11 - "Chyba jestem chora"
Alexandra dotarła z wielkim bólem do Hogwartu, ale nie dała po sobie poznać. Miała nadzieję, że nie spotka po drodze nikogo.
Na szczęście każdy był u siebie. Położyła się u siebie, rzuciła parę zaklęć obronnych i poszła spać.
Obudziła się na wieczór, kiedy był czas kolacji. Była jeszcze bardziej słaba i obolała niż przedtem.
Mimo wszystko wstała i zaczęła iść na kolację.
Wchodząc do wielkiej sali, omal nie upadła, ale złapała się drzwi. Doczołgała się do stołu i oparła głowę o stół. Riddle'a na szczęście nie było.
Rozejrzała się po Sali i jedynie Gravestone na nią spoglądał ukradkiem. Postanowiła nikomu nie mówić o małym wybryku Riddle'a. Jeszcze mieliby problemy. Wyprostowała się i zaczęła jeść cokolwiek było pod ręką. Po parunastu minutach, do sali wparował Tom. Usiadł obok niej jak gdyby nigdy nic.
Jedli w ciszy, kiedy to Tom postanowił się odezwać.
- Ja przepraszam. Nie wiem co we mnie wstąpiło. Mam nadzieję, że nie boli cię teraz jakoś bardzo - powiedział zestresowany i zmartwiony.
- Nie boli. Jest dobrze - skłamała.
- To chociaż tyle.
- Ale dalej nie zmienia to faktu, że jestem na ciebie wkurzona - odpowiedziała mu.
Pokiwał głową na znak, że rozumie.
- Wiem, dlatego mam coś dla ciebie, jak wrócimy do dormitorium
Alexa zastanawiała się co to mogło być. Kolejny cruciatus, żeby ją dobić?
Po dziesięciu minutach, oboje ruszyli do dormitorium Toma.
- Nie chciałem cię skrzywdzić. Pomyślałem, że żeby cię przeprosić, mogę zrobić ci coś, co kojarzy się nam obu z miłymi chwilami. Więc...
- Więc zrobiłeś ciastka czekoladowe.
Tom stał chwilę i podał Alexie ciastka. Wzięła jedno i zaczęła jeść. Riddle również wziął i odłożył tackę na stolik.
Zaczęli rozmawiać o wszystkim i o niczym. Kiedy skończyli, Alexa ruszyła do siebie. Weszła do toalety, żeby się umyć, ale w lustrze zauważyła, że krew jej leci z nosa. Szybko to wytarła i czekała, aż przestanie. Stwierdziła, że jednak dziś sobie daruje i kiedy chciała wejść do swojego pokoju, zemdlała.
Obudziła się za godzinę, leżąc w toalecie. Stwierdziła, że to nic takiego i położyła się do łóżka nawet się nie przebierając i poszła spać.
Na drugi dzień, przegapiła śniadanie. Reszta uczniów już wróciła i za parę chwil miała odbyć się lekcja obrony.
Alexa wstała i przebrała się. Spojrzała w lustro, żeby zobaczyć, czy krew jej nie leci. Na szczęście nie leciała.
Wzięła książki i skierowała się w stronę klasy. Było jej słabo i trochę kręciło się w głowie, ale zignorowała to.
Na lekcji nie mogła się skupić, mimo że nie robili nic ciężkiego. Bardziej to było gadanie uczniów o tym jak spędzili święta. Profesor Gravestone zadał coś na kolejną lekcję i wszyscy zaczęli wychodzić. Walkson probowala wstać, ale zaczęło jej się mocno kręcić w głowie i wpadła na pobliską ławkę.
- Na Merlina, Panno Walkson, wszytsko w porządku? - zapytał Gravestone i szybkim krokiem zaczął do niej podchodzić.
- Ja. Chyba jestem chora - odpowiedziała lekko zmieszana.
- Alex co się dzieje? - zapytał Riddle, który również został w klasie.
Gravestone pomógł jej usiąść i rzucił na nią zaklęcie sondujące.
- Chora jestem po prostu. To pewnie przez rzucanie się śnieżkami. Pozwolicie, że pójdę się przygotować na kolejną lekcję.
Grindelwald spojrzał na nią z politowaniem.
- Przede wszystkim zwalniam cię dziś z lekcji, bo w takim stanie prędzej sobie coś zrobisz. Po drugie, mam pytanie. Kto rzucił na ciebie cruciatusa? - zapytał poważnym tonem, a mina Alex zrzedła.
- Co? Nikt nic takiego nie zrobił! To... To tylko przeziębienie! - zaczęła mówić nerwowo.
Tom równiez był zaniepokojony.
Gellert widocznie się zirytował. Nagle Alexandrę zaczęła boleć głowa. Próbował przejrzeć jej wspomnienia.
I zobaczył
- Ale Tom, przecież...
Nie dane było jej dokończyć, gdyż Tom pod wpływem gniewu...
- Crucio!
No właśnie... Rzucił cruciatusa na Alexandrę.
- P-przestań - udało jej się wypowiedzieć te słowa, kiedy Tom zauważył, co zrobił.
Spojrzał na nią niewzruszony, gdy tak naprawdę przestraszył się samego siebie. Odszedł nic nie mówiąc, a ona leżała na śniegu przerażona i obolała.
Grindelwald poczuł jej ból. Riddle ewidentnie byl zdenerwowany na nią.
- Tom, chcesz mi może coś powiedzieć? - zapytał zdenerwowany Grindelwald.
Tom patrzył w jeden punkt. Wkopał się i to nieźle.
- Może i was kryję, ale mimo to dostajesz szlaban na dwa tygodnie. A ty Alexandro masz nie ukrywać takich rzeczy. Poczekaj chwilę - poszedł gdzieś na zaplecze.
Między Tomem a Alexandrą zapadła niezręczna cisza.
- Dlaczego zataiłaś przede mną to, że odczuwasz skutku cruciatusa? - zapytał.
- Nie chciałam robić problemów...
- Czy ty siebie słyszysz? Problem to jest teraz, kiedy ledwo trzymasz się na nogach. Nigdy więcej tak nie rób...
Po chwili wrócił Gellert z jakimś eliksirem.
- Przychodź tu codziennie po lekcjach. Będziesz piła te eliksiry. Może dzięki temu uleczymy skutki Crucio na zawsze.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro