34 - "Grindelwald, Tom, Horcruxy..."
Alex miała już zajęcie. Musiała wymyślić to w parę dni. W końcu trzydziesty pierwszy grudnia, będzie niebawem.
- Jest tu jakaś biblioteka? - zapytała.
Pokazał jej, gdzie jest, a Alex zaszyła się w niej. Musi przemyśleć każdy szczegół.
_________________
Czytanie i nauka zajęły jej zdecydowanie szybciej, niż zebranie się do tego. Kupiła dziennik. Miał ciemną oprawę.
Zaczęła rzucać na niego zaklęcia. Na szczęście działały. Potrzebowała jedynie albo cząstki Toma, albo coś co należało do niego. Dobrze, że była noc, więc Tom spał.
Zakradła się powoli do jego pokoju.
Przyjrzała mu się. Wyglądał tak niewinnie, kiedy spał. Miała ochotę położyć się obok niego, jak za czasów sierocińca, ale nie miała zbyt wiele czasu. Musiała uporać się do rana z jego prezentem.
Odcięła kawałek włosa i zaczęła wychodzić.
- Alexandra? - zapytał.
Zatrzymała się w pół kroku.
- Tak Tom? - zapytała, ale nie usłyszała odpowiedzi.
Odwróciła się powoli. On mówił przez sen.
- Nie odchodź ode mnie - wymruczał.
Serce Alex przyspieszyło. To było całkiem... Miłe.
Wyszła pośpiesznie i wróciła do pokoju. Na wstępie napisała krótkie zyczenia:
"Z okazji urodzin, życzę ci wszystkiego najlepszego Tom. Mam nadzieję, że dziennik będzie ci służył
~Alexandra Walkson Grindelwald 31.12.1943r"
Wypowiedziała ostatnie zaklęcie i teraz tylko Tom będzie mógł widzieć swoje zapiski.
Zaczęła ozdabiać okładkę, gdyż według niej wyglądała zbyt normalnie. Lubiła minimalizm, więc wzięła złotą farbę i zaczęła malować.
Ozdabianie zdecydowanie zabrało jej najwięcej czasu.
W końcu kiedy skończyła, mogła podziwiać swoje dzieło. Zapakowała i odłożyła. (Media macie zdj tego).
Nad ranem zjedli śniadanie. Po śniadaniu Riddle usiadł w salonie i czytał.
To był odpowiedni moment. Szybko wzięła prezent z pokoju i zeszła do niego.
- Tom, wiem że nie obchodzimy urodzin, ale pamiętam jak mówiłeś coś kiedyś... No nie ważne, nie chcę psuć niespodzianki. Wszystkiego najlepszego Tom - uśmiechnęła się i wręczyła Riddle'owi prezent.
Chłopak siedział zdziwiony, trzymając prezent w dłoniach. Zanim zdążył mrugnąć, Alex już nie było.
No tak, chciała mu dać trochę prywatności. Z ciekawości otworzył prezent, a jego oczom ukazała się jakaś książka. Chwila, chwila. To nie jest książka.
Tom przyjrzał się tajemniczemu przedmiotowi.
To był dziennik. Rzeczywiście kiedyś wspominał jej, że chciałby gdzieś bezpiecznie zapisywać swoje myśli, ale powiedział jej to w wieku siedmiu lat! On sam zdążył zapomnieć, że kiedyś coś takiego mówił, a ona pamiętała i na dodatek dzięki niej, ma taki dziennik.
Tom spojrzał na swój pierścień i uśmiechnął się lekko.
Wziął pośpiesznie pióro do ręki i zaczął pisać.
"Dziękuję Alexandro... Prezent jest idealny"
Dopóki dotykał dziennika, widział napis, ale kiedy położył go obok, napisy znikały.
Dobra robota Alexandro.
Teraz Tom rozmyślał. Zabił Martę, za pośrednictwem bazyliszka - ocalił Alexandrę.
Zabił swojego ojca - ma pierścień.
Miał na koncie jeszcze swoich dziadków i musiał to wykorzystać.
Naciął dłoń.
- Pars animae - wziął dziennik do ręki.
- Animae pars a corpore - wypowiedział.
Poczuł znów ból, który ustał szybciej, niż wcześniej.
Czytał kiedyś, że jeśli rozszczepi duszę na pięć kawałków, będzie mógł zmieniać swoją formę. Zostały mu dwa...
Wziął jeszcze parę głębszych wdechów i wstał.
Poczuł się potężny i nieśmiertelny.
Grindelwald w tym czasie chodził niespokojnie po salonie. Dlaczego postąpił tak pochopnie? Dlaczego dopuścił w ogóle do tego, żeby zaprzyjaźniła się z Dumbledorem?!
Cóż. Co się stało, to się stało...
Alexa zastanawiała się, czy prezent się udał. Miała cichą nadzieję, że tak. Dzisiaj był sylwester, a jutro nowy rok.
Po świętach miała odbyć się długo wyczekiwana akcja śmierciożerców. Ich pierwsza poważna akcja.
Chcieli trochę nastraszyć osoby w szkole. Alex była temu przeciwna, ale wiadomo, że Tom zrobi jak chce. Nie podobało jej się za bardzo w jaką stronę to zmierza, ale nie zamierzała również zostawić go samego. Wiedziała, że jeśli teraz by się wycofała, byłoby jeszcze gorzej. Tom nie miałby komu opowiadać, to co myśli. Niby teraz ma dziennik, ale to nie zamieni rozmowy z żywym człowiekiem. Była mu potrzebna, tak samo jak on jej.
Wiedziała, że była nieplanowanym jego Horcruxem, ale chyba nie był z tego powodu zły, a wręcz przeciwnie.
Zdała sobie sprawę, że teraz wszystko będzie jeszcze trudniejsze.
Grindelwald, Tom, Horcruxy...
Późnym wieczorem, zeszła do Toma. Robił coś w kuchni.
- Co robisz? - zapytała.
- Poczekaj proszę w salonie - odpowiedział jej.
Postanowiła, że zrobi tak, jak chciał. Tom rzadko używa słowa "proszę".
Po paru minutach przeszedł z tacą pełną jedzenia.
- Pomyślałem, że możemy spędzić nowy rok razem. Tak jak kiedyś...
Mała Alexa wymknęła się z pokoju do Toma. Dzisiaj były jego urodziny, a za godzinę miał być nowy rok. Przesiadywali zazwyczaj tę godzinę razem, oglądając gwiazdy, lub opowiadając sobie żarty. Lubili życzyć sobie dobrego roku.
Alex uśmiechnęła się na samo wspomnienie u usiadła obok niego.
I tak oto siedzieli aż do nowego roku.
Kiedy wybiła północ...
- Wszystkiego dobrego Tommy. Oby ten rok był piękny - powiedziała i przytuliła Toma.
- Też mam taką nadzieję Alexy...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro