Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

10. Pytania bez odpowiedzi

Ona czekała na niego, gdy tylko wyszedł ze szkoły. Specjalnie się osiągał. Ponieważ wiedział, że ona zareaguje. Z tego, co ją poznał, mógł się domyślić, że nie czuje do niego żadnych emocji.

Był dla niej tylko celem. Jednym z wielu. Kimś, kto przeszkadzał jej w zabiciu Koro-sensei'a.

- Długo czekałaś? - spytał ją, jakby spóźnił się na randkę. Zabawne, ostatnio też na niej byli. A on wciąż nie znał jej imienia.

Tyn razem mógł się jej wyraźniej przyjrzeć. Dobrze zapamiętał, miała białe włosy, jedno oko zaś zasłaniała opaska. Jej sylwetka była szczupła. Nigdy by się nie domyślił, że może być taka silna. Ubrana była w czarną, krótką sukienkę, która jednak niezbyt jej pasowała. Może gdyby ubrała się bardziej kolorowo, wydawałaby się milsza. Mógłby zapomnieć, kim naprawdę była.

Ale jakkolwiek by nie próbował, tej jednej rzeczy zapomnieć nie mógł.

Zabiła go. I to nie raz, a dwa.

- Możesz przestać udawać - odezwała się cicho, zimno. Ale to nadal nie był ten lodowaty, chłodny ton, którym odzywała się do niego wcześniej - Czuję od ciebie strach.

Strach? Czy naprawdę się bał? Jednej dziewczyny, młodszej od niego? Wszak nie był tylko gimnazjalistą. Żył dłużej, o wiele dłużej niż mogłaby podejrzewać.

Uśmiechnął się do niej, choć nie było mu wcale do śmiechu.

Bowiem w niej byli coś innego, innego od tamtej obcej dziewczyny, która nie miała dla nikogo litości.

- Akurat ciebie to się nie boję - odparł.

I tym razem to już nie kłamał.

Nie bał się jej. Nie jej.

- Więc to tak - odparła po prostu.

- Jak? - nie był w stanie się powstrzymać i musiał ją o to spytać.

Na jej twarzy pojawiło się zdumienie, a później.. Zmieszanie? Chyba jeszcze nikt ją o to nie pytał.

- Twój strach dotyczy czegoś innego - mimo, iż starała się mówić pewnym tonem, w jej wzroku kryło się zwątpienie. Czyżby cały czas coś innego przykuwało jej uwagę? Tylko co?

- A czego?

- Myślisz, że mam pojęcie? - warknęła, tracąc swoje zwykłe opanowanie. Spojrzała na swoją komórkę - Nie potrafię czytać w twoich myślach. Ty mi to powiedź, Karma.

- Nazwałaś mnie po imieniu.

- I co w tym takiego dziwnego? - prychnęła.

- Potwiedziłaś właśnie moje przypuszczenia - chłopak nie był w stanie ukryć zadowolenia - Co daje mi dwie opcje: albo ktoś z klasy dał ci informacje..albo jesteś jedną z uczennic.

- Brawo - odparła ironicznie, niezbyt tym przejęta - Ale jeśli myślisz, że ci powiem, kim jestem, to się grubo mylisz. Ważniejsze, czego ode mnie chcesz?

- Odpowiedzi na moje pytania?

- Mnie o to pytasz?

- A widzisz tu kogoś innego?

Przez chwilę wpatrywała się w niego, zupełnie jakby chciała odczytać, czy mówi na serio, czy też się z niej po prostu nabija.

- Dlaczego miałabym ci pomóc? - spytała ostatecznie.

Karma tylko na to czekał. Na jego ustach wykwitł zadowolony uśmieszek, gdy podniósł do góry swoją komórkę - Ponieważ nie będziesz miała innego wyjścia. Na pewno słyszałaś o Ritsu, czyż nie? Obiecała, że przekaże całą nasza rozmowę ośmiornicy, jeśli nie wrócę przed wieczorem.

- A. - to była jej jedyna reakcja.

Minęła minuta. Dwie. Trzy.

- Naprawdę nic cię to nie obchodzi? To, że twój sekret wyjdzie na jaw? - Karma sam już nie wiedział, co powinien o tym wszystkim myśleć.

- Odchodzi. Nawet nie wiesz, jak bardzo. Zastanawiam się tylko, skąd mnie znasz. Zrobiłam ci coś? Zabiłam matkę? Kochankę? Przyjaciela? A może okradłam dom? Albo ktoś cię wynajął, abyś się mnie pozbył? Jakiś mój wróg? Czy może należysz do jakiejś tajnej organizacji, która ubzurała sobie, że jestem ich wrogiem? Wrogiem całego świata? Albo pragniesz mnie zwerbować? To by mnie nie zdziwiło. Wielu już próbowało. I za każdym razem otrzymywali tą samą odpowiedź. Ale ty nie wyglądasz, jakbyś działał z czyjegoś polecenia. Jaki masz więc cel?

Tyle słów z jej ust jeszcze nie słyszał.

Co mu zrobiła? Jeszcze ma czelność o to pytać? Co mu zrobiła. Wolne żarty.

- Pragniesz zabić ośmiornicę?

- Chyba cię o coś pytałam - odparła zimno - Skąd mnie znasz? I dlaczego uważałeś, że powinieneś mnie szukać akurat w tej klasie?

- Uwierzyłabyś mi, gdybym ci powiedział, że miałem przeczucie?

- Nie.

- Więc tego nie powiem. Teraz moja kolej. Co z ośmiornicą?

- Zostałam wysłana. Nic więcej, nic mniej.

A więc jednak. Nie działała sama. Ciekawe, czy była powiązana z tym szalonym naukowcem. Tym, przez którego prawie zginął Itona.

- W takim razie..

- Teraz ja - przerwała mu - Skąd o mnie wiesz?

Przez chwilę na poważnie rozważał, czy nie powiedzieć jej prawdy. Ale czy by mu uwierzyła?

Spojrzał na jej oko. Niby żyła w świecie, gdzie naukowcy zamieniali ludzi w ośmiornice..

- A jakbym powiedział, że znam twoją przyszłość?

Milczenie przerywały tylko cykady. Chyba mu nie wierzy. Trochę szkoda. Być może gdyby udało się ją przeciągnąć na jego stronę, zachowałby swe życie. Nie musiałby znów powtarzać tych dni.

Patrzyła na niego tak, jakby chciała odczytać jego myśli. Znowu. Nie lubił tego spojrzenia. Wydawała się wiedzieć coś, co powinien wiedzieć, ale ona nie zamierzała mu tego powiedzieć. Albo nie mogła.

Włączyła komórkę i wybrała czyjś numer, obserwowana bacznie przez bystre oczy Karmy.

- Z.?

Nic więcej nie powiedziała. Nikt nie odebrał. Odsunęła dłoń z komórką od ucha. Wydawała się wręcz nie być w stanie uwierzyć we własne słowa, gdy odezwała się:

- Być może będę w stanie ci uwierzyć.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro