Rozbicie dzielnicowe [ŚREDNIOWIECZE CZ. II]
Jeśli kojarzycie rozbicie dzielnicowe z kompletnym chaosem, ogromem dat czy totalnym niezrozumieniem i serdecznie nienawidzicie tego okresu, to spokojnie, to się bardzo łatwo da ogarnąć. Trzeba tylko wiedzieć jak to ugryźć.
Uwaga! Nie zamieszczam tu wszystkich faktów związanych z tym zagadnieniem, niektóre świadomie omijam! Wybaczcie.
Zacznijmy od początku.
1138 – Bolek Krzywousty czuje, że Śmierć już mu dyszy w kark, więc decyduje się na haniebny czyn, zdradziecki podział, przyczynę późniejszej destrukcji Polski! A tak na serio – podział państwa w tamtych czasach był bardzo powszechny, nikt nie widział w tym nic złego. Wystarczy spojrzeć na traktat z Verdun z 843 roku lub podział dzielnicowy Rusi trwający od 1054 r. Taka moda. Bolek wyznaczył dzielnicę senioralną, która jako jedyna nie była dziedziczna, tylko przechodziła na najstarszego w całym rodzie Piastów – znaczy to tyle, że jeśli X umierał, to dzielnicy senioralnej nie przejmował jego syn Y, tylko brat Z, który był wówczas najstarszym pośród wszystkich z rodziny królewskiej. Pierwszy podział dzielnic wyglądał tak: Władysław II dostał najbogatszą dzielnicę, czyli Śląsk, a ponadto dzielnicę senioralną (i dzięki temu wiadomo, że był najstarszy), Bolesław Kędzierzawy miał Mazowsze i Kujawy (czujecie ten rym?), Mieszko III Wielkopolskę, a Henryk Sandomierski Kraków. Żartuję, oczywiście dostał ziemię sandomierską. Ponadto, wdowa po Bolku, Salomea, w ramach zabezpieczenia otrzymała ziemię łęczycką. Nie wiedziano jednak o małej niespodziance w jej łonie, która miała potem sporo namieszać...
1146 – do wydarzeń z tego roku doprowadził fakt, że Władzio II zaczął pozwalać sobie na trochę za dużo (chyba wziął sobie do serca powiedzonko „kto bogatemu zabroni"). Jego bracia w końcu się wkurzyli, zbuntowali przeciw princepsowi (nie mylić z Prince Polo) i wygnali go, dzięki czemu Władek dostał przydomek Wygnaniec. Uciekł do cesarza Niemiec, gdzie od razu zaczął planować jak tu znowu przejąć władzę w Polsce.
1157 – w tym roku Władkowi w końcu udało się nakłonić Fryderyka I Barbarossę do zbrojnego wkroczenia do Polski. Frycek był takim gościem, który za bardzo nie pozwalał sobie w kaszę dmuchać, więc nasi bracia Piastowie musieli wymyślić coś naprawdę dobrego, żeby obrócić sytuację trochę bardziej na swoją korzyść. Gdy więc cesarz zbliżał się do dworu polskiego, Bolek Kędzierzawy (który wówczas, jako najstarszy, był princepsem) wyszedł do niego w worku pokutnym. Jeśli macie skojarzenia ze sporem o inwestyturę i uniżeniem się Henryka IV, to dobrze myślicie – ubranie się w taki strój wyrażało głęboką pokorę, działało prawie jak wytrzeszczone oczy Kota ze Shreka. Dodatkowo Bolek pokłonił się przed Fryckiem z obnażonym mieczem, co symbolizowało gotowość do aktu zhołdowania, czyli oddania państwa pod jego zwierzchnictwo. Cesarz przystał na kuszącą propozycję otrzymania niemałych wpływów i postanowił zrobić Władzia w balona. Dogadał się z Bolkiem, ale żeby wspomniany Władek nie płakał za mocno, zapewnił jego synom wpływy na Śląsku. Mogło być gorzej.
1163 – w tym roku obietnica Frycka weszła w życie, czyli synowie Wygnańca dostali należne sobie ziemie. To praktycznie tyle, ale warto zapamiętać.
1173 – umiera Bolek, a princepsem zostaje Mieszko III (potem nazwany Starym, bo przeżył wszystkich swoich braci). Niestety nie miał on zbyt dużego poparcia ani wśród swoich ludzi, ani pośród zwykłych poddanych. Tak szczerze mówiąc, nie starał się zbytnio tego poparcia zdobyć, co miało mu potem sporo zaszkodzić.
1180 – pamiętacie nienarodzonego syna Bolka Krzywoustego? W tym roku Kazimierz, zwany Pogrobowcem (ponieważ urodził się po śmierci ojca), był już dorosłym facetem, który miał poważne plany odbudowania państwa, a przy okazji przejęcia władzy. Postanowił więc zorganizować zjazd w Łęczycy, gdzie zaprosił wszystkie ważne osobistości świeckie oraz duchowne. Kazik wiedział co ma mówić i kogo poparcie najbardziej opłaca mu się zdobyć. Zaczął urabiać sobie duchownych, obiecując im szeroką rangę przywilejów. Zarobił sobie tym nie tylko ich poparcie, ale także przydomek Sprawiedliwy (daj nam prawa, my ci damy fajną ksywkę). Kazikowi tak skutecznie udało się obrzydzić i tak już nielubianego Mieszka, że ten został zmuszony do ucieczki. W tej sytuacji pełnię władzy przejął Kazimierz i należy pamiętać, że złamał tym zasadę senioratu (bo starszy od niego Mieszko nadal żył).
1194 – tutaj Kazik mówi „sayonara", bo walki o władzę tak wyczerpały jego zdrowie, że zmarł przedwcześnie. Także pamiętajcie, nie przepracowujcie się.
1226 – ta data nie ma dużego znaczenia, jeśli chodzi o rozbicie dzielnicowe, ale ma swoje skutki w późniejszych latach. Jak być może kojarzycie, to wtedy jeden z książąt dzielnicowych, konkretniej Konrad Mazowiecki, sprowadził do Polski Krzyżaków. Króciutka historia: zakon pałętał się po Europie po tym,jak Węgrzy wykopali ich ze swojego państwa za oszustwa. Niestety Kondzio bił się akurat z Prusami i za bardzo mu nie szło. Musiał więc poszukać grupy doświadczonych rycerzy, którzy mogliby mu pomóc. Wtedy dryndnęli do niego zakonnicy z czarnymi krzyżami na płaszczach, pytając czy nie chciałby małego wsparcia. Nie myślcie sobie jednak, że Kondzio był na tyle głupi i nie znał wszystkich pogłosek o oszustwach Krzyżaków. Znał je jak każdy, ale on po prostu tak desperacko potrzebował pomocy,że zdecydował się na tak ryzykowny krok.
1227 – w tym okresie prym wiódł Leszek zwany Białym. A właściwie próbował wieść prym, bo starał się dogadać z wnukami Władka Wygnańca, aby w końcu zebrać Polskę w całość. Za przykładem Kazika Sprawiedliwego zorganizował powszechny zjazd – tym razem w Gąsawie. Niestety nie wszyscy go lubili, a co gorsza,nie przepadały za nim osoby, które mocno się wtedy liczyły,np. Władek Laskonogi, Władek Odonic czy Świętopełk. Ich wszystkich oskarża się o tak zwaną zbrodnię gąsawską, zwaną też krwawą łaźnią w Gąsawie. Do łaźni, gdzie wypoczywali uczestnicy zjazdu wpadli siepacze (to oryginalna nazwa) i... no zasiepaczyli Leszka. Krwawa masakra toporem bojowym.
1241 – po śmierci księcia śląskiego Henryka Pobożnego (Tatarzy pod Legnicą zatknęli jego głowę na włóczni) Śląsk, do tej pory jako tako utrzymywany w całości, rozpadł się kompletnie.
1282 – Leszkowie nie mieli szczęścia w historii Polski. Tym razem przeciw Leszkowi Czarnemu zbuntowali się możnowładcy, a jakby tego było mało, Litwini (konkretniej Jaćwingowie) rozpoczęli swoje najazdy na ziemie polskie. W tym samym roku w Kępnie Leszek dogadał się z księciem pomorskim, Mściwojem II, że jeżeli ten drugi umrze bezpotomnie, to jego ziemie przejdą pod panowanie Leszka lub następnego w kolejce do władzy Przemysła II. O dziwo w 1294 r. obietnica została spełniona – gdy Mściwoj kopnął w kalendarz, Pomorze trafiło do Polski.
1295 – teraz się skupiamy, bo w tym roku odbyła się koronacja Przemysła II, a jest to o tyle ważne, że ostatnia miała miejsce 219 lat temu. Trochę przypał. Przemkowi pewnie pomogło przejęcie Pomorza, ponadto bardzo dążył do zebrania do kupy Polski. To zaś spodobało się biskupowi Jakubowi Śwince, więc uruchomił swoje kontakty, załatwił zgodę papieża (jakby kogoś to interesowało – był to Bonifacy VIII, ale to serio bez większego znaczenia) i koronował Przemka. I tutaj można by urwać, bo w końcu rozbicie skończone, Polska zjednoczona, wszystko pięknie ładnie. No ale nie do końca.
1296 – no niestety, Przemek miał pecha, bo w tym roku go porwali i zabili. Dopiero co poskładane państwo znowu się rozpadło, jak wieża z klocków. Za sprawców uważa się Brandenburczyków, którzy poczuli się zagrożeni utratą Pomorza Gdańskiego, albo władców czeskich, albo możnowładców pokłóconych z władcą. Do wyboru, do koloru.
1300 – po śmierci Przemka chętkę na tron miało dwoje książąt – Heniek Głogowski i Władzio Łokietek. Większy sukces odniósł ten drugi, bo zgarnął Pomorze Gdańskie (Brandenburczyk płakał gdy oddawał) i Wielkopolskę. Niestety potem okazał się głąbem, bo zraził do siebie strasznie duchownych i możnowładców, dzięki czemu czeski król Wacław II zmusił go do oddania mu hołdu, a potem jeszcze się koronował na króla Polski (swoją drogą znowu zadziałał Świnka. Nie skomentuję). Władzio pod naciskami swoich dawnych poddanych uciekł poza granice kraju.
1305 – Wacek zaliczył zgona (ostatecznego), co umożliwiło Łokietkowi powrót do kraju. Ale hola, hola, zły człowieku, powiecie. Nagle znowu go polubili? Cóż, Wacek zaczął sobie za mocno poczynać, na przykład jakiegoś zniemczonego Muskatę wybrał na biskupa krakowskiego. Możnowładcy pokręcili nosami, więc jak Władek wrócił w 1304 i zajął część ziem, to powiedzieli „No w sumie spoko gostek, niech zostanie".
1306 – do Polski wybrał się syn Wacka II, Wacek III, ale tak jakoś się stało, że po drodze wziął i umarł. Dzięki temu władzę mógł w pełni przejąć Łokietek. Znaczy, nie że się od razu koronował, ale miał zwierzchność nad większością terenów.
1308 – moje serce płacze przy tej dacie. Brandenburczycy skorzystali z tego, że Łokietek siedzi na Mazowszu, zajmując się ogarnianiem tamtejszej ludności, i zajęli Pomorze Gdańskie. Niestety Władzio nie dałby sobie sam rady z walką jednocześnie w dwóch miejscach (w sumie mu się nie dziwię), więc poprosił o pomoc starych, (nie)dobrych Krzyżaków. Ci rzeczywiście świetnie poradzili sobie z Branderburczykami, ale niestety równie łatwo poszło im mordowanie Gdańszczan (nazywa się to rzezią Gdańszczan). Pomorza Władek już nie odzyskał.
1311 – spokojnie, to już prawie koniec. W tym roku mieszczanie krakowscy, od dawna nieprzepadający za Łokietkiem, postanowili się zbuntować. Na ich czele stanął pewien wójt i od jego imienia całe wydarzenie nazywa się buntem wójta Alberta. Do spiskowców przyłączył się także Jan Muskata (tak, tak, to ten zniemczony). Władek jednak za bardzo się nie przejął i stłumił rebelię.
1320 – w tym roku Łokietek w końcu dopiął swego i nastąpiła jego koronacja. Co ciekawe, po raz pierwszy miała ona miejsce na Wawelu, wcześniej wszystko odbywało się w Gnieźnie, a mieczem koronacyjnym był przesławny Szczerbiec.
Brawo, kochani! Dobrnęliśmy do końca rozbicia dzielnicowego!
Wiem, to nadal jest nudne. Ale mam nadzieję, że dzięki temu zgrabnemu pogrupowaniu na daty chociaż troszkę Wam się wszystko rozjaśniło.
Do zobaczenia za tydzień!
Puchaty Rosomak
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro