Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

XLI

-Reus-

Błaszczykowscy wchodząc do hotelu już przykuli uwagę wszystkich. Dosłownie Piszczek był ubrany na czerwono no nie.. my tu mamy łagodne kolory i akcenty żółtego..

- Guten Morgen - Błaszczu mnie przytulił, a Piszczu za nim. Uśmiechnąłem się słabo na ich widok dalej pamiętając, że zjebałem.

- Morgen.. czy taki dobry to ja nie wiem - powiedziałem takim trochę łamanym polskim. Najlepszy w tym języku to ja nie jestem. Znaczy Lewandowski kiedyś mówił do mnie po polsku i trochę podłapałem, ale.. no tak.

- Aww! Adoptujmy go Kuba! - krzyknął Piszczek głaszcząc mnie po głowie. Speszyłem się trochę. Skierowałem wzrok na drugiego mężczyznę.

- Porozmawiamy o tym kiedy indziej - westchnął głośno. Spojrzał się na mnie i pokręcił głową. - Idę do niego - zapukał do pokoju, w którym urzędował Can. Nawet dobrze się dogadują, więc na pewno Robert był u niego. My z Piszczkiem poszliśmy do mnie. Usiadłem na łóżku, a on koło mnie.

- Dalej go kochasz prawda? - złapał moją dłoń i spojrzał w moje oczy. Był jedynym, który wiedział. Tylko jemu na tyle zaufałem. Dlaczego zamiast powiedzieć jakiemuś Niemcowi powiedziałem jemu? No uh.. nie potrafię tego wytłumaczyć.

- Tak. Dalej go kocham - spuściłem głowę. Mam nadzieję, że to, że chciał mnie pocałować nie było tylko okrutną grą.

- Uwierz mi, że nikt go tak nie przekona jak Jakub Błaszczykowski - pogłaskał mój policzek.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro