1
Brązowe oczy dziewczynki wręcz błyszczały, gdy wchodziła wraz z rodzicami do zamku. Jej długie, ciemnobrązowe włosy podskakiwały lekko, gdy szła przed siebie w żółtej sukience do kolan.
- Mamo, jak długo tu będziemy? - zapytała, spoglądając na swoją matkę, która szła już obok. Kobieta o ciemnych blond włosach i brązowych oczach spojrzała na swoją pociechę, uśmiechając się delikatnie.
- Twój tata i ja musimy porozmawiać z Odynem. I może to trochę zająć, słonko. - odpowiedziała, posyłając córce uśmiech. Ta jednak spojrzała znów przed siebie, doskonale zdając sobie sprawę, że ta wizyta nie skończy się za szybko.
- Czyli długo. - stwierdziła brunetka, nie zatrzymując się ani na moment. Jej matka uśmiechnęła się po raz kolejny, znała zbyt dobrze swoją pociechę. - A będę mogła się przynajmniej pobawić? - spytała z nadzieją dziewczynka. Jej oczy wręcz się świeciły.
- Napewno. Chłopcy będą mogli się z tobą pobawić.
- Jacy chłopcy? - spytała zdziwiona, mrużąc nieco oczy. Nie przypominała sobie, żeby matka mówiła jej o jakiś dzieciach, gdy oznajmiła jej, że tam przyjdą.
- Thor i Loki. Mówiłam ci o nich. - odparła blondynka oczywistym tonem. Dziewczynka jednak już się nie odezwała, podążając tuż za swoimi rodzicami do odpowiedniego pomieszczenia.
Zaraz cała rodzina Larsen znalazła się w sali tronowej, gdzie czekało już na nich małżeństwo.
- Witajcie, Odynie, Friggo. - przywitał się ojciec dziewczynki, wymieniając uścisk dłoni z Odynem. Pocałował także dłoń Friggy, na co ta kiwnęła do niego głową.
Frigga posiadała blond włosy splecione w kok oraz niebieskie oczy. Była dość szczupła. Ubrana w srebrną zbroję z niebieską peleryną i błękitnymi rękawicami świetnie eksponowała swoje wdzięki.
Odyn również miał jasne włosy oraz niebieskie oczy. Był dobrze zbudowany. Zazwyczaj miał na sobie stalową zbroję z czerwoną peleryną. Na prawym oku znajdowała się charakterystyczna przepaska.
- Witajcie, Hermodzie, Sago. - przywitała się pani domu, uśmiechając ciepło do swoich przyjaciół i ich córki. Wymieniła z kobietą uścisk, po czym kucnęła, by przywitać się z brunetką. - Witaj, Tove.
- Dzień dobry. - odpowiedziała szybko Tove, wpatrując się w niebieskie tęczówki kobiety. Zawsze patrzyła ludziom w oczy, potrafiła z nich wyczytać naprawdę wiele. - Mamo, mogę już iść? - spytała cicho, ciągnąć matkę za rękaw. Saga spojrzała na nią z góry.
- Chwilkę. - powiedziała, po czym odwróciła się twarzą do Friggy, która patrzyła na nie z uśmiechem na ustach. - Friggo, Tove chciałaby pobawić się z chłopcami. Zaprowadzisz ją do nich? - spytała uprzejmie pani Larsen, obejmując córkę ramieniem. Dziewczynka patrzyła na z drugą z kobiet z nadzieją.
- Jasne. - odparła od razu Frigga, wyciągając dłoń w stronę małoletniej. - Chodź, Tove.
Tove pożegnała się szybko z rodzicami i udała się za blondynką. Wciąż rozglądała się wokoło, podziwiając wszelkie detale, wypuklenia, obrazy. Choć mieszkała w willi, a jej rodzicom naprawdę się powodziło, to co widziała tam, przerosło jej najśmielsze wyobrażenia.
Nie skapnęła się nawet, gdy doszły do odpowiedniego pomieszczenia, w którym znajdowało się dwóch chłopców.
- Chłopcy, przyprowadziłam wam koleżankę. - oznajmiła niebieskooka, wskazując dłonią na młodszą od siebie dziewczynkę. Ta uśmiechnęła się delikatnie, nie ruszając się nawet z miejsca. Nie wstydziła się, to nie było w jej stylu. - To jest Tove. - przedstawiła ją, popychając lekko do przodu.
Jako pierwszy podszedł do niej chłopak o niebieskich, jak ocean oczach i dość przydługich blond włosach. Był dobrze zbudowany i umięśniony, jak na swój wiek.
- Cześć, jestem Thor. - przedstawił się wyciągając w jej stronę dłoń, z którą ścisnęła lekko. Wydawał się jej miły, ale to mogła ocenić dopiero po czasie.
- Tove.
Później znalazł się przy niej drugi z chłopców. Miał długie, czarne włosy i zielone oczy. Był dość szczupły, dorównywał wagą z Tove. Na sobie miał czarno-zielony strój ze złotymi ozdobieniami
- Loki. - przywitał się uprzejmie, choć po jego głosie dziewczynka wyczuła, że robił to, bo musiał. Nie zraziła się tym jednak i odpowiedziała mu z uśmiechem.
- Tove.
Zaraz Frigga wyszła z pomieszczenia, zostawiając dzieci same. Przed każdy stał w miejscu i się nie ruszał. Aż w końcu Loki udał się na swoje wcześniejsze miejsce, a Thor wrócił do zabawy.
- Too, co robicie? - spytała Tove, kiwając się w przód i tył. Bardziej swój wzrok skupiała na czarnowłosym, który najbardziej zwrócił jej uwagę. Choć zdawał się oschły, ona wiedziała, że potrzeba tylko czasu, by się do niej przekonał.
- Nie twój interes. - warknął zirytowany Loki, starając się skupić na czytanej przez siebie książce. Obecność brunetki jednak skutecznie mu to utrudniała.
- Czytałam tą książkę. - stwierdziła, podchodząc do niego bliżej, po czym usiadła na podłokietniku fotela, na której siedział. Chłopak uniósł brew do góry, bo nie spodziewał się takich słów z jej strony.
- Umiesz czytać? - spytał zdziwiony, nie dopuszczając do siebie myśli, że ktoś mógł lubić czytać książki takie, jak on.
- Głupie pytanie, wiesz? - powiedziała Tove, choć ze śmiechem. Rozbawiła ją reakcja Lokiego. - Jasne, że umiem. Umiem wiele rzeczy. Mogę ci pokazać, jeśli chcesz. - oznajmiła, gotowa, by pokazać mu, co jeszcze potrafiła.
- Zostaw go. On nie umie się bawić. - wtrącił nagle Thor, podchodząc do dwójki ciemnowłosych. Oboje spojrzeli w jego stronę. Tove ze zdziwieniem, Loki z mordem w oczach.
- Oczywiście, że umiem! - zawołał od razu, wstając na równe nogi. Dziewczynka, wciąż nieco skołowana jego reakcją, nie odezwała się, przysłuchując rozmowie, a bardziej kłótni braci.
- Jakoś nigdy nie chcesz się ze mną bawić. - wypominał blondyn, zakładając ręce na piersi. Loki zlustrował go wzrokiem od góry do dołu i prychnął.
- Bo jesteś głupi.
Dopiero wtedy Tove oprzytomniała i stanęła między chłopcami, by nie doprowadzić do rękoczynów, a miała świadomość, że to mogło prędzej, czy później się zdarzyć.
- Ej, przestańcie! - krzyknęła, spoglądając to na jednego, to na drugiego. Obaj od razu zaprzestali wymiany zdań i przenieśli na nią swój wzrok. - Możemy pobawić się wszyscy razem. W chowanego. W ogródku. Co wy na to? - zaproponowała, w nadziei, że się zgodzą.
- Ja się nie bawię. - mruknął czarnowłosy, ostatni raz patrząc na brata.
- A ja cię nie pytam o zdanie, Loki. Idziesz z nami. - odparła Tove oczywistym tonem, nie przyjmując żadnych sprzeciwów. Ona doskonale wiedziała, jak postępować z takimi osobnikami. Dlatego też zaskoczeniem dla Lokiego było, gdy złapała go za nadgarstek.
- Zostaw! - zawołał, próbując wyrwać się z jej uścisku. Ta jednak mocno go trzymała, ku jego kolejnemu zaskoczeniu.
- To chodź po dobroci.
W końcu brunetka puściła jego dłoń, aczkolwiek nie spuściła z niego swoich ciemnych tęczówek. Lokiemu zdawało się, że nie mruga, że może czytać mu w myślach, choć tak naprawdę nie miała takich zdolności.
- Dobra, ale Thor liczy pierwszy.
- Czemu ja? - zapytał od razu Thor, zdziwiony takim obrotem spraw. Dziewczynka uśmiechnęła się szeroko, bo ją także zdziwiło, że Loki się zgodził.
- Bo jesteś najstarszy. - odparła, jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie, po czym złapała obu braci za nadgarstki i pociągnęła do wyjścia. - Chodźcie.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro