Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

XXII

ASAMI

— Ja pierdolę — westchnęła szatynka, łapiąc się za głowę. — To żart, prawda? Powiedz kurwa, że to żart!

Pokręciłam głową.

— Ja też nie chce w to wierzyć, ale taka jest prawda, Kotori — powiedziałam. Dziewczyna wydała z siebie nieartykułowany jęk i opadła na łóżko obok mnie. Chwyciła mnie w ramiona i przytuliła do siebie.

— Jesteś głupia — powiedziała. — Cholernie głupia, Asami — zaśmiała się z niedowierzaniem.

— Przepraszam — szepnęłam, również ją przytulając. Dziewczyna westchnęła i wtuliła twarz w moje ramię. Po chwili jednak odsunęła mnie od siebie na odległość wyciągniętych ramion i spojrzała na mnie groźnie.

— Ale będę chrzestną, tak? — zapytała z całkowitą powagą. Parsknęłam śmiechem, znowu ją przytulając.

— Oczywiście, że tak — uśmiechnęłam się. Dziewczyna puściła mnie w końcu i spojrzała niepewnie na brata.

— Wakatoshi... — mruknęła. — Przepraszam. Za wszystko. Za to jak cię traktowałam ostatni rok, za to, że obwiniałam cię za mamę, że nie pozwalałam ci spotykać się z Asami... Po prostu... Byłam lekko zazdrosna — uśmiechnęła się smutno, a ja spojrzałam na nią ze zdziwieniem. — Teraz już zrozumiałam, że to głupie i przepraszam was. Zgoda? — zapytała, wyciągając rękę w stronę brata. Ten tylko odtrącił jej dłoń i przytulił ją. Uśmiechnęłam się na ten widok. Zobaczyłam łzę, spływającą po policzku Kotori i jej dłoń, wyciągniętą w moją stronę. Złapałam ją za rękę i dołączyłam do grupowego uścisku.

— Nareszcie — mruknął Wakatoshi, obejmując nas obie.

***

— Aki dla chłopca, Shizuko dla dziewczynki — powiedziała Kotori

— Mnie się podoba Makoto i Yuri — mruknęłam, przeglądając stronę z wypisanymi japońskimi imionami dla dzieci. Kotori spojrzała na mnie z niedowierzaniem.

— Yuri? Serio, Asami? Serio?

Przewróciłam oczami.

— Wakatoshi?

Chłopak leżał na łóżku siostry, zakrywając oczy przedramieniem.

— Haruki — mruknął obojętnie.

— No to się dogadamy — westchnęłam zrezygnowana, patrząc na ekran laptopa Kotori.

— Mówię ci, że to będzie chłopiec i że najlepsze będzie imię Aki — powiedziała dobitnie szatynka, przyciskając do siebie bladoróżową poduszkę.

— Czy naprawdę musimy już teraz wybrać imię? — jęknął chłopak. — Dopiero dzisiaj się dowiedziałem, że będę ojcem. Zwolnijmy.

Spojrzałam porozumiewawczo na Kotori i obie parsknęłyśmy śmiechem. Wakatoshi przewrócił oczami i wstał z łóżka.

— Jeśli to będzie chłopiec, ma się nazywać Haruki — mruknął. — Bez dyskusji. Możecie wybierać dla dziewczynki — powiedział i wyszedł z pokoju. Uśmiechnęłam się do Kotori.

— Yuri.

— Shizuko — powiedziałyśmy jednocześnie i wybuchnęłyśmy śmiechem.

***

Wsunęłam się pod kołdrę i przytuliłam do chłopaka. Wakatoshi mruknął cicho i przyciągnął mnie do siebie, kładąc brodę na moich włosach.

— Dlaczego Haruki? — zapytałam szeptem.

— Jakoś tak — odparł, a ja poczułam jego oddech na skórze.

— Pójdziesz ze mną do lekarza? — zapytałam. Zapadła cisza i przez chwilę myślałam, że chłopak śpi.

— Kiedy? — zapytał po kilku sekundach.

— W najbliższy piątek — odparłam i poczułam jak Wakatoshi wypuszcza powietrze z płuc.

— Oczywiście — mruknął. Zamknęłam oczy i wtuliłam się w niego, czując zapach jego perfum.

— Kocham cię — szepnęłam jeszcze, ale nie otrzymałam już odpowiedzi.

***

KOTORI

— Matko boska, szatański pomiot Wakatoshiego Ushijimy będzie prześladować moje dzieci do końca świata — jęknął szatyn, chowając twarz w moją bluzkę.

— Nie przesadzaj — zaśmiałam się. Chłopak podniósł na mnie zmarnowany wzrok.

— Ale ty nie jesteś w ciąży, prawda, Tori-chan? — zapytał.

— Przecież my jeszcze nie... Ugh! — jęknęłam, rozpaczając nad głupotą szatyna.

— Jeszcze — powiedział, zalotnie przygryzając wargę. — Aj! — jęknął obrywając ode mnie w głowę.

— Głupi jesteś — mruknęłam, odwracają wzrok i krzyżując ręce na piersi. Uśmiechnęłam się czując na karku delikatne muśnięcie warg szatyna

— Kocham cię, Tori-chan — szepnął. Odwróciłam głowę i pocałowałam go przelotnie w usta.

— Ja ciebie też, Tōru.

***

— Oikawa stwierdził, że nie może być gorszy od Wakatoshiego, więc postanowiliśmy do was dołączyć — uśmiechnęłam się, podchodząc do dziewczyny stojącej za ladą i biorąc do ręki jedną z zakładek na stojaku.

— Co? — spytała zdziwiona sprzedawczyni w księgarni i zabrała mi zakładkę, po czym odłożyła ją na miejsce.

— Syna nazwiemy Aki, a córkę Aiko — powiedziałam, opierając przedramiona na ladzie. Asami otworzyła oczy ze zdumieniem.

— Czy wy...? Jezu, Kotori, powiedz że tego nie zrobiliście! Czy ciebie powaliło?!

Zaśmiałam się wesoło.

— Nie wierzę, że w to uwierzyłaś — parsknęłam, widząc ulgę malującą się na twarzy przyjaciółki.

— Dzięki Bogu — westchnęła, biorąc książkę ze stosu obok i przyklejając do niej nalepkę z ceną promocyjną.

— Jak nowa praca? — zapytałam z uśmiechem. Wiedziałam, że jej się spodoba. Powinna mi dziękować.

— Lżejsza i przyjemniejsza — uśmiechnęła się, poprawiając na wysokim stołku. — Praktycznie nie muszę wstawać, czytam w czasie wolnym kompletnie za darmo. Mój szef właściwie powiedział, że powinnam przeczytać wszystkie nowości, żeby móc szczerze polecić je klientom. Ten człowiek jest przesympatyczny — uśmiechnęła się jeszcze szerzej. — Praca idealna. Jestem szczęśliwa, że mnie zwolnili — zaśmiała się.

— To może mi pani coś poleci? — zapytałam, ostentacyjnie rozglądając się po księgarni.

— Ależ naturalnie — uśmiechnęła się dziewczyna i wyszła zza lady, gestem dłoni wskazując półki za mną. Uśmiechnęłam się i ruszyłam za przyjaciółką.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro