Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

11. Rozdział

   Poruszali się szybko, na parkiecie byli główną atrakcją. Tańczyli jak jedno ciało. Idealnie w takt muzyki. Perfekcyjnie, nie myląc kroków

   – Nie wiedziałam, że tańczysz – powiedziała zaskoczona Astia.

   – A ja, że lubisz takie kiecki i błyskotki. – Utkwił wzrok na szafirze.

   – Znowu gapisz mi się na cycki? – Zrobiła obrót i znów przywarła do niego.

   – Próbuje odgadnąć, czym je powiększasz – zaśmiał się.

   – Chciałeś ze mną tańczyć, aby mnie obrażać? – Zmarszczyła brwi.

   – Tak w zasadzie... to odziwo nie. Chciałem się zbliżyć.

   – Ja wiem, jaki jesteś. Twoja obecność przynosi tylko problemy. – Kolejny obrót. – Jeżeli chcesz po prostu mnie na jedną noc to daruj sobie.

   – Jakaś ty zimna, Królowo Lodu – zakpił sobie. Najwyraźniej nie udało jej się go urazić. Obrót.

   – Co ty chcesz osiągnąć, Loki?

   – Tak rzadko mówisz do mnie po imieniu. Znasz je. Gratulacje – parsknął. – Widzisz tamtą miłą panią? – Wskazał brodą na wysoką brunetkę. – To była moja towarzyszka sprzed paru miesięcy. – A widzisz tę? – wskazał na blondynkę, teraz rozmawiającą z Sif. – To była moja ostatnia kochanka.

   – Nie interesuje mnie twoje życie erotyczne – skwitowała. – Napisz książkę, może ktoś to poczyta. Pięćdziesiąt Twarzy Lokiego albo Pięćdziesiąt Kochanek Lokiego.

   Zmarszczył brwi. Zmusił ją do obrotu i zatrzymał plecami do siebie. Oparł brodę na jej nagim ramieniu.

   – Ależ ty jesteś irytująca – warknął.

   Piękna melodia grana na lutni przy akompaniamencie bębnów, fletów i skrzypiec skończyła się.

   Astia zlana potem przysiadła przy stole i napiła się wina z kufla. Loki gdzieś zniknął i dobrze. Coś w jego spojrzeniu jej się nie podobało. Zaczęła grać kolejna pieśń.

   – Jak się bawisz? – dobiegł ją głos Sif. Stała ubrana w czerwoną suknię. Ciemne włosy miała rozpuszczone. – Nie widziałaś, gdzieś Thora? – rozejrzała się dookoła.

   – Nie.

   – Ja wiem, co ty knujesz. – Astia spojrzała na nią. – Cały czas chodzisz za Thorem. Chcesz go uwieść?

   – Nie.

   – Przestań pieprzyć! – Uderzyła pięścią o stół, który pod jej naciskiem się zatrząsł. Muzyka gwałtownie ucichła.

   – Sif, spokój się – powiedziała łagodnie.

   – Zamknij się! Przez lata pracowałam na opinię najlepszej wojowniczki, zwłaszcza wśród kompani Thora. Teraz zjawiasz się ty. Nikt. Bez wspomnień, bez rodziny. I nagle ty zostajesz najlepszą wojowniczką?! Niedoczekanie. Wyzywam cię, Astio! – Wyjęła zza pleców zwykły żelazny miecz.

   – Nosisz miecz nawet na biesiadę?

   – Walcz!

   Przystawiła jej ostrze do gardła. Stal musnęła jej skórę. Szybko zerwała się z krzesła i stanęła za Sif. Wykręciła jej rękę, wytrączając tym samym miecz. Przywarła ją do stołu.

   – Nie rób scen, Sif - zaleciła. – To urodziny królowej.

   Sif uderzyła ją łokciem w brzuch. Cofnęła się i podniosła miecz, znów mierząc w Astię.

   Białowłosa wyminęła ostrze, pchnęła Sif na podłogę. Siedząc na niej uderzyła ją w twarz. Sif przekręciła się i to ona była teraz nad Astią. Zaczęła pięściami okładać ją po twarzy. Nikt nie chciał im przerywać.

   Cios za ciosem. Astia warknęła. Ich oczy się spotkały. Sif zawiesiła pięść w powietrzu.

   ~~~~~~~

   Dlaczego znowu u niego byłaś?

   °Czytaliśmy książki

   Ech... to ofiara losu. Żaden wojownik z niego. A przecież ktoś silniejszy i wytrzymalszy jest lepszy, aby zaciągnął się do armii Odyna. Wtedy jakoś rodzinę utrzyma.

   °Lubię go za to jaki jest. A nie za mięśnie. Jest mądry jak na swój wiek.

   Jesteś dziwna.

   ~~~~~~

   Złagaszam się na ochotnika! Chcę móc ochronić Asgard. Nie. Nie Asgard. Chcę móc chronić...

   – Dlaczego się zgłosiłaś? Dla niego?! Słyszałaś Odyna. Jeżeli odejdziesz zapomnisz o mnie. Ta myśl boli. Ja... nie chcę zapominać o tobie.

   – ...nie martw się. Jako starsza siostra zrobię, co trzeba. Ochronię jego i ciebie.

   ~~~~~~

   Sif wstała na równe nogi. Oczy miała zamglone. Zacisnęła pięści i odwróciła się na pięcie.

   – Kiedyś rozstrzygniemy to.

   Astia spojrzała otępiała na Odyna, który popijał wino ze swego kufla. Posłał jej uśmiech i kiwnął pucharem ,,toast". Thor pomógł jej wstać.

   Otarł jej twarz z krwi, ujął policzek i pocałował w usta. Nie przejmował się, że wszyscy patrzą. Właśnie. Wszyscy. Czyjeś zielone oczy błysnęły gniewie na ten obrzydliwy widok.

   Ktoś warknął pod nosem i opuścił komnatę. Żałował, że to zobaczył.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro