Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

1

Brązowe oczy dziewczynki wręcz błyszczały, gdy wchodziła wraz z rodzicami do zamku. Jej długie, ciemnobrązowe włosy podskakiwały lekko, gdy szła przed siebie w żółtej sukience do kolan.

- Mamo, jak długo tu będziemy? - zapytała, spoglądając na swoją matkę, która szła już obok. Kobieta o ciemnych blond włosach i brązowych oczach spojrzała na swoją pociechę, uśmiechając się delikatnie.

- Twój tata i ja musimy porozmawiać z Odynem. I może to trochę zająć, słonko. - odpowiedziała, posyłając córce uśmiech. Ta jednak spojrzała znów przed siebie, doskonale zdając sobie sprawę, że ta wizyta nie skończy się za szybko.

- Czyli długo. - stwierdziła brunetka, nie zatrzymując się ani na moment. Jej matka uśmiechnęła się po raz kolejny, znała zbyt dobrze swoją pociechę. - A będę mogła się przynajmniej pobawić? - spytała z nadzieją dziewczynka. Jej oczy wręcz się świeciły.

- Napewno. Chłopcy będą mogli się z tobą pobawić.

- Jacy chłopcy? - spytała zdziwiona, mrużąc nieco oczy. Nie przypominała sobie, żeby matka mówiła jej o jakiś dzieciach, gdy oznajmiła jej, że tam przyjdą.

- Thor i Loki. Mówiłam ci o nich. - odparła blondynka oczywistym tonem. Dziewczynka jednak już się nie odezwała, podążając tuż za swoimi rodzicami do odpowiedniego pomieszczenia.

Zaraz cała rodzina Larsen znalazła się w sali tronowej, gdzie czekało już na nich małżeństwo.

- Witajcie, Odynie, Friggo. - przywitał się ojciec dziewczynki, wymieniając uścisk dłoni z Odynem. Pocałował także dłoń Friggy, na co ta kiwnęła do niego głową.

Frigga posiadała blond włosy splecione w kok oraz niebieskie oczy. Była dość szczupła. Ubrana w srebrną zbroję z niebieską peleryną i błękitnymi rękawicami świetnie eksponowała swoje wdzięki.

Odyn również miał jasne włosy oraz niebieskie oczy. Był dobrze zbudowany. Zazwyczaj miał na sobie stalową zbroję z czerwoną peleryną. Na prawym oku znajdowała się charakterystyczna przepaska.

- Witajcie, Hermodzie, Sago. - przywitała się pani domu, uśmiechając ciepło do swoich przyjaciół i ich córki. Wymieniła z kobietą uścisk, po czym kucnęła, by przywitać się z brunetką. - Witaj, Tove.

- Dzień dobry. - odpowiedziała szybko Tove, wpatrując się w niebieskie tęczówki kobiety. Zawsze patrzyła ludziom w oczy, potrafiła z nich wyczytać naprawdę wiele. - Mamo, mogę już iść? - spytała cicho, ciągnąć matkę za rękaw. Saga spojrzała na nią z góry.

- Chwilkę. - powiedziała, po czym odwróciła się twarzą do Friggy, która patrzyła na nie z uśmiechem na ustach. - Friggo, Tove chciałaby pobawić się z chłopcami. Zaprowadzisz ją do nich? - spytała uprzejmie pani Larsen, obejmując córkę ramieniem. Dziewczynka patrzyła na z drugą z kobiet z nadzieją.

- Jasne. - odparła od razu Frigga, wyciągając dłoń w stronę małoletniej. - Chodź, Tove.

Tove pożegnała się szybko z rodzicami i udała się za blondynką. Wciąż rozglądała się wokoło, podziwiając wszelkie detale, wypuklenia, obrazy. Choć mieszkała w willi, a jej rodzicom naprawdę się powodziło, to co widziała tam, przerosło jej najśmielsze wyobrażenia.

Nie skapnęła się nawet, gdy doszły do odpowiedniego pomieszczenia, w którym znajdowało się dwóch chłopców.

- Chłopcy, przyprowadziłam wam koleżankę. - oznajmiła niebieskooka, wskazując dłonią na młodszą od siebie dziewczynkę. Ta uśmiechnęła się delikatnie, nie ruszając się nawet z miejsca. Nie wstydziła się, to nie było w jej stylu. - To jest Tove. - przedstawiła ją, popychając lekko do przodu.

Jako pierwszy podszedł do niej chłopak o niebieskich, jak ocean oczach i dość przydługich blond włosach. Był dobrze zbudowany i umięśniony, jak na swój wiek.

- Cześć, jestem Thor. - przedstawił się wyciągając w jej stronę dłoń, z którą ścisnęła lekko. Wydawał się jej miły, ale to mogła ocenić dopiero po czasie.

- Tove.

Później znalazł się przy niej drugi z chłopców. Miał długie, czarne włosy i zielone oczy. Był dość szczupły, dorównywał wagą z Tove. Na sobie miał czarno-zielony strój ze złotymi ozdobieniami 

- Loki. - przywitał się uprzejmie, choć po jego głosie dziewczynka wyczuła, że robił to, bo musiał. Nie zraziła się tym jednak i odpowiedziała mu z uśmiechem.

- Tove.

Zaraz Frigga wyszła z pomieszczenia, zostawiając dzieci same. Przed każdy stał w miejscu i się nie ruszał. Aż w końcu Loki udał się na swoje wcześniejsze miejsce, a Thor wrócił do zabawy.

- Too, co robicie? - spytała Tove, kiwając się w przód i tył. Bardziej swój wzrok skupiała na czarnowłosym, który najbardziej zwrócił jej uwagę. Choć zdawał się oschły, ona wiedziała, że potrzeba tylko czasu, by się do niej przekonał.

- Nie twój interes. - warknął zirytowany Loki, starając się skupić na czytanej przez siebie książce. Obecność brunetki jednak skutecznie mu to utrudniała.

- Czytałam tą książkę. - stwierdziła, podchodząc do niego bliżej, po czym usiadła na podłokietniku fotela, na której siedział. Chłopak uniósł brew do góry, bo nie spodziewał się takich słów z jej strony.

- Umiesz czytać? - spytał zdziwiony, nie dopuszczając do siebie myśli, że ktoś mógł lubić czytać książki takie, jak on.

- Głupie pytanie, wiesz? - powiedziała Tove, choć ze śmiechem. Rozbawiła ją reakcja Lokiego. - Jasne, że umiem. Umiem wiele rzeczy. Mogę ci pokazać, jeśli chcesz. - oznajmiła, gotowa, by pokazać mu, co jeszcze potrafiła.

- Zostaw go. On nie umie się bawić. - wtrącił nagle Thor, podchodząc do dwójki ciemnowłosych. Oboje spojrzeli w jego stronę. Tove ze zdziwieniem, Loki z mordem w oczach.

- Oczywiście, że umiem! - zawołał od razu, wstając na równe nogi. Dziewczynka, wciąż nieco skołowana jego reakcją, nie odezwała się, przysłuchując rozmowie, a bardziej kłótni braci.

- Jakoś nigdy nie chcesz się ze mną bawić. - wypominał blondyn, zakładając ręce na piersi. Loki zlustrował go wzrokiem od góry do dołu i prychnął.

- Bo jesteś głupi.

Dopiero wtedy Tove oprzytomniała i stanęła między chłopcami, by nie doprowadzić do rękoczynów, a miała świadomość, że to mogło prędzej, czy później się zdarzyć.

- Ej, przestańcie! - krzyknęła, spoglądając to na jednego, to na drugiego. Obaj od razu zaprzestali wymiany zdań i przenieśli na nią swój wzrok. - Możemy pobawić się wszyscy razem. W chowanego. W ogródku. Co wy na to? - zaproponowała, w nadziei, że się zgodzą.

- Ja się nie bawię. - mruknął czarnowłosy, ostatni raz patrząc na brata.

- A ja cię nie pytam o zdanie, Loki. Idziesz z nami. - odparła Tove oczywistym tonem, nie przyjmując żadnych sprzeciwów. Ona doskonale wiedziała, jak postępować z takimi osobnikami. Dlatego też zaskoczeniem dla Lokiego było, gdy złapała go za nadgarstek.

- Zostaw! - zawołał, próbując wyrwać się z jej uścisku. Ta jednak mocno go trzymała, ku jego kolejnemu zaskoczeniu.

- To chodź po dobroci.

W końcu brunetka puściła jego dłoń, aczkolwiek nie spuściła z niego swoich ciemnych tęczówek. Lokiemu zdawało się, że nie mruga, że może czytać mu w myślach, choć tak naprawdę nie miała takich zdolności.

- Dobra, ale Thor liczy pierwszy.

- Czemu ja? - zapytał od razu Thor, zdziwiony takim obrotem spraw. Dziewczynka uśmiechnęła się szeroko, bo ją także zdziwiło, że Loki się zgodził.

- Bo jesteś najstarszy. - odparła, jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie, po czym złapała obu braci za nadgarstki i pociągnęła do wyjścia. - Chodźcie. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro