Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

XIII

Kiedy się obudziłam, czułam się o wiele lepiej. Ból głowy zelżał, nudności ustąpiły. Podniosłam się z łóżka i poszłam do łazienki. Myjąc dłonie spojrzałam w lustro. Wytarłam ręce i odgarnęłam włosy na ramię. Zmarszczyłam brwi, widząc zaczerwienienie na szyi. Nie musiałam długo się nad tym zastanawiać. Wiedziałam co to oznacza.

Zbiegłam do kuchni, zauważając, że z podłogi zniknęły puszki po piwie czy inne śmieci i dom powrócił do stałego stanu. Wpadłam do pomieszczenia i spojrzałam na Wakatoshiego popijającego kawę.

— Co to jest? — zapytałam, odrzucając włosy. Chłopak przełknął kawę i otworzył usta. — Powiedz mi szczerze, co się stało wczoraj w nocy — powiedziałam, zanim zdążył odpowiedzieć.

— Zgarnąłem cię półnagą ze stołu w salonie i zaprowadziłem do pokoju — odparł. Otworzyłam oczy ze zdumieniem.

— Że co?

— Tak było — mruknął chłopak. — Ale tak jak mówię, do niczego nie doszło. Całowaliśmy się chwilę. Potem poszłaś spać. Nie dramatyzuj.

— Nie drama...?! Ty sobie żartujesz?! Pierwszy raz w życiu piłam alkohol i wylądowałam w łóżku z bratem mojej najlepszej przyjaciółki! Jestem na siebie tak cholernie zła!

— To moja wina — mruknął, pijąc kawę. — Jeśli już, powinnaś obwiniać mnie.

— Nie chcę cię obwiniać — mruknęłam, siadając przy blacie. Chłopak spojrzał na mnie kątem oka i dopił kawę.

— Odprowadzę cię — powiedział wstając. — Jestem ci to winny.

— Nie jesteś — mruknęłam, również się podnosząc. — Sama dam radę. Przepraszam za kłopot.

Wyszłam z kuchni i skierowałam się do pokoju chłopaka z zamiarem znalezienia swoich ubrań i jak najszybszego opuszczenia tego domu.

***

— Coś się stało, belle? — zapytał Natsuo, siadając na przeciwko. — Wyglądasz na zmartwioną.

— Wszystko gra — mruknęłam, miętosząc w palcach folię po bułce. Natsuo otworzył kartonik soku i napił się z niego. Spojrzał na mnie smutno i założył mi kosmyk włosów za ucho.

— Uśmiechnij się, mademoiselle — poprosił, unosząc w górę kącik ust. — I przyznaj się, skąd ta malinka na twojej szyi?

Spojrzałam na niego z przerażeniem i zakryłam ją włosami. Natsuo spojrzał na mnie pytająco.

— Jestem twoim przyjacielem, tak czy nie? — zapytał.

— Tak — mruknęłam i opowiedziałam mu w skrócie całą historię. Brunet podparł czoło ręką i wlepił wzrok w blat stolika.

— Ajajaj — jęknął i westchnął cicho. — Wierzysz mu?

— To znaczy?

— Większość chłopaków wykorzystałaby taką okazję — Natsuo wzruszył ramionami. — Jesteś pewna, że wy nie...?

— Jezu — jęknęłam, chowając twarz w dłonie. — Niczego nie jestem pewna.

Brunet złożył dłonie i zamknął oczy, zastanawiając się nad czymś głęboko.

— Okay — mruknął. — Spokojnie. Poradzimy sobie. Nic się nie stało.

Spojrzałam na niego z rezygnacją.

— Powinnam powiedzieć Kotori... — mruknęłam.

— Nie, nie, nie! Nic jej na razie nie mów! — zawołał chłopak. — Zaufaj mi, okay?

— Okay — mruknęłam i spojrzałam na niego z wdzięcznością. — Dzięki, Natsuo.

— Dla ciebie wszystko, ma chérie.

***

Wytarłam szklankę i odłożyłam ją na blat. Podniosłam wzrok, słysząc kroki i zamarłam, widząc zmierzającego w moją stronę licealiste.

— Tym razem poproszę na wynos — powiedział, siadając na stołku barowym. Otrząsnęłam się z szoku i sięgnęłam po papierowy kubek pod ladą. W milczeniu zajęłam się przygotowaniem napoju.

— Zostawiłaś ją — powiedział Wakatoshi. Spojrzałam na niego ze zdziwieniem i dostrzegłam sznurkową bransoletkę w jego dłoni.

— Oh... Dziękuję — mruknęłam, biorąc ozdobę od chłopaka. Westchnęłam cicho i postawiłam przed nim kubek. Sięgnęłam po plastikową przykrywkę. — Przepraszam za tamto...

— Przestań przepraszać — powiedział chłopak. — Zapomnijmy o tej sytuacji.

Pokiwałam głową i przyjęłam pieniądze od chłopaka. Patrzyłam jak wychodzi. W drzwiach minął Hajime. Chłopak odwrócił się i spojrzał na niego ze zdziwieniem, po czym wzruszył ramionami i usiadł na wcześniej zajmowanym przez Wakatoshiego stołku.

— Wiesz, że Oikawa chodzi z Kotori? — zapytał brunet, wyciągając drobne z kieszeni.

— Wiem — mruknęłam, sięgając po kubek. — Jak mogłabym nie wiedzieć.

— No tak — mruknął. — Chyba pójdą razem na bal zimowy.

— Aoba Johsai organizuje bal zimowy? — zapytałam zdziwiona.

— Mamy w tym roku dziwny samorząd — mruknął. — To tak na pożegnanie trzecich klas. Jakby kogokolwiek obchodziło, że kończymy szkołę.

— Na pewno obchodzi waszą drużynę — zauważyłam. Brunet wzruszył ramionami.

— Trochę racji masz...

— Oczywiście, że mam — uśmiechnęłam się. — Trzeba ci będzie wypożyczyć garnitur. Wezmę dodatkowe godziny.

— Asami — rzucił ostrzegawczo chłopak. — Nie ma opcji, a poza tym, ja nie idę.

— Idziesz, idziesz — zaśmiałam się. — Musisz tylko zaprosić jakąś ładną dziewczynę. Żadna normalna ci nie odmówi.

— Do tej pory umawiały się ze mną tylko po to, żeby się zbliżyć do Oikawy — prychnął.

— Ajć — jęknęłam cicho i postawiłam przed nim kubek z latte. — Ale teraz ma dziewczynę, więc masz szansę na normalną relację.

— Może...

— Hajime. Jesteś miłym, inteligentnym, przystojnym siatkarzem i, kurde, masz już siedemnaście lat. Powinieneś w końcu znaleźć sobie dziewczynę.

— Mógłbym powiedzieć to samo o tobie — mruknął. — Nawet ja w twoim wieku miałem bogatsze życie romantyczne.

Odwróciłam zażenowana wzrok. Nie wiesz wszystkiego, braciszku.

— Nie zmieniaj tematu — mruknęłam. Hajime prychnął.

— Kończ robotę i zbieraj się — powiedział. — Dzisiaj ja robię kolację.

Uśmiechnęłam się szeroko.

— Świetnie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro