oceny na półrocze
Jeff: LILITH!
Lilith: no?
Jeff: CO TO SĄ ZA OCENY?!
Lilith: jakie?
Jeff: no wszystkie! Jak będziesz miała 3,8 średnią, to będzie cud!
Lilith: oj, daj spokój!
Jeff: nie! Jestem twoim bratem! Pokarz mi swój zeszyt od... Polskiego! Co dzisiaj napisałaś?
Jeff: ahhh.. Lil....
*Wbija Ben*
Ben: Lilith!
Lilith: co?
Ben: ja... Martwię się o ciebie... Co to są za oceny?
Lilith: i ty Brutusie przeciwko mnie?
Jeff: ty nam tu nie wyskakuj z Cezarem!
Lilith: yes my lord.
Ben: ani z Sebastianem.
Lilith: lecz cicho! Co za blask strzelił tam z okna? Ono jest wschodem, a Ben Słońcem! Oh, gdyby tylko wiedział czym jest dla mnie!
Ben: to było słodkie... Ale nie wyjeżdżaj mi tutaj z Romeo i Julią gdy rozmawiamy o twoich ocenach.
Lilith: oj, pierdolcie się! W przyszłości będę pisać książki, więc na chuj mi wiedzieć jak obliczyć gęstość?!
Jeff: nie wiesz co będziesz robić w przyszłości!
Lilith: to, że ty się stoczyłeś, nie znaczy, że ja też!
Jeff: nic nie rozumiesz!
Lilith: wmawiasz mi tak od dziecka! Że niby nic nie rozumiem! Nie przyszło ci do głowy, że może to ty nie rozumiesz mnie?!
Ben: Lil, Jeff chciał tylko...
Lilith: Ben nie przerywaj! Czasami zastanawiam się, dlaczego z tobą chodzę, wiesz? Nienawidzę grać z tobą w gry, nienawidzę gdy mówisz do mnie "skarbie"! Nienawidzę cię! Wydaje mi się, że jestem z tobą z litości!
Ben: *ręce mu opadają a po policzku spływa jedna łza* więc przepraszam, że zająłem twój cenny czas. *i wychodzi*
Jeff: uuu... Teraz przesadziłaś Lil...
Lilith: *zaczyna płakać i wydzierać się* wiem! J-ja nie chciałam tego p...powiedz...ieć!! Poniosło mnie!!
Jeff: ja ci wierzę...
Lilith: a Ben mnie teraz nienawidzi!!!
*wbija Feliks*
Feliks: yyy... Jeff? Generalnie to powinieneś coś zobaczyć...
Jeff: *wzdycha i wychodzi*
***time skip- 15 minut później**
*Do pokoju wchodzi Feliks*
Feliks: Lilith?
Lilith: Felek... Naprawdę źle się czuję.... Nie mam ochoty gadać...
Feliks: Lilith... To poważne.
Lilith: co?
Feliks: *siada obok mnie na łóżku* w życiu zdarzają się cięszkie sytuacje...
Lilith: nie pierdol tylko mów co chcesz!
Feliks: *bierze głęboki oddech* Ben nie żyje.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro