☆ [ 26.08 ] ☆
Dzień dobryy~
Dzisiejszy dzień zaczął się.... Yyyy....
Dziwnie, ale to prawie pewne, że coś odwalę rano :3
Zacznijmy od tego, iż złapała mnie depresja przed szkołą...
Zabijcie mnie, proszę...
Ja nadal nie kupiłam książek.
Następnie dowiedziałam się o prawdopodobnym wyjeździe.
Czemu?
Moja kuzynka zostawiła Barbie u babci i będę musiała jej przywieźć, bo bardzo cierpi bez swojej ukochanej lalki.
To jeszcze nic.
Potem rozmawiałam z siostrą o.....różnych rzeczach (nie wiem, jakim cudem nasza konwersacja zaczęła kręcić się wokół roztoczy, okej?).
Wyglądało to tak:
Ja: Wiesz o tym, że w trakcie snu zjadasz dużo małych pająków?
Ona: Skoro tak.....To czemu nie zostałam jeszcze Spidermanem?
Ja: *śmiech szympansa, prawdopodobnie słyszalny w całym bloku*
Ona: W końcu mówi się, że jesteś tym, co jesz, no nie?
I gwóźdź programu dzisiejszego poranka.
Robiłam siostrze herbatę. Wrzuciłam torebeczkę do gorącej wody w kubku i odwróciłam się dosłownie na sekundę.
I co zastałam?
Torebka wpadła razem ze sznureczkiem :3
Ale spokojnie, jestem jeszcze na tyle inteligentną przedstawicielką płci pięknej (to się ciebie nie tyczy, Zuzanno, jesteś płcią przeciętną, nie piękną), że wyłowiłam ją łyżeczką, a nie rękami.
Ale wtedy odpadła karteczka od torebki :3
I musiałam wyławiać ją oddzielnie.
Brawa dla mnie!
Jeśli chodzi o dalszą część dnia, to zeszła mi dosyć zwyczajnie. Słuchałam cały dzień muzyki, rozmyślając nad tekstem i szukając w nim drugiego dna.
Często tak robię.
Dzisiaj przez prawie cały dzień słuchałam i podśpiewywałam sobie 'Waving through the window' z musicalu 'Dear Evan Hansen'.
Ta piosenka jest naprawdę bardzo urzekająca.
Piękne jest w niej to, że ona tak naprawdę opowiada o każdym z nas. Bo przecież wszyscy kiedyś czuli się opuszczeni, samotni i odrzuceni.
Niestety, każdy to przeżył. Ale od tego można uciec.
Tak, ja też w to nie wierzyłam.
Ale starałam się być silną.
I chyba udało mi się na tyle zmienić, żeby choć odrobinę pozbyć się samotności.
Ale tu się uczuciowo i przemyśleniowo zrobiło...
Nie wiem, czy nie zbyt poważnie, jak na mnie.
Shhh, jesteś przecież dojrzałą, prawie dorosłą kobietą (moja dusza nadal ma 5 lat :3).
I tak właśnie zakończył się ten ostatni, sierpniowy poniedziałek.
Mam nadzieję, że Cię nie zanudziłam, czytelniku.
Postaram się opisywać jedynie ciekawe dni, albo z dużą ilością przemyśleń.
Miłego wieczoru, dbaj o siebie ♡
Ashira, albo Zuzia, jak kto woli ~
~We start with stars in our eyes
We start believing that we belong
But every sun doesn't rise
And no one tells you where you went wrong~
P.S. Postanowiłam, że każdy rozdział będę kończyć cytatem z piosenki, którą danego dnia maltretowałam do bólu (żeby było tak po mojemu)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro