VIII
-Reus-
Mam związane oczy, bo Jude wymyślił, że to będzie fajne, żebym od razu się nie załamał widząc naszego nowego napastnika. Stałem tam z zawiązanymi oczami.
- Guten Morgen - ah jaki cudowny Niemiecki. Ten akcent. Chyba już go kiedyś słyszałem. Tak czy owak jest cudowny.
- O cholera - Bellingham zaczął się śmiać. Co? Co do kurwy? Co jest?
- Tuli tuli - zgaduje, że Süle przytulił się do tego kogoś. No tsa..
- Czy on może to zdjąć - kurwa naprawdę znam ten głos. Tylko skąd?
- Może - Jude zdjął mi to coś z oczu. Cholera jasna Lewandowski z kwiatami.. ONI SIĘ Z NIM ŚCISKALI!?
- Reus posłuchaj.. - odezwał się Polak, a ja odbiegłem w tępię Kyliana w stronę hotelu. Chciał mi dać moje ulubione kwiaty. To tak cholernie boli.
-Lewandowski-
Czułem to jak momentalnie coś zaczęło ściskać mnie w żołądku i kuć w sercu. Rzuciłem te jebane kwiaty na ziemię.
- On Ci nie wybaczy - Jude poklepał mnie po ramieniu. Niklas spojrzał się na mnie jak na wroga, a gdy Anglik zabrał rękę znowu przyjaźnie się patrzył.
- Niestety taka prawda - Niemiec przyciągnął dzieciaka do siebie. - Ale życzę powodzenia - położył ręce na ramiona 19 latka. Coś jest na rzeczy.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro