Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

XXVII

-Reus-

Słuchałem tego, co mówi Süle bardzo uważnie, myśląc jak mu wypierdolić. Czekam tylko na odpowiedni moment, żeby przestał gadać. Jak on mógł tknąć te biedne dziecko?

- Czy Ciebie do reszty pojebało!? - krzyczę głośno. No co za kurwa geniusz. Zachciało mu się ruchać dziecko, a co lepsze je wyruchał.

- Ale on sam chciał - podrapał się nerwowo po karku. No ciekawe. Bardzo ciekawe.

- Ja Ci zaraz dam, ale on sam chciał - powiedziałem podnosząc rękę i biorąc zamach. Poczułem, że ktoś mnie za nią złapał i ją opuścił.

- No przecież nie będziesz go bić - Lewandowski szepnął mi do ucha. Jeszcze tego tu brakowało. Położył rękę na moim biodrze. Byłem zmuszony się uspokoić.

- Marco, co Ci poradzę, że to on zapytał o seks? Wykorzystałem chwilę - zaśmiał się cicho. Też ją wykorzystam i mu przypierdole, a nie, przepraszam. Przecież ten zdrajca mnie trzyma.

- Süle! - Jude przytulił się do Niemca. No chociaż go nie zgwałcił, bo ten się go nie boi.

- Cześć dzieciaku - wziął go na ręce i od nas odszedł. Tak jakby nie robił sobie nic z mojego gadania.

- Starałeś się - Polak szepnął do mojego ucha. Odwróciłem się do niego i uderzyłem pieśniami w jego klatkę piersiową. Uśmiechnął się tylko. - No dawaj wyżyj się - zamiast uderzanie go coś mnie podkusiło i mocno go przytuliłem. Pogłaskał mnie po włosach. Ja jeszcze kiedyś ich zabije.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro