Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

6.Spotkanie po latach

Weszliśmy na ścieżkę po której obu stronach stały namioty, wokół namiotów stały różne stworzenia: centaury,minotaury,fauny,dzikie zwierzęta...i długo by tak wymieniać.
Pavensie rozglądali się z zaciekawieniem.
Szłam na samym przodzie grupy,w pewnej chwili podszedł do mnie starszy z braci-Piotr.
-Gdzie jesteśmy?-spytał ciekawskim głosem.
-To miejsce to obóz Narnijskich wojsk,Obóz Aslana...-odparłam.
Chłopak uśmiechnął się do mnie,ja natomiast lekko się zarumienilam.
Stanęliśmy przed wielkim namiotem,górował on nad resztą namiotów.
Wyszedł z niego wielki majestatyczny lew,Aslan.
Wszyscy bez wyjątku uklękliśmy.
-Witajcie,synu Adama i córki Ewy. Wstańcie proszę-po jego słowach rodzeństwo wstało.
-Witaj i ty moja posłanniczko Felicjo-lew uśmiechnął się do mnie,a ja wstałam.
-A gdzie drugi z braci?-spytał lew.
-Właściwie...Aslanie prosimy Cię o pomoc,nasz brat został porwany przez Białą Czarownice...-niespodziewanie przerwał mu Pan Bóbr.
-On nas zdradził- rzekło zwierzę.
- Na pewno uda nam się odbić waszego brata- powiedział Aslan.
-Dziękujemy- odpowiedział Piotr w imieniu swoim i rodzeństwa.
- Felicjo- zwrócił się do mnie lew- zaprowadz Pavensie do ich namiotów.
-Dobrze- zaprowadziłam rodzeństwo do ich namiotów.
Okazało się że namiot Zuzy i Łucji jest na przeciwko mojego.
Dziewczyny postanowiły wypróbować broń którą dostały w prezencie od Świętego Mikołaja.
Ja usiadłam na wielkim kamieniu niedaleko mojego namiotu,zaczęłam ostrzyć swój miecz.
Wtem usłyszałam krzyk.
Był to krzyk Zuzanny i Łucji.
Puściłam się biegiem w ich stronę.
To co zobaczyłam sprawiło że zaczęło się we mnie gotować.
Mougrim i dwa inne wilki które skakały w wzwyż aby dosięgnąć sióstr Pavensie.
- Znowu ty?!-krzyknęłam.
- No witam witam- wilk zaczął się do mnie zbliżać.
-Felicja!-z daleka usłyszałam głos Piotrka.
Za nim stanął Aslan i kilka innych zwierząt,centaurów i faunów.
Jeden z centaurów wyciągnął miecz.
- Dajcie chłopakowi ostrogi-zatrzymał go lew.
Wilk rzucił się na mnie,w ostatniej chwili Piotr odepchnął mnie na bok,a sam stanął na moim miejscu w mieczem wystawionym w stronę zwierzęcia.
Mougrim nabiał się na miecz przygniatajac przy tym chłopaka.
-Piotrek!- dziewczyny szybko zeskoczyly z drzewa i podbiegly do brata.
Ja zdążyłam zrzucić z niego martwe zwierzę.
- Nic ci nie jest?-pomogłam mu wstać.
- Nie nic...-chłopak patrzył mi w oczy.
-Piotrze, od teraz nosisz tytuł "Pogromcy Wilka"-rzekł potężny lew.
Wszyscy zaczęli bić brawo,połowa z istot ruszyła za uciekajacym wilkiem.
Gwizdnełam głośno.
Podbiegł do mnie mój jednorożec-Erik.
Szybko na niego wsiadłam i ruszyłam za resztą.
Kilka chwil później znaleźliśmy się w obozie Białej Czarownicy.
Od razu zeskoczyłam z konia i podbiegłam do przywiązanego do drzewa Edmunda.
Przeciełam sznury mieczem.
-Uważaj!-krzyknął Edek.
Szybko się odwróciłam i odskoczylam na bok.
Krasnolud czarownicy zaatakował mnie sztyletem.
Uderzyłam go klingą miecza w głowę,zemdlal.
Uwolniłam Edka a na jego miejsce zwiazałam krasnoluda.
Pomogłam wejść Edmundowi na jednorożca,po chwili ruszyliśmy w drogę powrotną.
Na miejscu Aslan poprosił młodszego z braci o rozmowę.
Siedziłam na trawie koło mojego namiotu.
Przysiadl się do mnie Piotrek.
-Hej...-spojrzał na mnie z uśmiechem.
- Cześć,dzięki za ratunek...-odwzajemnilam uśmiech.
- Nie ma za co,to mój obowiązek ratować piękne damy z opresji...-nie dokończył po walełam go z łokcia w żebra.
-Ał! Za co?-zaczął masować obolałe miejsce.
- Za damę w opresji -wyszczerzyłam ząbki- jestem rycerzem nie damą.
- ok ok....-zacząl się śmiać.
- co cie tak śmieszy?- zrobiłam niezadowoloną minę.
- nic nic...-odparł chłopak.
- twój brat jest w obozie-spojarzłam na Piotra.
- serio?-szybko wstał.
- tak...-też wstałam.
Ruszyliśmy w stronę obozu.
Tam Edmund był przytulny przez Zuzę i Łusie.
Rodzeństwo zaczęło rozmawiać między sobą,ja stałam z boku i patrzałam w niebo.
-Dziękuję za ratunek...-podszedł do mnie Edmund.
-Nie ma za co- uśmiechnęłam się i poczochralam mu włosy.
-Biała Czarownica przybędzie do obozu! -krzyknął jakiś faun.
Szepnełam do siebie.
- O nie...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro