part. 7 Wyjście z jaskini
Gdy zrozumiałam, że wciąż tkwię w tej ciemnej jaskini, poczułam, że muszę podjąć coś, co pozwoli mi w końcu ruszyć do przodu. Uświadomiłam sobie, że to, co mnie powstrzymywało, to nie tylko telewizor – symbol lęków, który trzymał mnie w stagnacji. To była też moja niegotowość do pełnej zmiany. Lęk przed wyjściem z tego, co znane, co wydawało się bezpieczne, choć w rzeczywistości było tylko martwym miejscem.
Zaczęłam codziennie medytować, z pełną świadomością, że muszę sięgnąć głębiej, aby odkryć, co naprawdę mnie blokuje. W codziennych praktykach zanurzałam się w ciszy i spokojnym oddechu. Pytania, które zadawałam sobie w tych chwilach, zaczynały stawać się moimi przewodnikami: „Co jeszcze muszę uwolnić?", „Dlaczego wciąż nie jestem gotowa na zmianę?", „Jak mogę przełamać ten lęk przed zmianą?".
W tych chwilach medytacji czułam, jak moje ciało powoli rozluźnia się, jak umysł staje się czystszy, a odpowiedzi zaczynają wpływać w moją przestrzeń. Na początku były to tylko małe przebłyski: fragmenty wspomnień z dzieciństwa, sytuacje, które zostały nieprzepracowane, lęki, które nigdy nie zostały w pełni ujawnione. Każda sesja pozwalała mi otworzyć się na kolejny kawałek mojej wewnętrznej prawdy.
Z dnia na dzień, krok po kroku, zaczęłam dostrzegać, że telewizor, który wcześniej wydawał się nieuchwytny, stał się mniej obecny. To, co wcześniej miało nad mną kontrolę, stopniowo traciło swoją moc. Okazało się, że to nie telewizor sam w sobie był źródłem mojej stagnacji, ale to, co on reprezentował – moje przekonania, moja niepewność, moje lęki przed zmianą i nieznanym.
Medytacja stała się moim narzędziem uzdrowienia. Każdego dnia starałam się poświęcić czas na bycie ze sobą, na zgłębianie tych pytań, które pojawiały się w mojej głowie, aż w końcu zaczęłam dostrzegać odpowiedzi. Zrozumiałam, że to, co trzymało mnie w miejscu, to była moja własna niechęć do zmiany – mój opór przed puszczeniem tego, co znane, nawet jeśli to nie dawało mi pełnej wolności.
W trakcie jednej z medytacji, gdy siedziałam w ciszy, nagle poczułam, jak moje ciało wypełnia się światłem. To było jak przebudzenie – moment, w którym w końcu zaakceptowałam, że muszę puścić przeszłość, zaakceptować swoje lęki i podjąć decyzję, by iść naprzód. W tym momencie poczułam, jak lęk zniknął. Jakby jakaś część mnie, która trzymała się kurczowo przeszłości, zniknęła na zawsze.
Z dnia na dzień, moja medytacja stawała się coraz głębsza. Odpowiedzi na moje pytania pojawiały się coraz szybciej i zaczęły wyzwalać mnie z ograniczeń. Wiedziałam, że to, co wciąż pozostało we mnie, to tylko przywiązanie do strefy komfortu – tego, co nie było już prawdziwe. Byłam gotowa przejść przez pełną transformację.
Podjęłam świadomą decyzję, by pożegnać się z lękiem i pozwolić sobie na otwarcie się na nowe możliwości. Kiedy w końcu poczułam, że jestem gotowa, aby ruszyć do przodu, zauważyłam, że moje ciało stało się lżejsze, a serce pełne nadziei. Czułam, jak wychodzę z tej jaskini – nie tylko fizycznie, ale także duchowo. I choć nie wszystko jeszcze było całkowicie jasne, poczułam, że mam moc, by kontynuować swoją podróż ku pełnej transformacji.
Z pomocą medytacji i codziennych pytań udało mi się uwolnić od blokad, które trzymały mnie w martwym punkcie. W końcu zaczęłam dostrzegać, że wszystko, czego potrzebowałam, to wewnętrzna gotowość i otwartość na to, co miało nadejść. Z dnia na dzień, krok po kroku, byłam coraz bliżej siebie. Wreszcie mogłam poczuć, że wstałam z ziemi jaskini i zaczęłam iść ku światłu.
To była moja droga ku uzdrowieniu, która zaczynała się od codziennych medytacji, pytań i gotowości na zmianę.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro