Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

13 - Trzeba to odkręcić

Dzień zapowiadał się spokojnie dla Alexy. Był weekend, więc mogła trochę odpocząć od lekcji. Oczywiście codziennie chodziła do Gravestone'a po eliksiry, gdzie czasem ucinali sobie krótką pogawędkę.

Aktualnie Alexandra siedziała w bibliotece próbując znaleźć jakąś książkę z czarno-magicznymi zaklęciami, ale na marne.

Nagle ktoś w nią wpadł. Był to Tom.

- Nie uwierzysz, co udało mi się zrobić - powiedział lekko podekscytowany.

- Co takiego?

- Znalazłem coś... Coś o czym reszta słyszała jedynie z legend! W dodatku Slughorn dał mi pozycję prefekta, bo poprzedni coś nabroił.

- Oh, to bardzo miło słyszeć, że jesteś prefektem! A co takiego znalazłeś? Legend jest sporo i...

- Komnatę tajemnic - powiedział szeptem.

- Czekaj... Co?! - zapytała nieco głośniej.

- Ciii! Bo ktoś usłyszy. Udało mi się otworzyć komnatę tajemnic, w dodatku w środku jest bazyliszek, który się mnie słucha. Muszę to wykorzystać!

Alex spojrzała na niego przestraszona.

- Nie pamiętasz przysięgi? Nie będziemy krzywdzić osób półkrwi i mugoli...

- My ich nie będziemy krzywdzić, lecz bazyliszek - uśmiechnął się w dość przerażający sposób.

Nagle złapał ją za rękę i zaczął prowadzić w jemu znaną stronę.

- C-co ty robisz? - zapytała.

Nic nie odpowiedział, tylko wciągnął ją do toalety.

- Te umywalki to jest wejście. Haajasashii hajaahasiiieej - zaczął coś bełkotać.

- Tom... Ty umiesz mowę węży... Otworzyłeś komnatę. Jesteś spokrewniony z Salazarem Slytherinem! - powiedziała.

- Też o tym myślałem - powiedział i wskoczył do środka.

- Co za dzban - powiedziała i wyszła stamtąd jak najszybciej. Położyła się w swoim dormitorium i zasnęła starając się nie myśleć o niczym.

Wstała parę godzin później, ponieważ ktoś ją obudził. Była to jedna z dziewczyn że starszego roku.

- Coś się stało Elizabeth? - zapytała.

- Ponoć jakiś potwór grasuje po szkole i kazali każdego powiadomić - powiedziała.

- A czasem Tom nie powinien tego rozpowiedzieć? - zapytała zdziwiona.

Riddle coś ty narobił.

- Niby tak, ale nie ma go, więc postanowiłam ją to zrobić, bo on jest taki slodkiii... - rozmarzyła się nagle.

Nie ma go... Czy ten idiota wypuścił bazyliszka?

Walkson szybko wstała i ruszyła gdziekolwiek, byleby znaleźć Toma.

Przeszła przez całe lochy i wyszła na korytarz, kiedy to usłyszała rozmowę na schodach.

- Co jej się stało? - zapytał Riddle.

Nagle Alex zauważyła pielęgniarki, które niosą kogoś na noszach. Szybko schowała się, aby jej nie zauważyli.

- Została spetryfikowana. Szkoła już nie jest bezpieczna Tom. Ktoś wypuścił na wolność potwora. Obawiam się, że będziemy zmuszeni zamknąć szkołę, przynajmniej na jakiś czas. - powiedział Dumbledore.

- Nie może Pan tego zrobić. Tu jest mój dom. Nie chce tam wracać - odpowiedział wystraszony.

Co się dzieje.

- Niestety chyba nie będziemy mieli innego wyjścia.

- A jeśli te ataki by ustały? Co wtedy?

- Wtedy nie zamkniemy szkoły. Tom chcesz mi coś powiedzieć? - zapytał, a Alex wręcz umierała ze strachu.

- Tak, postaram się odnaleźć sprawcę tych ataków. Jako prefekt dam z siebie wszystko.

Bała się już, że chciał się przyznać.

- Tylko uważaj na siebie. Muszę już iść.

Usłyszała kroki, więc wyszła.

- Tom, czy ty zdurniałeś do reszty? - zapytała szeptem.

- Nie sądziłem, że będzie chciał zamknąć szkołę. Ja to odkręcę - powiedział.

- Czemu go wypuściłeś do cholery? Mówiłam że to zły pomysł - zapytała się go, kiedy szli w stronę lochów.

- To był dobry pomysł i nie podważaj tego więcej Alexandro... - odpowiedział zdenerwowany.

- Nie pomyślałeś, że mogą teraz odkryć nad czym planujesz idioto? - zapytała - Jak chcesz niby to odkręcić?

- Wrobię kogoś, kto lubi takie stwory - powiedział.

Czy on... Nie...

- Nie chcesz tego zrobić, prawda? - zapytała, ale ten tylko odszedł bez słowa.

Co za debil...

Alex właśnie miała wracać, kiedy nagle usłyszała jakieś dziwne odgłosy. Szybko poszła w stronę dźwięków i usłyszała płacz. Dobiegł on z toalety dziewcząt. Zaciekawiona Alex weszła do niej. Nagle płacz ustał

- Halo? Wszystko w porządku? - zapytała, ale nikt jej nie odpowiedział.

Z kabiny wyjawił się duch. To była Marta Warren z Ravenclaw!

- To jest dziwne! Nie patrz mu w oczy, bo skończysz tak jak ja! - powiedziała.

- S-slucham? Chcesz mi powiedzieć, że ktoś cię zabił?!

- Nie ktoś tylko coś. Wąż... Wielki wąż.

Nagle za Alexą zaczęło coś szeleścić.

- Nie odwaracaj się! - powiedziała nagle.

Na podłodze było sporo wody, więc zerknęła na nią i jej oczom ukazał się bazyliszek, który chciał ją ugryźć. Szybko odskoczyła, lecz pech chciał, że spojrzała w lustro i w jego oczy...

Tom już rozmyślał, jak wrobić Hagrida, ale dyrektor Dippet mu przerwał

- Panie Riddle, musi to Pan zobaczyć - powiedział.

Bez słów ruszyli w stronę skrzydła szpitalnego. Kiedy przeszli przez drzwi, w oczy rzucił mu się Dumbledore ze smutną miną i Gravestone, który patrzył w jedno miejsce. Slughorn popłakiwał.

- Coś się stało? - zapytał Riddle.

- Stało... - odpowiedział Dumbledore.

Nagle oczom Riddla ukazała się jego przyjaciółka Alexandra, która leżała w bezruchu z otwartymi oczyma. Obok niej na łóżku leżała Marta z Ravenclaw, tyle że ona miała zamknięte oczy.

- C-co się stało? - zapytał lekko przerażony.

- Bazyliszek zabił Martę... Mało brakowało, a zabiłby Alexandrę, ale... - zaczął mówił Gravestone.

- Ale kazałam się jej nieodwaracać, bo ten potwór stał za nią i chciał ją zjeść! - wypowiedział duch Marty. 

- Jak to? - zapytał.

- Tak to! Odsunęła się szybko, ale przypadkowo spojrzała w lusterko i ją spetryfikował. W dodatku ją ugryzł w rękę. Próbowałam go odgonić, ale niestety jakbyś nie zauważył jestem martwa! - zaczęła krzyczeć i odeszła płacząc.

- Jej rodzice już wiedzą, że nie żyje. Niestety... - powiedział Dippet - Co do Alex i Kasandry... Obie są spetryfikowane i obudzą się dopiero, jak nasze pielęgniarki zrobią lek z mandragor - powiedział Dumbledore.

Riddle pierwszy raz nie wiedział co zrobić. Nagle usłyszał w głowie "u mnie w gabinecie, już".

Gravestone wyszedł z Sali, podobnie jak dyrektor i Dumbledore. Został tylko Riddle i Slughorn.

- Ona jest najlepszą uczennicą razem z tobą. Nie chciałbym, żeby zmarła - powiedział.

Tom nic nie mówiąc, skierował się do Grindelwalda. Zapukał i wszedł bez pozwolenia. Profesor szybko zamknął drzwi, rzucił zaklęcia i zaczął mówić.

- Domyślam się, że to twoja sprawka, Tom. Dlaczego wybudziłeś bazyliszka do cholery? - zapytał.

- Chciałem tępić szlamy! Nie sądziłem, że bazyliszek kogoś zabije, a w szczególności, że zaatakuje Alex! - zaczął się bronić.

- Masz to odkręcić i módl się, żeby nic się już więcej nikomu nie stało. Nagiąłeś przysięgę wieczystą... Ciesz się, że żyjesz, a teraz wynocha!

Ależ się porobiło.

- A-ale dlaczego bazyliszek zaatakował ją? Ona...

- Jest półkrwi, a teraz wynoś się stąd.

Ona półkrwi... W sumie on też jest półkrwi, ale ona nie jest z krwi Salazara... Dlatego ją zaatakował, bo jej nie będzie słuchał...

Trzeba to odkręcić.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro