Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

XX

Skrzyżowałam nogi na fotelu i naciągnęłam koc ma ramiona. Sięgnęłam po kubek herbaty i upiłam łyk, po czym wstukałam w wyszukiwarkę adres bloga. Rzuciłam okiem na ostatnie komentarze pod postami i liczbę obserwujących. Spojrzałam na datę zamieszczenia ostatniego zdjęcia i westchnęłam. Praktycznie miesiąc temu. Miesiąc. Bez Asami nie byłam w stanie zrobić żadnych dobrych zdjęć. A odkąd się pokłóciłyśmy nawet nie miałam siły na planowanie kolejnych cospleyów.
Z westchnieniem związałam długie włosy w kucyka i oparłam przedramiona na blacie. Skoro nic nie wstawiam, może chociaż nasmaruje jakiś post na jakikolwiek temat. Może o soczewkach? Modelowaniu peruk?

— Kotori — usłyszałam i wzdrygnęłam się. Spojrzałam kątem oka na brata i prychnęłam.

— Puka się, kretynie — warknęłam.

— Pukałem — powiedział, podchodząc bliżej mnie. Odwróciłam się do niego i założyłam dłonie na piersi.

— Co chcesz?

— Masz jakieś wiadomości od Asami? — zapytał. Zmarszczyłam brwi. — Zaczynam się o nią martwić. Nie odbiera, nie odpisuje, w szkole też jej nie widzę.

— Może nareszcie zmądrzała i chce się od ciebie odseparować, hm? — zasugerowałam, odwracając się w stronę laptopa.

— Ja nie żartuje, Kotori. Może ciebie to nie obchodzi, ale ja naprawdę się martwię i bardzo mi na niej zależy — powiedział. Wbiłam wzrok w klawiaturę. Naprawdę tak myśli?

— Nie mam od niej żadnej wiadomości — mruknęłam. — Ale mogę poprosić Oikawę, żeby dowiedział się czegoś od Hajime.

Chłopak westchnął ciężko i ruszył w stronę drzwi.

— Daj znać jak będziesz już coś wiedziała — powiedział.

— Spoko — mruknęłam tylko.

— I jeszcze jedno — dodał, zatrzymując się z ręką na klamce. — Przepraszam, że tak zareagowałem. Nie powinienem... Jeśli jesteś z nim szczęśliwa, to nie mam nic przeciwko waszemu związkowi — powiedział i wyszedł, zamykając za sobą drzwi, tak jak zawsze go prosiłam. Wbiłam wzrok w laptopa i przygryzłam wargę. Czy on się właśnie zachował jak odpowiedzialny starszy brat?
Westchęłam ciężko i schowałam twarz w dłoniach, czując, że jeszcze chwila, a całkowicie się rozpłaczę.

***

ASAMI

— Jak się czujesz, mademoiselle? — zapytał Natsuo, siadając przy barze. Podałam mu kawę i oparłam się o blat z cichym westchnieniem.

— Z każdym dniem coraz gorzej, jeśli mam być szczera — westchnęłam. Natsuo skrzywił się i odstawił filiżankę.

— Chyba twój humor przekłada się na jakość kawy — mruknął.

— Przepraszam — jęknęłam z frustracją. — To nie zależy ode mnie.

— Wiem, ma chérie — powiedział z uśmiechem. — Nie rozmawiałaś z nim jeszcze?

— Wyłączyłam nawet telefon — mruknęłam. — Nie mogę spojrzeć mu w twarz i nie jestem w stanie z nim porozmawiać. Mam wrażenie, że w każdej chwili mogę wybuchnąć i się rozpłakać.

— Wszystko będzie dobrze, ma jolie — zapewnił chłopak, kładąc rękę na mojej dłoni opartej na blacie. Westchnęłam cicho i przeczesałam włosy palcami.

— Myślałam o tym... I chyba będę musiała podjąć się wychowania... dziecka — powiedziałam z trudem. — Z pomocą mojej mamy dopóki nie skończę szkoły. Potem zostanę matką na pełen etat — westchnęłam. — Boże, to brzmi tak irracjonalne.

— Nawet bardzo — mruknął brunet. — A nie możesz... Nie, nieważne.

Spojrzałam na niego kątem oka i wróciłam do pracy. Przemyślałam wszystkie opcje. To była jedyna możliwość.

***

HAJIME

Przebrałem się z miętowo-białego dresu i przetarłem twarz dłonią. Pranie, zmywanie, praca domowa... Przydałoby się jeszcze wynieść śmieci.

— Cholera — mruknąłem, zgarniając torbę z kanapy, gdzie rzuciłem ją wchodząc, i ruszając w stronę pokoju. Już miałem zagłębić się w fantastyczny świat angielskiej mowy zależnej, gdy przypomniałem sobie o kolacji dla mamy i Asami. Jeknąłem głucho, podnosząc się z krzesła i ruszając do kuchni. Przeklinając pod nosem, zacząłem przeszukiwać szafki w poszukiwaniu czegoś do jedzenia. Znalazłem dwie torebki ryżu i jakieś warzywa. Niestety nie pierwszej świeżości, ale co zrobić. Włączyłem na telefonie pierwszą lepszą playlistę i zabrałem się za gotowanie. Po kilku minutach usłyszałem dzwonek do drzwi. Zmarszczyłem brwi i odłożyłem kalafior na deskę do krojenia. Wytarłem dłonie w ścierkę i ruszyłem w stronę holu. Otworzyłem drzwi i omal nie padłem na zawał widząc w progu asa Shiratorizawy.

— Co do chuja... — mruknąłem do siebie.

— Hej, ja do Asami — powiedział Ushijima, a mnie dosłownie opadła szczęka. Czego ten koleś chciał od mojej siostry?

— Nie ma jej w domu — odparłem szybko. — Pracuje.

— Zmieniła godziny pracy? — zapytał. Zmarszczyłem brwi.

— Taaak, ale... Co cię to właściwie obchodzi? — spytałem lekko zirytowany. Jakby nie patrzeć to mój rywal i w dodatku wypytuje o Asami. Włączył mi się instynkt starszego brata.

— Widzę, że nie wiesz — mruknął. — Spotykam się z Asami od kilku tygodni.

Moja prawa brew powędrowała w górę, a ja sam musiałem wyglądać niezbyt inteligentnie.

— Co?

— Tak. Ale od tygodnia nie ma z nią kontaktu, więc chciałem się upewnić, że wszystko u niej w porządku.

Patrzyłem na niego tępo.

— Wszystko gra — zapewniłem. — Ugh... Chcesz wejść czy coś? Poczekać na nią? Właśnie robię kolację.

— Jasne — mruknął chłopak i wszedł do mieszkania. Skrzywiłem się, gdy dwumetrowy siedemnsatolatek stanął obok mnie. Kurde. Urośnij, Hajime, ty kurduplu.
Zaprowadziłem go do kuchni, proponując po drodze kubek herbaty. Chłopak odmówił i usiadł przy stole, splatając ze sobą dłonie. Wróciłem do garów, zaciskając usta. Nie miałem pojęcia jak przerwać niezręczną ciszę.

— Pomóc ci? — zapytał, gdy wrzucałem do garnka z wrzątkiem kawałki kalafiora.

— Jeśli chcesz — mruknąłem tylko. As podszedł do blatu i wziął do ręki pokaźnej wielkości nóż, by po chwili w zawrotnym tempie kroić obrane marchewki.

— Gotujesz? — zapytałem po chwili, zalewając wrzątkiem kubki z herbatą, którą postanowiłem jednak zrobić.

— Dość często — odparł chłopak. — Takie hobby.

Uśmiechnąłem się.

— Powinieneś robić Asami śniadanie do szkoły — mruknąłem. — Moje zazwyczaj jest niejadalne — uśmiechnąłem się lekko. — Kucharz ze mnie marny, niestety.

Chłopak spojrzał na mnie z dziwnym wyrazem twarzy.

— Dobry pomysł — powiedział. — Dzięki.

— Nie ma za co — mruknąłem speszony i wróciłem do gotowania. Po mniej więcej piętnastu minutach usłyszałem jak drzwi wejściowe otwierają się ze skrzypieniem. Do tej pory zdążyłem mniej więcej poznać historię związku mojej siostry i asa najlepszej drużyny w Miyagi.

— Wróciłam — usłyszałem zmęczony głos Asami.

— Jesteśmy w kuchni! — odkrzyknąłem.

— Jesteśmy? — zapytała dziewczyna, wchodząc do pomieszczenia. Na widok Ushijimy zatrzymała się wpół kroku i otworzyła oczy ze zdumieniem.

— Hej — mruknął chłopak, odkładając nóż i wpatrując się w dziewczynę. Asami zagryzła wargi.

— Hej — odparła słabo.

Jak się podoba perspektywa Hajime? XD

Dajcie znać
~Beth

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro