XXII
-Reus-
Patrzyłem się rozbawiony na wkurwionego Süle. Nie dostał tego czego chciał od tego dzieciaka. Bawiło mnie to w chuj.
- Kurwa ja go wyrucham obiecuje Ci to.. - Niklas przewrócił oczami patrząc w te moje. Jeśli on go wyrucha to przytulę dobrowolnie zdrajcę. Jude nie zawiedź mnie...
- Po co obiecujesz to mnie? Jemu to powiedz - napiłem się wody. Ogólnie jedliśmy obiad. No i posłuszeństwo Bellinghama wyparowało. Nie w sumie on i tak zawsze będzie się słuchał Süle. To chyba już tak odruchowo.
- Powiem kurwa, powiem - wbił agresywnie nóż w mięso. Hah jak dobrze, że nie złości się na mnie..
- Co robiliście w takim razie? - zapytałem patrząc się na nóż. Na początku nie chciał mi odpowiedzieć, ale w końcu mruknął coś niezrozumiale. - Co? - zapytałem, a on tylko wywrócił oczami.
- Kucyki pony kurwa.. - głośno się roześmiałem. Maraton kucyków pony z Bellinghamem jest cudowny. Sam w takim uczestniczyłem, ale widzę, że Süle wolałby robić coś innego.
- O Boże - pokręciłem głową. Zaczął w końcu kroić te mięso.
- Będzie jeszcze mój - dobrze, że mu nie włączy horroru. W tedy chyba Anglik zrobiłby wszystko, żeby tamten to wyłączył. On jakoś w nich nie gustuje. No nie podpowiem mu tego hah.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro