Szok, szok, szok
— Ładnie pachnie, co?
— Nie czuję.
Patrzy na mnie krótko, po czym pyta.
— Masz katar?
Kręcę głową, uśmiechając się.
— Nie. Ja po prostu nie mam węchu.
W takich chwilach jak ta myślę, że żyję tylko dla min ludzi, którym to oznajmiam. Piękne.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro