Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 22

Ana

Ku mojej niemałej satysfakcji powtórzyliśmy to co robiliśmy w nocy już z samego rana.

No cóż, nie spodziewałam się tego że Hunter obudzi się tak pobudzony, i że pierwsza rzeczą jaką zrobi będzie dotykanie moich piersi i walczenie ze sobą aby nie wejść głęboko we mnie, kiedy kołysaliśmy się na sobie przez dobre pół godziny, po czym zsunął się ustami niżej i znowu mnie zaspokoił, a następnie pozwoli mi się sobie odwdzięczyć w ten sam sposób.

Było cudownie, więc po prysznicu, podczas którego umyliśmy się wzajemnie (powoli zaczynały szczypać mnie usta od tego jak dużo się całowaliśmy) i po tym jak w końcu ochłonęliśmy na tyle aby móc przestać się dotykać i wyjść jak cywilizowani ludzie z pokoju Huntera bez obłapiania się co chwilę (byłam najszczęśliwszą dziewczyną na świecie - słowo daję) ruszyliśmy na kawę do kuchni.

Wypiliśmy ją śmiejąc się i rozmawiając, po czym poszłam do Ruby, a Hunt do Asha.

Ku mojemu rozczarowaniu moja przyjaciółka weszła na ścieżkę wojenną z Vincentem.

Nici z seksu.

Zresztą, wczoraj wieczorem jednak zupełnie nie chodziło o seks, co podejrzewałam, tylko o coś innego. Jednak cokolwiek to było -  nie wyszło. Pokłócili się – delikatnie mówiąc, i Ruby wydawała się naprawdę wściekła, podczas gdy ja miałam wspaniały humor, więc czułam się trochę winna.

- Ulżyć na fazie – powtarzałam po niej, słowa które ponoć powiedział do niej Vince, nie mogąc opanować śmiechu – To całkiem seksowne… - dodałam uśmiechając się głupkowato.

Dzisiaj wszystko było dla mnie seksowne, poważnie. A to co opowiadała Ruby może i było dość niefortunne, ale i całkiem podniecające.

Chociaż możliwe, że po takiej nocy wszystko kojarzyło mi się dość jednoznacznie.

- To nie jesteś seksowne! I on nie chciał mi ulżyć, i co to w ogóle znaczy, fuj! – nawijała Ruby, opowiadając mi o swojej wpadce z poprzedniego wieczoru, a ja słuchałam żałując, że również nie mogę się jej zwierzyć.

Że nie mogę opowiedzieć jej do czego doszło między mną i Hunterem zarówno wcześniej jak i tej nocy. Chciałam wykrzyczeć to całemu światu, ale musiałam siedzieć cicho, więc wysłuchałam dość długiej historii którą mi opowiadała, starałam się skupić, a po wszystkim umówiłam się  z moją przyjaciółką na wspólne szykowanie obiadu i wyszłam z jej pokoju ruszając do Huntera.

Zastałam go w ogrodzie rozmawiającego z Ashem. Popatrzył na mnie z czułością i wyciągnął w moim kierunku dłoń dając mi znać abym do niego podeszła i się przytuliła więc podbiegłam wtulając się w jego bok z promiennym uśmiechem. Ash uśmiechnął się do mnie i opowiadał co chce zrobić  w ogrodzie kiedy wydobrzeje. Oczko wodne, weranda ze stolikiem i ławkami, ścieżka wyłożona z kamienia – brzmiało to wszystko naprawdę malowniczo.

- Stary, rewelacja – odparł z rozrzewnieniem Hunter. – Kiedy tak o tym opowiadasz miałbym ochotę tu z tobą zostać – dodał ze śmiechem, a ja lekko zesztywniałam.

- Więc zostań. Olej tą prace w szkole i Nowy Jork. Przenieś się do Montany, pomagaj mi w warsztacie. Jesteś w tym jeszcze lepszy niż ja. Możesz być pewien że ani kasy ani zleceń nam nie zabraknie. Zadzwonię do Reese’a aby ogarnął ci jakiś przytulny domek, byłoby spoko – powiedział Ash, więc popatrzyłam na profil Huntera który wyglądał, jakby ten pomysł naprawdę mu się spodobał.

- Może kiedyś – odparł  z namysłem.

- A dlaczego nie teraz? – dopytywał Ash, a ja miałam ochotę krzyknąć „No bo ja zaczynam tam studia, a przecież nie przyjedzie tu beze mnie!” ,ale jedynie stałam grzecznie, opierając policzek o jego klatkę piersiowa i wsłuchiwałam się w rytmiczne uderzenia jego serca.

- Ana zaczyna w studia. Dostała się na Columbie… - powiedział jakby czytał mi w myślach, a moje serce wykonało salto w tył.

- Tak, to prawda – odpowiedziałam uśmiechając się do niego z wdzięcznością.

- Wow, gratuluję. Co będziesz studiowała?

- Medycynę, docelowo chcę trafić na psychiatrię – dodałam na co Ash zagwizdał.

- O wow. Czyli będziesz lekarzem?

- Raczej daleka droga przede mną, ale taki mam plan.

- Będziesz… Panią psycholog?

- Nie, będę psychiatrą. Najpierw trzeba skończyć medycynę, później idziesz na psychiatrię jako specjalizację. Kiedy chcesz być psychologiem, idziesz po prostu na psychologię, chociaż można  być też psychologiem po medycynie i szkoleniu z psychoterapii.

- A czym się różni psychiatra od psychologa? – zapytał Ash mrużąc brwi. – Wiem już że rodzajem studiów, ale w praktyce?

Zdziwiła mnie jego wnikliwość, ale uznałam to za ogromny plus. Ash jako  najprawdopodobniej niezdiagnozowany autysta naprawdę nieźle sobie radził, ale wiedziałam że pomoc ze strony jakoś zaufanego specjalisty na pewno dobrze by mu zrobiła.

Oczywiście póki co daleko mi było do specjalisty, ale kiedyś miałam nadzieję móc się tak nazywać.

- Różnica jest dość zasadnicza. Jeśli ktoś czuje się źle, chciałby  pogadać ze specjalistą, podejrzewa że dzieje się u niego coś złego na podłożu psychologicznym, chce poznać diagnozę i zaczerpnąć porady, może iść do psychologa, ale tez do psychiatry ponieważ oba te zawody opierają się na pomocy pacjentom z problemami natury psychicznej. Ale jeśli dzieje się coś bardziej niepokojącego, pacjentem powinien zajmować się psychiatra. Kiedy psycholog podejrzewa że pacjent może mieć chorobę psychiczną wysyła go do psychiatry, który stawia diagnozę i rozpoczyna leczenie. To on prowadzi pacjenta przez cały okres choroby, ponad to może zlecić farmakoterapię, może wysłać chorego na leczenie do szpitala psychiatrycznego, albo na odwyk. Zajmuje się zdrowiem psychicznym na troszkę poważniejszym szczeblu, ale oba te zawody oczywiście są bardzo istotne dla społeczeństwa – wyrecytowałam podekscytowana ponieważ zarówno psychologia jak i psychiatria były moim konikiem i bardzo lubiłam odpowiadać na tego typu pytania.

- Rozumiem… - odrzekł Ash słuchając mnie uważnie – To bardzo ciekawa perspektywa pracy. Gratuluję…

- Dziękuję – odpowiedziałam mu z szerokim uśmiechem.

- Może pójdziemy na spacer? – spytał Hunter wpatrując się w odległe szczyty gór majaczące za horyzontem.

- Domyślam się, że proponujesz to Anie, bo ja z moją nogą raczej daleko nie zajdę… - westchnął z rezygnacją.

- Już niedługo, stary – Hunt poklepał Asha po ramieniu i uśmiechnął się do niego ciepło.

- Przemyśl moją propozycję – odpowiedział mu Ash. – Naprawdę byś mi się przydał. Wiem, że to nie ciepła posadka nauczyciela, ale zarobisz więcej, i będziesz pracował z najlepszym przyjacielem, a ponoć Montana to twoje ulubione miejsce na ziemi?

- To prawda – zaśmiał się Hunter.

- Więc przemyśl to – Ash walnął Hunta w bark i odszedł podpierając się kulami, a my popatrzyliśmy sobie w oczy.

- Chciałbyś…? – zapytałam z niepokojem.

- Nie, na razie o tym nie myślę… Znaczy to było by fajne, na pewno. Zapewne podobałoby mi się bardziej niż bycie nauczycielem, ale…

- Ale ja zaczynam studia w Nowym Jorku? – spytałam z nadzieją.

- Tak. Przede wszystkim chodzi o to. Nie wyprowadzę się na drugi koniec kraju, żabko. Nigdy więcej nie popełnię tego błędu który zrobiłem lata temu wyjeżdżając i zostawiając cię na tak długo. Spokojnie… - dodał obejmując mnie ramieniem. Ruszyliśmy wolnym krokiem w stronę ścieżki, a ja poczułam wyrzuty sumienia.

- Ale… Byłbyś tutaj szczęśliwszy?

- Nie wiem. Możliwe, ale na pewno nie bez ciebie – zaśmiał się zerkając na mnie a ja poczułam jakbym unosiła się nad ziemią. -  Kiedyś, może. Ale póki co masz zbyt poważne zobowiązania w Nowym Jorku, ja mam prace i chociaż nie jest to coś co chciałbym robić już zawsze, to nie mogę też narzekać.

- Nie wykluczam że mogłabym się kiedyś tutaj przeprowadzić – odpowiedziałam z uśmiechem – Też kocham to miejsce. Mogłoby być naprawdę fajnie. Tym bardziej że podejrzewam iż Sunny tu zostanie…

- Dlaczego? – spytał Hunter mrużąc brwi.

- Dla Asha? Przecież widać na pierwszy rzut oka ze oni są razem. Póki co trochę się z tym ukrywają, chociaż nie mam pojęcia dlaczego…

- Pewnie ze względu na mnie – westchnął Hunt a ja zerknęłam na niego ze zdziwieniem

- Ale dlaczego? Niby w czym miałby ci przeszkadzać ich związek?

- Już w niczym bo widzę, że Ash się zmienił. Widzę jak patrzy na moją siostrę i że naprawdę ją kocha… Ale rok temu pokłóciłem się z nim właśnie o ich związek, więc teraz pewnie trochę boi się mojej reakcji.

- Okej… Ale wciąż nie rozumiem dlaczego miałoby ci przeszkadzać to że oni są razem… To wspaniała para. Kochają się, pasują do siebie, naprawdę się wspierają. Idealnie się uzupełniają…

- Tak, zgadzam się, ale… Powiedzmy że Ash czuł do mnie kiedyś coś więcej i martwiłem się że to przez to uczucie którym mnie darzył, później przeniósł swoje zainteresowanie na moja siostrę… - odpowiedział dość cicho, a mnie lekko wmurowało. – Ale teraz widzę, że mu przeszło i skupił się tylko na Sunny. Dają sobie szczęście więc nie mam nic przeciwko ich związkowi.

- Zaraz, zaraz – przerwałam mu – Co masz na myśli mówiąc, że Ash czuł do ciebie coś więcej? - zerknęłam na Hunta ale chyba znałam odpowiedź.

I szczerze mówiąć gdybym miała wskazać jedną osobę, którą ludzie pragną bez względu na płeć, a nawet na orientację byłby to Hunter.

Był piękny w sposób którego mogłaby mu pozazdrościć niejedna dziewczyna. Te usta, te oczy – można stracić głowę, wiem coś o tym.

No i przy okazji również męski, ale na tyle atrakcyjny i hipnotyzujący, do tego na swój sposób delikatny i uroczy że właściwie każdy chciałby go mieć, więc zapewne nie powinnam być szczególnie zdzwiona.

- On… No wiesz… Pragnął mnie? Podobałem mu się? Nie wiem jak to inaczej powiedzieć. Oprócz ciebie i Asha nikt o tym nie wie, więc zostaw to dla siebie, okej?

- No jasne. Ale… Łączyło was kiedyś coś więcej… ?

- Nie, no co ty… Znaczy, pocałował mnie. Przez te wszystkie lata zdarzyło się to trzy razy, w tym raz dość namiętnie ale zawsze stawiłem sprawę jasno, nie jestem bi, nie umiałem taki być, to coś  z czym nie da się walczyć, ani coś co dałoby się wypracować. To trzeba po prostu czuć, a ja… Zdecydowanie tego nie czuję.

- Rozumiem – i cale szczęście dodałam w myślach i złapałam go za rękę, a on uśmiechnął się do mnie trochę smutno – W takim razie faktycznie miałeś prawo się tym niepokoić, ale teraz naprawdę widać że on ją kocha.

- Tak, to prawda – westchnął i wciągnął powietrze w płuca.

- A Sunny wie?

- Powiedziałem Ashowi, aby z nią o tym pogadał ponieważ… no wiesz, powinna wiedzieć.

- Słusznie.

- Ale tu pięknie - uśmiechnął się kiedy podeszliśmy do niewielkiego punktu widokowego z którego widać było góry, ale ja patrzyłam tylko na niego. Podziwiałam jego profil, idealne łuki jego lekko rozchylonych warg, linie żuchwy, długą szyję i delikatny uśmiech okazujący dołeczki w policzkach. Wiatr rozwiał jego jasne włosy, a on przymknął powieki. Ciemne rzęsy zasłoniły oczy, które srebrzyły się jak gwiazdy. Uśmiechnęłam się do siebie, przekonana że nawet za milion lat nie przyzwyczaję do tego jaki jest idealny.

Idealny dla mnie.

- Pięknie – odpowiedziałam. a on otworzył oczy i zerknął na mnie w milczeniu. – Z tobą wszędzie jest pięknie – dodałam zawstydzona tym że przyłapał mnie na tak ostentacyjnym gapieniu się na niego, ale przecież wiedział co do niego czuję.

- Mogę powiedzieć o tobie to samo – odrzekł posyłając mi kolejny uśmiech i znowu spojrzał na horyzont, a ja zastanawiałam się czy to byłby dobry moment na pierwszy krok w kierunku rozmowy którą chciałam z nim przeprowadzić.

Teraz  nie widziałam tamtego zagubionego chłopca, ale wciąż wiedziałam. że on tam jest. Czeka na mnie. Liczy że go znajdę.

I nie zamierzałam go zawieść.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro