Wstęp
Pamiętam ten dzień doskonale - zima dawała wszystkim swe znaki, w domu była ciężka sytuacja, a ja miałam wtedy zaledwie siedem lat.
Ten dzień odcisnął piętno na mojej psychice i już nigdy więcej nie spojrzałam inaczej na świat. Na ludzi, którzy mnie otaczali oraz na istoty, które widziałam tylko ja.
— Znowu cię z nią widziałam! — wrzaski dobiegały z kuchni. Kiedy łzy spływały mi po lodowatych policzkach, starałam się jak najmocniej zakryć uszy. Nie chciałam nic słyszeć.
Nie chciałam nic czuć.
Strach, przemieszany ze smutkiem wypełnił mnie całą. Po same koniuszki malutkich paluszków. Tych drobnych i sinych od dreszczy wywołanych nerwami i chłodem, jaki panował w mieszkaniu.
Tak bardzo nie chciałam wysłuchiwać kolejnych kłótni rodziców. Niestety wtedy - gdy tak bardzo pragnęłam, aby otoczyła mnie próżnia, usłyszałam dźwięk tłuczonego szkła.
— No powiedź coś! — wrzaski mieszały się z echem bicia mojego serca. Tak bardzo się bałam.
Mocno przyciskając dłonie do uszu, kątem oka ujrzałam jakiś ruch. Jakby ktoś przebiegł w naprawdę szybkim tempie od jednej ściany do drugiej. Przestraszona usiadłam z kolan na tyłku, przyciskając mocno nogi do klatki piersiowej.
Uparcie wpatrywałam się w ciemny kąt pokoju, mając rozszerzone oczy. Stałam się bardzo spięta, pozostając w gotowości, aby uciec. Tak też się stało, gdy jakaś mroczna postać poruszyła się gwałtownie w moją stronę. Przerażona wybiegłam z pokoju, płacząc oraz krzycząc.
— Mamo, mamo! — podbiegłam do kobiety, która stała przy stole kuchennym.— W moim pokoju jest potwór — wyznałam zapłakana i przerażona. Pragnęłam w tamtym momencie czułości oraz zapewnienia mi bezpieczeństwa.
— Co? Potwora? Co ty za bzdury dziecko opowiadasz? — nawet nie zdążyłam dotknąć mamy, a ta już odepchnęła mnie ręką, jakbym była co najmniej natrętną muchą. Spanikowana spojrzałam na tatę, podciągając nosem, gdyż zaczęło mi z niego kapać.
— Tato — załkałam łamiącym się głosem, patrząc na niego jak zbity pies. Musiał tam iść. Musiał.
— Idź dziecko do pokoju. Twój ojciec i tak nic nie powie. Jak zawsze wywinie się od odpowiedzialności! — wtem mężczyzna zrobił coś, czego się nie spodziewałam. Stojąc jak słup soli, przypatrywałam się jak odchodzi. Po prostu bez słowa wyszedł z kuchni, lekceważąc moje słowa oraz obawy.
— Nie chcę iść sama do pokoju — wyznałam, mocniej zaciskając zęby na dolnej wardze. Robiłam to tak mocno, że czułam ból.
— Nie wkurwiaj mnie dziecko. Idź do pokoju, póki nie straciłam na ciebie cierpliwości — groźna mina mamy ostrzegła mnie, że ledwo hamowała swoją złość i lada moment mogłam pożałować swojego nieposłuszeństwa.
Przerażona z trudem opanowałam łzy, które cisnęły się do moich i tak już zaczerwienionych oczu. Samotna, rozbita emocjonalnie oraz roztrzęsiona weszłam z powrotem do swojej sypialni, zaglądając do niej niepewnie. Szukałam tej przerażającej postaci, która ostatnio czaiła się w ciemnościach.
Na szczęście nie znalazłam jej.
Pędem wpadłam na łóżko, obawiając się, że to coś mogło znajdować się pod meblem i w każdej chwili mogło wciągnąć mnie za nogi. Przykryta kołdrą, wpatrywałam się w świecącą lampkę nocną, która stała na półce z książkami.
— Zgaś do cholery to światło — do pokoju wparowała mama, gasząc żarówkę.— Myślisz, że na pieniądzach śpimy? Oszczędzaj trochę, bo ty mi nie dasz na prąd jak przyjdzie rachunek — przełknąwszy gęstą ślinę, zmieszaną ze łzami chciałam, aby w końcu poszła sobie.
Jak tylko zniknęła mi z pola widzenia, znikając za ścianą, zerknęłam na pozostawione na oścież otwarte drzwi. Mama nigdy ich nie zamykała.
Przerażona samotnością oraz ciszą, zacisnęłam mocno oczy, chowając się w całości pod kołdrą.
— Niech mnie ktoś przytuli — wymruczałam pod nosem, otulając się szczelnie ramionami. Dodało mi to trochę otuchy, lecz w pewnym momencie poczułam się tak, jakby jakaś niewidzialna siła mnie naprawdę tuliła.
Odniosłam wrażenie, że jakaś dobra dusza leżała za moimi plecami, obejmując mnie. Przyjemnie ciepło wypełniło moje wnętrze, powoli uspokajając. Nawet nie wiedziałam, kiedy mój oddech wyrównał się, serce przestało łomotać w piersi zaś nerwy odeszły.
Poczułam błogi spokój oraz bezpieczeństwo.
Zmęczona wrażeniami dnia w końcu zasnęłam.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro