Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

XVII

— Hej — powiedziałam, podchodząc do chłopaka. — Gratuluję wygranej.

— Dzięki — mruknął lekko zdyszany, wycierając kark ręcznikiem, po czym nachylił się lekko, żeby pocałować mnie przelotnie w usta. Wsunęłam dłonie do kieszeni mundurka. — Kawa? — zapytałam z uśmiechem.

— Jasne — mruknął, kładąc mi dłoń na włosach. — Tylko wezmę prysznic.

Patrzyłam za nim z uśmiechem, po czym wyszłam przed salę gimnastyczną i usiadłam na ławce.

Bonjour, ma chérie — powiedział brunet, siadając obok mnie.

— Hej, Natsuo — przywitałam go wesoło. — Widziałeś mecz?

— Non — mruknął chłopak. — Miałem trening — uśmiechnął się lekko. — Jak się rozwija twój związek?

— Te ostatnie osiem dni było cudowne — wyszczerzyłam zęby. — Jestem przeszczęśliwa.

— Cieszę się, belle — uśmiechnął się. — Ja poluję obecnie na Nao z naszego rocznika. Wpadła mi w oko na ostatniej lekcji matematyki.

— Powodzenia — uśmiechnęłam się.

— Widzę, że już wszystko gra. Jak się czujesz? — zapytał.

— Dzięki za notatki — powiedziałam, myśląc o wczorajszej rozmowie z Natsuo. — Mam ostatnio jakieś problemy z żołądkiem — wyjaśniłam. — Kiepsko jadam...

— Nie wpakuj mi się w żadną anemię, ma chérie — cmoknął z niezadowoleniem. — Weź sobie kilka dni wolnego. To pewnie z przepracowania.

— Okay — mruknąłam. — Dzięki za troskę.

— Nie ma sprawy, mademoiselle — powiedział, wstając. — Lecę do domu, trzymaj się, ma jolie!

— Cześć — uśmiechnęłam się i opadłam na oparcie. Nie minęło kilka minut, a poczułam dłoń na ramieniu. Odwróciłam się do chłopaka i pocałowałam go w policzek.

— Idziemy? — zapytał. Kiwnęłam głową i spotłam nasze dłonie.

***

Przewróciłam stronę i oparłam się o klatkę piersiową chłopaka. Kochałam tę kawiarnię, gdzie oprócz tradycyjnych stolików można było siedzieć na fotelach, kanałach, a nawet parapetach. Wszędzie pełno poduszek, kocy i ciepła. Idealna atmosfera. Idealny klimat tego miejsca. Chłopak przełożył ręce mad moją głową, pokazując mi trzymaną książkę.

— "Jeżeli uda się pokonać choć jedną osobę, to życie ma sens. Nawet jeśli nie można być z tym człowiekiem." — przyczytałam wskazany fragment i odwróciłam głowę do tyłu, pozwalając się pocałować. Chłopak odłożył książkę i objął mnie w talii, przyciągając do siebie. Położyłam głowę na jego ramieniu i zamknęłam oczy.

— Kiedy powiemy Kotori? — zapytał chłopak. Jęknęłam cicho.

— Mieliśmy o tym nie rozmawiać — powiedziałam z wyrzutem.

— Kiedyś musimy — odparł chłopak i pocałował mnie w czubek głowy. — Nie chce się z tym kryć, Asami. A prędzej czy później i tak się dowie. Lepiej by było gdyby od nas.

Westchnęłam, w duchu przyznając mu rację.

— Okay — dałam za wygraną. — Powiemy jej jutro, zgoda?

— Razem? — zapytał. Polowałam głową.

— Razem.

***

— Wpadnij do mnie w piątek, d'accord? — zapytał Natsuo, gdy odebrałam telefon. Westchnęłam.

— Bardzo chętnie. Akurat przyda mi się wsparcie po trudnej rozmowie.

— Chcecie jej powiedzieć? — zapytał.

— Tak — mruknęła, siadając na łóżku w swoim pokoju. — Najwyższy czas.

— W tak fazie życzę powodzenia, mademoiselle — odparł chłopak. — Lecę na trening. Au revoir!

— Hej — mruknęłam z uśmiechem i rozłączyłam się. Odłożyłam telefon na stolik nocny i opadłam na materac.

***

— Mam ci tyle do powiedzenia! — zawołała Kotori, niemal wciągając mnie do domu.

— Ja tobie też — mruknęłam, czego dziewczyna nie usłyszała. Pociągnęła mnie do pokoju i posadziła na łóżku.

— Po pierwsze, Oikawa — powiedziała, zaciskając dłoń w pięść i prostując jeden palec. — Zaprosił mnie na wspólny wypad podczas przerwy świątecznej!

— To cudownie! — uśmiechnęłam się. — Spędzicie trochę czasu we dwoje.

— No właśnie — Kotori opadła na pościel z westchnieniem. — Nie mogę się doczekać.

— A kolejna sprawa? — zapytałam po chwili ciszy.

— Co? A tak! Hiszpański to cudo! Nie potrafię powiedzieć ani słowa, ale jak słuchałam tej naszej nauczycielki to aż mnie ambicja wzięła — zaśmiała się. Uśmiechnęłam się lekko i odwróciłam w stronę drzwi, słysząc pukanie.

— Mogę? — zapytał Wakatoshi, trzymając zwiniętą w pięść dłoń przy framudze otwartych drzwi. Kotori spojrzała na niego ze zdziwieniem.

— Jeśli musisz — mruknęła. Chyba była w dobrym humorze. Aż mi głupio, że miałam zamiar to zniszczyć.

Licealista usiadł na łóżku obok mnie i spojrzał na siostrę.

— Musimy pogadać — powiedział. Przygryzłam wargę, unikając spojrzenia Kotori. Dziewczyna zmierzyła nas podejrzliwym wzrokiem.

— Okaaaay — powiedziała, przedłużając "a" i krzyżują ramiona na piersi. — Zaraz, zaraz czy wy...?

— Jesteśmy razem — wtrącił Wakatoshi, delikatnie łapiąc mnie za rękę, w geście dodania odwagi. Spuściłam wzrok, nie mogąc dłużej patrzeć na przyjaciółkę. Dziewczyna patrzyła na brata beznamiętnym wzrokiem.

— Spotykam się z Oikawą Tōru — powiedziała bezbarwnie, wpatrując się w trzecioklasistę wyzywającym wzrokiem. Poczułam jak jego dłoń zadrżała.

— No chyba sobie, kurwa, żartujesz — powiedział. Spojrzałam na niego z przerażeniem. On? Przeklinać?!

— Od miesiąca — uśmiechnęła się bezczelnie. — A wasz słodki związek? Ile czasu to przede mną ukrywacie? — zapytała wściekle.

— Dziewięć dni — mruknęłam. Dziewczyna prychnęła tylko i przyłożyłam dłoń do czoła.

— Ja rozumiem ciebie, idioto — powiedziała, patrząc na brata. — Ale ty, Asami? Najlepszej przyjaciółce? Z moim własnym bratem?!

— Przepraszam — wykrztusiłam. — Wiedziałam, że będziesz się wściekać...

— No i dobrze wiedziałaś! — krzyknęła. — Do cholery!

— Kotori, uspokój się — powiedział chłopak, delikatnie ściskając moją dłoń dla dodania otuchy. Dziewczyna pokręciła głową z niedowierzanie.

— Wyjdźcie stąd — warknęła. — Nie chcę was w tym momencie oglądać.

Zagryzłam wargę i ruszyłam w stronę drzwi puszczając dłoń chłopaka. Wyszłam z pokoju Kotori i założyłam dłonie na piersi drżąc za zdenerwowania. Wakatoshi zamknął za nami drzwi i podszedł do mnie od tyłu. Potarł dłońmi moje ramiona i przytulił mnie.

— Przejdzie jej — zapewnił. Kiwnęłam głową i westchnęłam cicho.

— Wiem.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro