Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

2

Przeciwnik o niemal zdołał trafić swoim mieczem w klatkę piersiową Izuku lecz ten w porę odskoczył lecz nie zdołał już uciec od ataku kolejnego przeciwnika którego włócznia trafiła i przebiła mu prawe udo. Krew zaczęła się sączyć a Midoriya zawył z bólu lecz nie poddał się mu. Zagryzł zęby mi mimo bólu skoczył w górę, co spowodowało że ostrze które wciąż było w jego nodze zrobiło kolejne nacięcie, i z całych sił używając swojego Quirik uderzył przeciwnika prosto w twarz niszcząc część kasku i odpychając go a w raz z nim z ciała Izuku wyszło jego ostrze którego nie chciał puścić za nic w świecie. Midoriya w tym czasie wylądował na ziemi klęcząc co spowodowało że jego ciało zaczęło krzyczeć z powodu ogromnego bólu w nodze. Czuł się jakby coś mu coś wierciło dziurę w nodze. Ból był tak ogromny że nie zauważył przeciwnika z toporem który celował mu w głowę przez co ledwo się wybronił i złapał za topór przeciwnika. Ten z całych sił napierał na Izuku lecz ten nie zamierza sobie pozwolić na tak proste pokonanie się. Lecz gdy poczuł jak zimna stal przeszywa jego płuco i przebija się przez jego pierś pomyślał z przerażeniem że zaraz zginie. 

Obserwujący to jego koledzy z klasy byli przerażeni. Nie tylko powodował to fakt iż ich kolega zaraz może zginąć ale i tym że nigdy nie spotkali się z kimś kto potrafił tak szybko i zwinnie atakować. Widać było jak na dłoni że w atakach kryła się dobrze przemyślana taktyka. Midoriya po swoich ostrych treningach zawsze wracał praktycznie skrajnie wykończony i wyglądało na to że i tym razem tak było. Otumaniony ze zmęczenia nie był w stanie poprawnie ocenić sytuacji. Szybkość ataku wroga była zbyt nagła i zbyt silna zarazem. Mimo takiego stanu rzeczy imponującym było powstrzymanie pierwszego i wytrzymanie dwóch następnych ataków. Jednak były one częścią strategii wykorzystującej szybkość, zwinność i liczebność.   Pierwszy atak miał jedynie zająć Izuku na kilka sekund. Przeciwnicy zdawali sobie sprawę że nie zdoła zatrzymać drugiego. Albo mieli nosa lub byli dobrze doinformowani w sprawie stanu Izuku. Obserwowali wydarzenia i zauważyli że gdy Izuku odparł drugi atak a nawet w pewnym sensie zranił przeciwnika ich dowódca posłał natychmiast w stronę Midoriyi od razu dwóch wojowników. Midoriya był zbyt zajęty raną i nawet jak wybronił się przed czwartym z kolei atakiem tak przed czwartym nie miał żadnych szans. Dla obserwujących zdarzenie uczniów przerażającym był też fakt że wszystko trwało nie mniej niż 15-20 sekund!

Midoriya poczuł jak do jego ust napływa metaliczna ciecz. Po chwili zaczął mocno kaszleć przy okazji wypluwając krew. Przeciwnik wyciągnął ostrze co poskutkowało wylewem olbrzymiej ilości krwi z Izuku. Upadł na ziemię jedną ręką trzymając za ranę w piersi a drugą za ranę w udzie trzęsąc się z bólu jakiego doznał.

Nie mógł w tej chwili uwierzyć że dał się pokonać tak szybko. Walczył z Nomu, stawił czoło Muscularowi, odpierał ataki Togi która z jakiegoś powodu się na niego uwzięła, stoczył  Bitwę z Chisakim, Był z co najmniej dwukrotnie na łasce Shigarakiego i wszystko to przeżył. Wychodził często w okropnym stanie z ich potyczek ale zawsze dawał rade! A teraz leży na posadzce Akademika wykrwawiając się na oczach swoich przyjaciół zaszlachtowany i otoczony niczym zwierzę przez pięciu z ośmiu przeciwników u których nawet nie zarejestrował użycia Quirik! Choć...Ta prędkość była bardzo nienaturalna. Ale żeby w ośmiu dzielili taką samą? Niemożliwe, nieprawdopodobne! Nigdy o czymś takim nie słyszał. Ale to nie było teraz istotne. Był pewien że mimo wszystko nie mogli to być zwyczajni ludzie bez Quirik. Musieli używać jakiś darów lub posiadać jakieś umiejętności przynajmniej wywodzące się z mutacji wyglądu. Ale nie mógł wymyślić co to może być! Do tego sytuacja nie pomagała w intensywnym myśleniu. Leżał tak już kilka dobrych sekund. Biorąc pod uwagę szybkość ich ostatnich ataków mogli już dawno go dobić ale tego nie robili. Zamiast tego otoczyli go i na coś czekali. Tylko na co?

To samo pytanie zadawali sobie jego przerażeni przyjaciele obserwujący to z paniką wymalowaną na twarzach. Urarraka cała załzawiona nieustannie się szamotała nie bacząc na to że jest związana grubym drutem przy czym nieustannie starała się krzyczeć lecz przez związane usta jakąś szmatą było słychać jedynie niezrozumiały bełkot. Asui za to trzęsła się ze strachu i z przerażenie. Kręciła powoli przy tym głową i zdaje się że prosiła by nic nie robić Izuku. Denki, co niezwykłe, rzucał się najmocniej ze wszystkich jakby próbował wstać a w jego oczach można było zobaczyć istne gromy i obietnice zemsty. Widok którego każdy kto zna Denkiego najmniej by się spodziewał. Mineta jedynie dygotał ze strachu i wydawał się być przez niego sparaliżowany. Sero, podobnie jak Denki, starał się jakoś wydostać choć nie tak drastycznie jak blondyn, który mocno krwawił już w kilku miejscach. A Iida? On szamotał się we wszystkie strony starając się znaleźć rozwiązanie z tej sytuacji. Przemawiała przez niego panika. Ogromna panika. Nie wiedział co zrobić, jeśli ktokolwiek wiedział.

On przeklinał się w tym momencie jak wszyscy inni za swoją bezsilność. Gdyby nie te więzy którymi byli spętani! Ale nagle Iida znieruchomiał. Błyskawicznie spojrzał na więzy i zdał sobie dopiero teraz sprawę że są one drutów. Grubszych niż te zwykłe ale nadal cienkie! Drut przewodzi prąd a to znaczy... DENKI! 

To ma sens, rozumował Iida! Kaminari miał dziś spędzić cały dzień na mieście, z rzekomą znajomą, ale z jakiegoś powodu postanowił zostać w akademiku! Napastnicy musieli od dawna planować ten atak i za pewne nie spodziewali się tu Kaminariego! W ich planach miał być na mieście i dlatego zabrali drut do zakneblowania ich! Drut z pozoru cienki jest bardzo mocnym materiałem i jeśli związać go w odpowiednich miejscach robi za świetne więzy! Do tego bolesne o czym świadczą krwawe ślady na ich nadgarstkach przynajmniej. Jednak używając drutu nie jest wzięte pod uwagę ten jeden czynnik którym jest Denki! Jeśli wytworzy odpowiednie napięcie może z łatwością go skruszyć! No chyba że ten drut jest z Wolframu to wówczas pomysł nie wypali. Jednak jeśli nie, co jest najbardziej prawdopodobne, to Denki może się uwolnić! Tylko jak mu o tym powiedzieć, pomyślał Iida? Jednak jak się okazało w cale nie musiał. Zauważył jak Denki  próbuje końcówkami palców dotknąć drutu. Tylko dlaczego? Widział wiele razy jak Denki używał Daru w przeróżnych pozach i nigdy nie musiał niczego dotykać. Chyba że...NO JASNE! Druty były związane w miejscach głównych żył. Po pozie w której klęczał na ziemi Iida wywnioskował że blondyn stara się zachować jak najbardziej pionową postawę by dać krwi możliwość przepływu przez ciało. Spowodowane jest to zapewne tym iż ciało Denkiego wykorzystuje krew jako ciecz czyli przewodnik którym przewodzi elektryczność. Napastnicy dobrze wiedzieli co robią biorąc druty. Mogli wziąć liny lub taśmy ale taki materiał łatwiej rozerwać, szczególnie jak się jest uczniem UA, więc druty były optymalnym i genialnym rozwiązaniem. Drut związany w odpowiednich miejscach ciała niwelował nawet Quirik Denkiego dzięki zablokowaniu przepływu krwi przez jego ciało poprzez mocny, nieprzyjemny i bolesny ścisk. I w tej sytuacji Iida musiał przyznać że podziwia blondyna gdyż za cenę ogromnego bólu i utraty już sporej ilości krwi ten zdołał zachować jej przepływ w normie i jest szansa że użyje swojego Quirik. "Dalej Denki!" - Krzyczał w myślach Iida - "W tobie nadzieja! Nie poddawaj się!"

Tym czasem Deku leżał na ziemi analizując to co tutaj zaszło. A zaszło wiele. Zbyt wiele. Nie myślał jednak o zdarzeniach sprzed kilkunastu sekund ale o tym to co działo się w jego głowie. A to można by porównać do wymiaru kilku dni paraliżu. Jedyne co czujesz to pustaka i nieubłaganie biegnący czas. W tej pustce dostrzegł swoją Historie. Całą, niemal w szczegółach. Moment narodzin, poznanie Kacchana, pokochanie osoby All Mighta, dowiedzenie się że jest Quirikles czyli bez Daru, upokorzenia i stratę Katsukiego, strach, zawiść, smutek, gniew, bezsilność aż w końcu poznanie swojego idola, otrzymanie Quirik, dostanie się do Akademii swoich marzeń, zdobycie pierwszych przyjaciół, walki z Ligą i Yakuzą, rywalizacja, nauka... wszystko aż do tego momentu. Czy tak ma się to wszystko skończyć? Tak prosto? Banalnie? Można by stwierdzić że to komiczny koniec człowieka którego All Might wybrał na następcę. Ledwo zranił jednego przeciwnika a reszta go zadźgała. Jak zwierzę. Jak zwykłe zwierzę. 

I Izuku poczuł coś czego nigdy wcześniej nie czuł. A raczej zdał sobie sprawę że nigdy nie czuł. Nie był to strach. Nie teraz. Bo po strachu odczuwanym dość długo następuje czas gdy człowiek zaczyna odczuwać ogromny gniew. Izuku miał sposobność nie tak dawno się o tym przekonać. Gniew jednak często jest mylony z nienawiścią. Nienawiścią, tak Izuku poczuł czystą nienawiść. A skąd wiedział że to ona? Że tym razem się mu nie wydaje? Każdy bowiem ma w swoim życiu momenty gdy coś go złości lub najczęściej spotyka osobę która wyrządziła mu kiedyś jakąś krzywdę. I czujemy do niej niechęć a czasem a nawet najczęściej gniew. Ale czy to nienawiść? Wątpliwe. Czym że jest jedna nieprzyjemność z ręki drugiego człowieka. Nie na tym to polega. Nienawiść, ta prawdziwa i czysta, objawia się tylko w tedy gdy ktoś celowo i z premedytacją krzywdzi lub poniża bliskie ci osoby. Te najbardziej bliskie sercu. Objawia się ona gdy widzisz ich łzy i rozpacz. Tak jak Izuku teraz widzi cierpienie przyjaciół. I to był ból. Ogromny, większy niż ten który czuł na ciele. Ból psychiczny jest o wiele większy i okrutniejszy co karmi nienawiść która czeka na właściwy moment by się ujawnić. I zrobiła to. Izuku czuje ją. Wypełniła niczym zły duch który jednak daje ukojenie. Rany już nie bolały tak jak chwile wcześniej. Czuł jak jego siły rosną. Nienawiść dała mu siłę ale za jaką cenę? Przypomniała mu się scena którą zobaczył nim wszedł do Akademika. Siebie na mrocznym tronie. To jest ta cena? Cóż, nawet jeśli to teraz Midoriye to nie obchodziło. Liczyło się tylko jedno.

Jego przyjaciele...nie...Jego RODZINA musi być bezpieczna!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro