Daremny trud?
Zdrowy człowiek, a chory wydaje się
Smutne oczy zapatrzone gdzieś
Blady cały z nerwów lekko posiwiały
Drżącą dłonią chwyta kubek i chce wypić ostatni łyk kawy
Czy ukojenie kiedyś nadziejdzie?
Całe życie w pracy utopione dla innego człowieka
A tu wciąż trzeba jeszcze harować, bo nie wystarcza na chleb
Koniec z końcem ledwo wiąże
Ten niepokój wciąż powraca
Prześladują go myśli o tym, że dłużej już tak nie podoła
Nie da rady
Czasem chciałby, zawieśić sznur i zakończyć cierpień szturm
Zamknąć oczy i uciec z tego świata
Lecz czy to rozwiązanie jest?
Co powiesz dzieku, gdy zapyta gdzie jego tata?
Kiedy patrzy na dziecko nie może pokazać łez
Dusi w sobie smutek i gniew
Przykrość niebywałą przeżywa, kiedy musi dziecku odmówić słodyczy, bo pieniędzy nie ma.
Zastanawia się gdzie są te pieniądze co idą do państwa?
Politycy obiecują zmiany, obłudą hełpią się
Chcą zedrzeć z biednego człowieka ostatni grosz
Co nas czeka?
Życie w nędzy i zazdrość do drugiego człowieka?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro