Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

XXXI

-Reus-

Obudziłem się nagi na korytarzu. Głowa mnie przerazliwie bolała. Chwilę potrzebowałem, żeby doszło do mnie, co się stało, albo mogło stać. Jestem całkiem nagi.. wstałem, zebrałem ubrania z podłogi i się w nie ubrałem. Zdenerwowany poszedłem do pokoju, w którym spał Lewandowski. On zawsze umie tu trafić.. dotknąłem delikatnie jego ramienia. Trochę nim potrząsnąłem aż otworzył oczy.

- No, co tam Marco? - zapytał otwierając oczy. Jeśli on spał tutaj to..

- Wiesz co się wczoraj działo..? - przełknąłem głośno ślinę. Pociągnął mnie do siebie i przytulił.

- Pamiętam, że chyba Cię cmoknąłem i się wkurwiłeś, a potem z tobą tańczyłem i jakoś zgubiłem Cię z oczu - zaczął mnie głaskać po plecach, a drugą ręką zjechał niżej.

- Lewandowski.. - objąłem go mocno rękami. Jego obie ręce wróciły do głaskania moich pleców. - Chyba zrobiłem coś głupiego.. - oparłem głowę o jego klatkę piersiową.

- Głupiego? - zapytał cicho. - Gdzie byłeś..? - powoli próbowałem poukładać sobie w głowie to, co pamiętam.

- Nie wiem, ale obudziłem się nagi na korytarzu.. - mocniej mnie przytulił, ale odetchnął z ulgą.

- Nie mogło Ci się nic stać, bo ktoś Cię pilnował - podniosłem się lekko. Kto miałby mnie?

- Niby kto? - zapytałem i próbowałem uciec od jego uścisku. Chyba już mi przeszło..

- Tak się składa, że ja i specjalnie nie piłem jak zwykle, żeby to robić - opadłem z powrotem na jego ciało. - A znalazłeś się tam, bo umierałeś się, że będziesz spał na korytarzu i nie dało się zmienić twojego zdania - czyli, że.. ohh.. ktoś się mną przejmuje..?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro