20. Zbyt dużo nauki?
Zegar na ścianie pokazywał 15. Karma westchnął, odsuwając od siebie podręczniki. Jak długo niby miał się jeszcze uczyć? Zamknął oczy, zmęczony. Poprzednią noc praktycznie nic nie spał. Zamiast tego próbował dodzwonić się do Nagisy, posunął się nawet do opowiedzenia ośmiornicy, iż Nagisa zniknął. Poszukiwania trwały długo, wciąż jednak nie mieli odpowiednich poszlak, a matka Nagisy utrzymywała, iż chłopak jest na wycieczce.
W co on się wplątał?
Nie, nie tak.
Kim on był? Czy jego zniknięcie było przypadkowe? Co, jeśli to on jest "zmiennokształtną"? To by wyjaśniało, dlaczego go nie ma.. Jeśli ktoś go wezwał z powodu zniszczenia labolatorium, nie mogło go tu być.
Tylko.. Jeśli to była prawda, to czy nie byłoby oczywistością dojść do wniosku, iż Nagisa tak naprawdę jest..?
To była dziwna myśl. Nagisa jako dziewczyna. Pasowało by mu to. W końcu sam Karma nie potrafiłby zliczyć, ile razy wyobrażał sobie, jak mogłyby wyglądać ich relacje, gdyby niebieskowłosy chłopak urodził się innej płci.
Gdzie jesteś, Nagisa? Co robisz?
Dlaczego nic nie powiedziałeś?
Zaraz.. Gdyby Nagisa byłby "zmiennokształtną", jaki miałby cel w zabijaniu Karmy raz za razem?
Czerwonowłosy skrzywił się, czując jak zaczyna go boleć głowa. Za dużo o tym wszystkim myśli. Nagle zrobiło mu się cieplej, jego włosy owiał wiatr?
Nie zamknąłem okna? Nie, to nie to.. Słychać także ptaki oraz.. Ludzi? Kto? Gdzie?
W ciemności, choć miał zamknięte oczy, dojrzał plamę bieli, która już po chwili powiększyła się, ukazując białowłosą dziewczynę.
Zmiennokształtna.
Co ona tu robiła? Dlaczego musiała mu się nawet śnić?
Z każdą chwilą jej sytlwetka nabierała kształtu. Stała oparta o komodę, w palcach zaś trzymała do połowy wypalonego papierosa.
- Jak długo masz zamiar jeszcze mnie truć? - usłyszał Karma czyjść głos. Nie należał od do dziewczyny, tylko do osoby, która stała gdzieś za nią. Otoczenie białowłsosej nabrało wyrazu - Karma był w stanie dokładnie zobaczyć obskurny pokój, z którego ścian odchodziła farba. Miał on ubogi i staromodny wystrój. Dziewczyna wzruszyła ramionami.
- Nudzę się - odpowiedziała - Z. ostatnio całkowicie mnie olewa. Nie myśli o mnie, tylko o sobie. To nie moja wina, że...
- Nudzisz się, więc chcesz mi skrócić życie? - zaśmiała się nowo przybyła kobieta, wchodząc do pokoju - W przeciwieństwie do was, ja nie dostanę kolejnej szansy.
Dopiero teraz Karma rozpoznał ją.
Kicia. Ta kobieta, którą poznał w labolatorium.
Tym razem jednak wyglądała młodziej o jakieś 5-7 lat.
- Wiesz, tak naprawdę, ja...
Białowłosa nie dokończyła, a cały pokój wygiął się, po czym zaczął zanikać.
Do uszu Karmy zaś doszły inne głosy, te, których już wielokrotnie słuchał.
W oddali słyszał czyjeś słowne przepychanki. Żarty. Plany. Strategie.
- Karma? - znajomy głos. Nagisa.
Nagisa?
Karma otworzył szeroko oczy. Nie siedział już u siebie w pokoju, nie było 15, Nagisa nadal tu był.. Tak, siedział na polanie, na tej samej polanie, a obok niego klasa zastanawiała się, czy zabić Koro-sensei'a czy też nie. Raz jeszcze. Ośmiornica jak zawsze patrzyła na nich z nieprzeniknioną miną jakby była zadowolona, iż chcą ją zabić.
- Wszystko w porządku? - niebieskowłosy chłopak nachylał się nad Karmą. Jakie zabawne, za każdym razem to on najbardziej.się nim interesuje.
- Tak - mruknął po chwili Karma, wciąż lekko oszołomiony.
Przecież nie zginął.
Więc dlaczego znów tu wrócił?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro