Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

oceny na półrocze

Jeff: LILITH!

Lilith: no?

Jeff: CO TO SĄ ZA OCENY?!

Lilith: jakie?

Jeff: no wszystkie! Jak będziesz miała 3,8 średnią, to będzie cud!

Lilith: oj, daj spokój!

Jeff: nie! Jestem twoim bratem! Pokarz mi swój zeszyt od... Polskiego! Co dzisiaj napisałaś?


Jeff: ahhh.. Lil....

*Wbija Ben*

Ben: Lilith!

Lilith: co?

Ben: ja... Martwię się o ciebie... Co to są za oceny?

Lilith: i ty Brutusie przeciwko mnie?

Jeff: ty nam tu nie wyskakuj z Cezarem!

Lilith: yes my lord.

Ben: ani z Sebastianem.

Lilith: lecz cicho! Co za blask strzelił tam z okna? Ono jest wschodem, a Ben Słońcem! Oh, gdyby tylko wiedział czym jest dla mnie!

Ben: to było słodkie... Ale nie wyjeżdżaj mi tutaj z Romeo i Julią gdy rozmawiamy o twoich ocenach.

Lilith: oj, pierdolcie się! W przyszłości będę pisać książki, więc na chuj mi wiedzieć jak obliczyć gęstość?!

Jeff: nie wiesz co będziesz robić w przyszłości!

Lilith: to, że ty się stoczyłeś, nie znaczy, że ja też!

Jeff: nic nie rozumiesz!

Lilith: wmawiasz mi tak od dziecka! Że niby nic nie rozumiem! Nie przyszło ci do głowy, że może to ty nie rozumiesz mnie?!

Ben: Lil, Jeff chciał tylko...

Lilith: Ben nie przerywaj! Czasami zastanawiam się, dlaczego z tobą chodzę, wiesz? Nienawidzę grać z tobą w gry, nienawidzę gdy mówisz do mnie "skarbie"! Nienawidzę cię! Wydaje mi się, że jestem z tobą z litości!

Ben: *ręce mu opadają a po policzku spływa jedna łza* więc przepraszam, że zająłem twój cenny czas. *i wychodzi*

Jeff: uuu... Teraz przesadziłaś Lil...

Lilith: *zaczyna płakać i wydzierać się* wiem! J-ja nie chciałam tego p...powiedz...ieć!! Poniosło mnie!!

Jeff: ja ci wierzę...

Lilith: a Ben mnie teraz nienawidzi!!!

*wbija Feliks*

Feliks: yyy... Jeff? Generalnie to powinieneś coś zobaczyć...

Jeff: *wzdycha i wychodzi*

***time skip- 15 minut później**

*Do pokoju wchodzi Feliks*

Feliks: Lilith?

Lilith: Felek... Naprawdę źle się czuję.... Nie mam ochoty gadać...

Feliks: Lilith... To poważne.

Lilith: co?

Feliks: *siada obok mnie na łóżku* w życiu zdarzają się cięszkie sytuacje...

Lilith: nie pierdol tylko mów co chcesz!

Feliks: *bierze głęboki oddech* Ben nie żyje.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro