Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

XXIV

— Że co? — zapytałam, rozbudzając się w ciągu jednej sekundy. — O czym ty mówisz?

— Ten test, który ci dałem.... Załatwiła go dla mnie kuzynka — wyjaśnił. — Cholerna baba, myślała, że chodzi o moją dziewczynę i postanowiła sobie ze mnie zażartować. Przepraszam cię, mademoiselle. Naprawdę nie chciałem, żeby tak wyszło.

Opuściłam dłoń trzymaną przy uchu i spojrzałam tępo w ścianę. Nie wiedziałam co czuję. Żal? Radość? Smutek? Ulgę? Wszystkie te uczucia mieszały się w jedno i czułam, że zaraz wybuchnę. A więc Wakatoshi mówił prawdę. Do niczego między nami nie doszło. A jeśli...

— Asami? — usłyszałam głos Natsuo, wydobywający się z komórki i przyłożyłam telefon do ucha.

— Nie szkodzi — powiedziałam. — Ja... Muszę to po prostu przetrawić.

— Przepraszam, mademoiselle. Naprawdę.

— Spokojnie — westchnęłam. — Muszę się z tym przespać. Dobranoc, Natsuo.

— Dobranoc, belle — mruknął. Rozłączyłam się i założyłam dłonie za głowę, wciągając ze świstem powietrze. Pokręciłam głową z niedowierzaniem. Poczekam. Może i test był fałszywy, ale jeśli naprawdę kochaliśmy się wtedy na imprezie... Zobaczę co powie lekarz. Może jednak... Zagryzłam wargę. Dlaczego jest mi smutno? Powinnam się cieszyć, prawda?

— Wakatoshi — powiedziałam, łapiąc chłopaka za ramię. Zaraz jednak zrezygnowałam z próby oburzenia ukochanego. Poczekam na wyniki badań. Spokojnie...

Położyłam się z powrotem i przytuliłam do chłopaka. Westchnęłam cicho. Byłam pewna, że nie zasnę.

***

WAKATOSHI

Obudziłem się przez słońce wpadające przez okno. Przeciagnąłem się, czując jak strzela mi w karku i podniosłem się do pozycji siedzącej. Zmarszczyłem brwi, nie widząc Asami, po czym podniosłem się z łóżka i założyłem pierwsze lepsze spodnie od dresu. Przeczesałem włosy palcami, ziewając, po czym wyszedłem z pokoju. Zajrzałem do gabinetu ojca. Mężczyzna właśnie pakował czarnego laptopa do pokrowca. Spojrzał na mnie znad prostokątnych okularów i wyprostował się.

— Dzień dobry — mruknąłem, wsuwając dłonie w kieszenie spodni. Ojciec zignorował fakt, że nie mam na sobie koszulki, po czym poprawił krawat i wygładził granatowy garnitur.

— Dzień dobry, synu — odparł z lekkim uśmiechem. — Nie idziesz do szkoły?

— Idę z Asami do lekarza — mruknąłem lekko zaspany. — Ostatnio słabo się czuje, nie zostawię jej samej.

— To szlachetne z twojej strony, ale następnym razem informuj mnie o swoich wagarach, zgoda?

— Wysłałem ci SMS — odparłem. Ojciec zmarszczył brwi.

— A tak, przepraszam — westchnął. — Mam za dużo na głowie.

— Rozumiem — powiedziałem tylko.

— Zjemy dzisiaj razem kolację? — zapytał mężczyzna. — Moglibyśmy zrobić coś dobrego — uśmiechnął się. — Możesz zaprosić tę swoją Asami. Chętnie bliżej ją poznam.

— Jasne — odparłem. — Zadzwonię do Kotori i powiem, żeby wróciła przed osiemnastą.

— Nie sądzę, żeby twoja siostra zechciała z nami jeść — westchnął ze smutkiem.

— Zechce — zapewniłem. — Naprawdę.

Mężczyzna uśmiechnął się lekko, jakby mi nie dowierzał.

— Lecę do biura — westchnął. — Przypomnij mi wieczorem, żebym opłacił ci karnet na siłownię na przyszły miesiąc.

Kiwnąłem głową i przepuściłem go w drzwiach.

— Do zobaczenia — powiedział jeszcze, zbiegając po schodach. Westchnąłem cicho i ruszyłem do biblioteki w poszukiwaniu Asami, jednak nie znalazłem jej ani tam, ani w kuchni, ani nawet u Kotori. Przeszedłem niemal cały dom, ale nie natknąłem się na nikogo. Ostatecznie ruszyłem w stronę basenu, ale zamiast na dwór, wszedłem do pomieszczenia z jacuzzi. Brunetka siedział w wannie tyłem do mnie i opierała się przedramionami o brzeg. Na sobie miała czarny kostium mojej siostry, a ciemne, lekko mokre włosy przerzuciła na lewe ramię.

— Asami? — westchnąłem. — Nie znikaj tak.

— Oglądałeś stąd kiedyś wschód słońca? — zapytała, nadal wpatrując się w oszkloną ścianę. Nie myśląc wiele, zrzuciłem z siebie dres, pozostając w samych bokserkach i wszedłem do gorącej wody. Usiadłem obok dziewczyny i patrzyłem jak wpatruje się w szkło nieobecnym spojrzeniem.

— Wschód słońca był jakieś dwie godziny temu — powiedziałem.

— Był piękny — powiedziała, jakby nie zwracając uwagi na to, że siedzi tu już ponad sto dwadzieścia minut.

— Chodź tu — westchnąłem, przyciągając ją do siebie. Dziewczyna usiadła mi na kolanach i oparła głowę o mój obojczyk. Objąłem ją w talii i oparłem się o brzeg jacuzzi. — Nie mogłaś spać? — zapytałem.

— Po prostu wcześnie się obudziłam i chciałam zobaczyć wschód — wyjaśniła. — Przepraszam, że przyszłam tu bez pozwolenia.

— Mówiłem ci, że masz się zachowywać jak u siebie — mruknąłem. Brunetka uśmiechnęła się i pocałowała mnie w usta. Przyciągnąłem ją bliżej siebie, wplatając palce prawej dłoni w jej mokre włosy.

— Która godzina? — mruknęła, między pocałunkami.

— Około siódmej — odparłem. Dziewczyna skubnęła moją dolną wargę i uśmiechnęła się lekko.

— Jestem głodna.

***

— Jesteś cudowny — mruknęła, wkładając do ust kolejną porcję francuskich tostów z bananami. — Boże, to jest przepyszne!

— Nie przejedz się — powiedziałem, wychodząc z pomieszczenia.

— A ty dokąd? — zapytała, wpychając do ust ostatni kawałek i ruszając za mną po schodach.

— Przebiorę się i pójdę pobiegać — wyjaśniłem, wchodząc do swojego pokoju. Dziewczyna spojrzała na mnie z uśmiechem i skręciła do sypialni Kotori. Zmarszczyłem brwi jednak nic nie powiedziałem. Przebrałem się w granatową termoaktywną koszulkę i czarne getry. Zarzuciłem na siebie ciemną bluzę i wyszedłem z pokoju.

— No nareszcie — uśmiechnęła się dziewczyna. Obrzuciłem ją zdziwionym spojrzeniem. Ubrana była w brzoskwiniowy dres należący do Kotori, długie włosy związała w kucyka, a na dłoniach miała cienkie rękawiczki.

— Co ty...?

— Idę z tobą — powiedziała podekscytowana, zakładając ręce na piersi.

— Bez urazy, skarbie, ale nie nadążysz — powiedziałem, schodząc do holu. Wyciągnąłem z szafki szare sportowe buty i spojrzałem na ponurą minę dziewczyny.

— Nie mów hop póki nie skoczysz.

***

Dziewczyna wydała z siebie długi jęk i wtuliła twarz w moją szyję. Poprawiłem chwyt pod jej kolanami i przewróciłem oczami.

— Nie przebiegliśmy nawet kilometra — mruknąłem. Dziewczyna oparła brodę o moje ramię i mocniej objęła mnie za szyję, gdy przyspieszyłem kroku.

— A ile zwykle biegasz?

— Conajmniej dziesięć — odparłem. Dziewczyna jęknęła cicho.

— I weź tu umawiaj się ze sportowcem — mruknęła w moją szyję. Uśmiechnąłem się lekko.

— Są różne sposoby na spędzanie wolnego czasu — odparłem. — Poza tym, czy bieganie w ciąży nie jest przeciwskazane?

— Jeśli współżycie nie jest, to czemu niby bieganie ma być? — mruknęła. — Zwłaszcza w pierwszym miesiącu.

— Współżycie nie jest przeciwskazane? I mówisz to dopiero teraz?

Dziewczyna zaśmiała się i uderzyła mnie lekko w ramię.

— Jezu, Wakatoshi, ty masz poczucie humoru! — powiedziała, ponownie wtulając się w moją szyję. — Wracajmy.

No to sobie pobiegałem.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro