o czym myśli. Któż by mu bowiem uwierzył?
- Jest coś, co mnie ciekawi - niespodziewanie odezwał się Nagisa - Skąd wiesz, gdzie mają być położone lasery? Oraz kiedy wytrzelą?
Ponieważ to już przeżyłem, a nam nie udało się obronić Koro-sensei'a. Żyłem sobie spokojnie przez kilka lat aż zabiła mnie własna pracownica na pierwszej randce i jakimś cudem przeniosłem się w czasie.. To miałby im powiedzieć?
Chyba w innym życiu.
Kurczę, właściwie, to j e s t inne życie.. Nieważne.
- Mam oczy, czyż nie? - Karma wskazał na swoją twarz, pragnąc im to zademonstrować - Nie mówcie, że nic nie zauważyliście.
W sumie za pierwszym razem on też nic nie zauważył... Mniejsza o to.
- Jeśli chodzi o datę, to chyba logiczne, że będą czekać pod sam koniec, aż nasza czujność zmaleje - kontynuował - Przecież nie mają prawa wiedzieć, że nie mamy zamiaru zabić Koro-sensei'a. Dlatego też zapewnie odwloką to w czasie do samego końca. Oficjalnie jesteśmy jego zakładnikami. Mylę się?
Tym razem nikt nie zenegował jego słów. Mówił logicznie. Miał rację. Wreszcie ktoś to dostrzega.
- Znalazłam.
Oczy wszystkich zwróciły się w stronę Ritsu, która uśmiechała się, zadowolona z siebie.
- Jakim cudem? - Terasaka wyjął z ust Karmie pytanie, które ten chciał zadać.
- Włamałam się to tu, to tam - dziewczyna nie chciała zdradzić większych szczegółów - Tak czy siak, Karma-kun ma rację. Rzeczywiście rząd planuje jakaś duża akcję.. Niestety, nie jestem w stanie dowiedzieć się szczegółów.
Ale tyle wystarczyło. Wszyscy w klasie zaczęli mówić jeden przed drugiego, pragnąc czegoś się dowiedzieć, coś ustalić. Karma z delikatnym uśmiechem przyglądał się temu wszystkiemu z pewnej odległości. Dobrze było widzieć ich wszystkich, pracujących ze sobą. Nie mieli wszak pojęcia, że wkrótce ich drogi się rozejdą, część z nich wyemigruje, założy rodzinę, zginie w wypadkach..
- Powinniśmy powiedzieć nauczycielom? - głos Terasaki wzniósł się ponad ten cały hałas.
Dobre pytanie. W końcu nikt nie wie, jak to się skończy.
- Myślę, że lepiej zrobić to na własną rękę - zaproponowała cicho Kayano - Nie chcę im przysparzać więcej problemów...
- No, nie byłabym taka pewna. Ich pomoc może być przydatna - wtrąciła Nakamura.
- Ale mogą nas równie dobrze powstrzymać. Lepiej będzie bez nich - Itona, do tej chwili nie biorący udziału w dyskusji, także miał swoje zdanie.
- Skoro mówi to Itona..
Część osób spojrzała pytająco na Karmę. Od kiedy to został mózgiem całej operacji? Na nic takiego się nie pisał!
- Poradzimy sobie bez ich wiedzy - zdecydował w końcu. Nie był przekonany, czy mogą ufać Karasumie. Niby pomagał im tyle razy, ale..
Uczniowie popatrzyli na siebie. Nowy plan rodził się w ich głowach, teoretycznie niemożliwy do zrealizowania. Ale to byli oni. Nawet wysłało w kosmos dwójkę z nich. Jak mogło by sobie nie poradzić?
Decyzja zapadła.
------
Sen Nagisy przerwał dźwięk dzwonka w komórce. Niechętnie wstała, po czym podczołgała się do wibrującego przedmiotu, bez którego nie potrafiła się już obejść.
- Czego? - warknęła. Niech pożałują, że przerwali jej sen.
- Co się dzieje z tą ośmiornicą?
Ah, to oni. Powinna się była domyśleć. Tylko oni mogą wydzwaniać o tak nieludzkiej porze.
- Przecież wam napisałam - mruknęła - Klasa wie już o waszym finałowym projekcie. Gratuluję geniuszu. Gimnazjaliści potrafią przejrzeć plan, nad którym pracował cały świat.
W komórce zapadła cisza, przerywana tylko jej oddechem.
- Więc? - spytała ostatecznie - Co mam robić? Zostawić ich w spokoju? Wymyśliliście coś, wspaniali geniusze? A może znowu będziecie się kryć jak tchórze, licząc że za was wszystko wyjaśnię?
Zazwyczaj nie była taka agesywna. Ale dziś niech mają za swoje. Wszak przerwali jej sen.
- Jeśli dzieciakom się uda dotrzeć do sterowni, zabij ich - usłyszała bez zbytniego zdziwienia. Czyli taką decyzję podjęli. W sumie, było to logiczne.
- Ośmiornica może się wściec.
- Nieważne. Najwyżej plan ruszy trochę wcześniej niż myśleliśmy. Poradzisz sobie?
- Z bandą dzieciaków bawiących się w zabójców? Jedną ręką.
- Liczymy na ciebie. Odezwiemy się jutro.
A potem rozłączyli się. Wyciszyła komórkę, by wreszcie nikt jej nie przeszkadzał, po czym obróciła się na drugi bok.
Być może wreszcie uda jej się zasnąć.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro