Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

37 - "Taka pochwała od Riddle'a to rzadkość"

- Więc uważaj proszę na siebie. A i jeszcze jedno. Czy jest coś... O czym chciałabyś mi powiedzieć? - zapytał.

Alex zamyśliła się. Czy on wie o wszystkim?

- Nie nic... Nic - powiedziała.

Albus jedynie pokiwał głową.

- No dobrze. Idź już.

Alex wyszła i kiedy była już poza zasięgiem jego gabinetu, wpadła w panikę. Zaczęła się dusić, a jej dłonie trzęsły się delikatnie.

Szybko pobiegła w stronę dormitorium. Musiała się uspokoić.

___________________

W dormitorium miała chwilę ciszy. Uspokoiła oddech i drżenie rąk, lecz myśli dalej pozostały.

Położyła się na łóżku i wzięła księgę Engelberta. Właściwie, to w każdej wolnej chwili ją czyta. Dzięki temu ma już ogromną wiedzę na temat zaklęć, tworzenia ich no i oczywiście czasem trafią się eliksiry, lub magiczne zwierzęta. Naprawdę bardzo przydatne.

Co do czarnej magii... Cóż, miała nadzieję, że nikt się nie dowie, że ma spory zakres z tej wiedzy.

Alex przekartkowała księgę i natrafiła na symbol. Napisane było, że jest to Insygnia Śmierci. Czarna różdżka, kamień wskrzeszenia i peleryna niewidka.

Zaczęła czytać i zrozumiała, że miała pierścień z kamieniem wskrzeszenia. Jej ojciec miał czarną różdżkę. Pozostaje peleryna niewidka. Słyszała, że Fleamont Potter (ojciec Jamesa Pottera ~dop.aut), często robił jakieś głupie wybryki, ale nikt nigdy go nie złapał. Czyżby on mógł mieć pelerynę?

Jeszcze pozostaje jedna Krukonka, która ciągle gdzieś znika i potem nagle się pojawia, ale Krukoni są poważni, więc zapewne użyłaby peleryny do zakradnięcia się do biblioteki.

Alex zamknęła księgę i zaczęła się zastanawiać. Skoro ona ma jedną Insygnię... Nagle poczuła się silna i pewna siebie. Niestety potem przypomniała sobie, jak prawie ją otruto. Nie! Dość! Ona się tak nie da traktować.

Zerknęła jeszcze do księgi i ruszyła na obiad. Rzuciła na siebie standardowe zaklęcia obronne, w razie gdyby ktoś chciał na nią coś rzucić i udała się w stronę Wielkiej sali.

Weszła do środka i usiadła na swoim miejscu. Tom już siedział obok. Naprzeciwko niej pojawił się Mulciber i Malfoy. Pewnie wzmacniają jej ochronę...

- Venenum monstrant* - wypowiedziała cicho i na szczęście nic się nie stało.

Nauczyła się tego zaklęcia, żeby móc sprawdzić, czy...

- Czy ty właśnie sprawdziłaś, czy nie masz zatrutego jedzenia? - zapytał, Alex spojrzała na niego zdziwiona - Użyłaś zaklęcia ujawniającego wszelkie trucizny. Mało znane zaklęcie - powiedział.

- Wolę sprawdzić - odezwała się zmieszana.

Tom upewnił się, że Mulciber i Malfoy go nie słyszą.

- Dumny jestem z ciebie, Alexandro - powiedział, a jej serce stanęło na moment.

- Dzięki Tom - uśmiechnęła się do niego promiennie.

Taka pochwała od Riddle'a to rzadkość.

Kiedy zjadła, Tom poprosił, żeby spotkali się w Pokoju Życzeń.

Oboje właśnie siedzieli w wygodnych fotelach.

Alex czekała, aż Tom się odezwie, a Tom układał w głowie, jak to wszystko ma wyglądać.

Nagle wstał i rzucił w Alex jakimś zaklęciem. Zdziwiona Grindelwald szybko je odbiła i zaczęła się walka.

Tom rzucał coraz to cięższe zaklęcia, a Alex broniła się jak tylko mogła.

Dlaczego Tom ją atakuje?!

Tak być nie może. Szybko zmieniła taktykę. Zamiast się bronić, atakowała. Teraz Tom musiał dołożyć wszelkich starań, aby Alex nic mu nie zrobiła. W końcu trafiła go. Odleciał na drugi koniec pokoju.

Szybko do niego podbiegła. Chyba przesadziła.

Wstał powolnie i lekko się chwiejąc powiedział :

- Zdałaś test, Alexandro.

Zdziwiona spojrzała na niego. Jaki znów test?

- Co? - zapytała.

Tom usiadł z powrotem na fotelu i zaczął.

- Chciałem sprawdzić, jak sobie radzisz w walce. Szczerze mówiąc, nie spodziewałem się, że będzie aż tak dobrze - nagle wstał i złapał ją za ramiona - Alexandro, chcę cię w swoich szeregach. Nie odchodź ode mnie - powiedział i spojrzał jej w oczy.

Grindelwald zamyśliła się. Była potrzebna w tych szeregach. Przyjęli ją, ale mimo to, Tom chyba wyczuł, że miała mieszane uczucia, a teraz ją prosił, żeby tam była.

Uśmiechnęła się lekko, przez co Tom poczuł coś dziwnego. Nigdy czegoś takiego nie czuł przy kimś.

- Niech będzie. Nie odejdę, ale proszę... Nie traktuj mnie jak sługę, bo nim nie jestem. Jestem twoją przyjaciółką i chce być traktowana na równi z tobą.

Tom uśmiechnął się delikatnie. Walczy o swoje prawa. Takiego człowieka potrzebuje w swoich szeregach.

- Jesteś moją prawą ręką. Myślałem, że to oczywiste, że będziesz traktowana na równi ze mną. Dziękuję, że zostajesz.

Tom poczuł niesamowitą ulgę. Cieszył się, że Alex będzie przy nim. Zna ją od dziecka, rozumie jej sposób myślenia, a ona jego. Jest narażona, na agresję że strony innych osób z powodu jej nazwiska, więc dobrze, że jest w jego szeregach. Bezpieczna.

Dwójka Ślizgonów siedziała jeszcze chwilę w pokoju życzeń. Tom pod wpływem dziwnego impulsu przytulił Alexandrę. Nie widział dlaczego.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro